Dodany: 27.12.2023 21:51|Autor: Asienkas

Tam słońce zawsze jaśniej świeci


Jaki jest wasz ulubiony wakacyjny kierunek? Bohaterowie powieści Wojciecha Chmielarza „Za granicą” wybrali się do Chorwacji. Chyba wielu Polaków decyduje się na urlop w tamtym rejonie. Nie jest to za daleko – można dojechać samochodem – a gwarantuje nam pewną egzotykę: inny krajobraz, plaże, a przede wszystkim piękna pogoda. Na te atrybuty skusili się również Daria i Marek. Tydzień w małej chorwackiej miejscowości to miał być czas dla rodziny. Niestety obowiązki zawodowe „doganiają” Marka na urlopie, a jego żona zaprzyjaźnia się z Verą, młodą Szwedką. Panie zbliżają się do siebie, atmosfera iskrzy coraz bardziej. W Darii budzi się pragnienie przygody, a bogate szwedzkie małżeństwo sprawia wrażenie chętnego do „zaproszenia” Polki do zabawy. Wakacyjna przygoda, a może niebezpieczne zapomnienie się w promieniach słońca. „Jedno jest pewne – nie wszyscy wrócą do domu”[1].

„Za granicą” można określić jako thriller psychologiczny. Wojciech Chmielarz stworzył bohaterkę znudzoną życiem. Właściwie Daria uświadamia to sobie dopiero, kiedy poznaje Verę, piękna młodą dziewczynę, która ma wszystko: bogatego męża, piękne ciało i wygląda na to, że potrafi korzystać z tego, co oferuje świat. Daria natomiast utknęła w rutynie praca-dom. Desperacko próbuje połączyć macierzyństwo z karierą zawodową, a to jest czasochłonne. Dociera do niej, że pragnie przygody. „Chciałabym coś zrobić! (…) Coś, żeby poczuć, że nie jestem nudna”[2]. Wakacyjna beztroska wzmaga to pragnienie. Chorwacka aura pcha kobietę ku przygodzie. Czy Daria nie zrobi kroku za daleko?

Podoba mi się problematyka, którą Chmielarz podjął w tej powieści. Wakacyjne tło uwypukla codzienną nudę i ładnie widać na nim zazdrość, jaką wywołują w nas ludzie, którzy żyją – w naszym mniemaniu – ciekawiej. Natomiast nie do końca przekonują mnie bohaterowie książki. Mam wrażenie, że autor wymusza pewien ich obraz. Szczególnie postać sprawcy/sprawczyni tragedii, jaka się w powieści wydarzy. Osoba ta tak się zmienia, że musiałaby być genialnym aktorem (bądź aktorką). Normalnie Tom Hanks mógłby się od niej uczyć. Albo wspomniana już Daria. Jej ewolucja od nadopiekuńczej mamy (bo małżeństwo Polaków jest na wakacjach z czteroletnim synkiem) do zostawiania dziecka z obcymi ludźmi jest ekspresowa. Rozumiem, co autor chce pokazać, ale brakuje mi w tym procesu. Bohaterowie nagle zmieniają się w kompletnie inne osoby.

Za to w innych sprawach można zarzucić Chmielarzowi powolność. Najczęstszym zarzutem, jaki pada wobec tej powieści, jest... nazwijmy to „zbyt długim wprowadzeniem do akcji/tragedii/zbrodni (zwał, jak zwał)”. Faktem jest, że przez dobrą połowę książki niewiele się dzieje. Plaża, obiadek, kilka swingerskich aluzji, kłótnia, ploteczki. Nie jest to zbyt porywające, ale chyba potrzebne, aby zrealizować pomysł pisarza. Pomiędzy dwoma małżeństwami musi nawiązać się pewna relacja, a na to niestety potrzeba czasu.

Kiedy czytelnik już przebrnie przez wakacyjną sielankę i pojawi się wątek kryminalny, cały jego wysiłek zostanie zrekompensowany. To, co zrobił autor w drugiej połowie powieści, jest niesamowite. Wydarzenia, które opisuje, i to, jak je opisuje, wywołały u mnie wręcz namacalny niepokój. Nie byłam w stanie odłożyć książki, bo oszalałabym ze strachu o jej bohaterów. Oszalałabym, gdym nie dowiedziała się, jak to wszystko się skończy.

Przyczepię się za to do pewnej rozwlekłości opisu i wyciągania przez autora niepotrzebnych informacji i postaci. Przytoczę fragment: „W końcu kobieta zaprowadziła ich do domu podzielonego na dwa apartamenty. Ten na górze przeznaczony był dla Anki i Piotra, którzy nie przyjechali, co Daria i Marek wyjaśnili dokładnie właścicielce – jak się okazało, niepotrzebnie, gdyż doskonale znała sytuację. Zmarnowali, więc po prostu kilka minut. Przez chwilę zastanawiali się, czy nie zamienić mieszkań i nie wziąć tego na górze, ale uznali, że lepiej im będzie na dole”[3] W tej gadaninie dla czytelnika istotne jest, że gospodyni zaprowadziła Polaków do ich apartamentu. Wielcy nieobecni, czyli Anka i Piotr, powinni w ogóle „wylecieć” z powieści, bo kompletnie nic do niej nie wnoszą. Daria kilka razy telefonuje do przyjaciółki, ale – w kontekście opisanej historii – jest to zwykłe „pitu, pitu”. Podobnych fragmentów znalazłoby się więcej. Żeby nie iść w drobnicę, przywołam jeszcze lęki, które ma Daria (kobieta panicznie boi się, że umrze i zostawi męża i synka samych) oraz ich genezę. Kompletnie nie wiem, dlaczego Wojciech Chmielarza zdecydował się na „obarczenie” nimi swojej bohaterki i co chciał tym osiągnąć. Właściwie, kiedy akcja się zagęszcza, odchodzą one w zapomnienie.

Trudno mi wystawić ocenę - mam wrażenie, że bilans plusów i minusów wychodzi na zero. Trochę pokreśliłabym tę powieść. Wywaliłabym parę zdań i drobnych scenek, bo w thrillerach nie uznaję czczej gadaniny. Wszystko ma być po coś. Chciałabym też nie mieć poczucia, że pewne wrażenia autor wywołuje „na siłę”. Mówiąc prościej, zabrakło mi w fabule naturalności. Ale te rumieńce, to poruszenie, ten ścisk w brzuchu, to przyspieszone tętno – o to chodzi w thrillerach. Im bardziej Wojciech Chmielarz zagęszczał akcję, tym bardziej mnie ogarniało czytelnicze szaleństwo.

[1] Wojciech Chmielarz, „Za granicą”, wyd. Marginesy, Warszawa 2023, okładka.
[2] Tamże, s. 163.
[3] Tamże, s. 33.

[Recenzja była publikowana na blogu oraz innych portalach czytelniczych]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 142
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: