Dodany: 16.11.2023 10:13|Autor: Alos

Książka: Inwazja porywaczy ciał
Finney Jack

1 osoba poleca ten tekst.

Tak dobra jak film


Uwielbiam kino grozy i science fiction z lat pięćdziesiątych, a nakręcony w 1956 film "Porywacze ciał" to jedna z moich ulubionych pozycji z tego okresu. Gdy w 2018 roku wydawnictwo Vesper wypuściło na rynek książkowy pierwowzór, wiedziałem, że muszę go sprawdzić. Jest tak dobry, jak sądziłem.

Historia jest bardzo klasyczna: małe, senne miasteczko Mill Valley gdzieś w słonecznej Kalifornii. Miejscowy lekarz Miles Bennell skończył akurat kolejny pracowity dzień, chociaż przeczucie mówi mu, że coś go dzisiaj jeszcze spotka. Gdy do gabinetu wchodzi jego dawna miłość, Becky, poznaje jeden z najdziwniejszych przypadków w swojej karierze. Ich wspólna znajoma, kuzynka Becky Wilma, uważa, że wuj, z którym mieszka, nie jest tak naprawdę osobą, za którą się podaje. Nie chodzi o to, że ktoś się pod niego podszywa. Podobieństwo jest stuprocentowe: wygląd, głos, zachowanie, nawyki, osobowość i wspomnienia. Wszystko się zgadza, a jednak z jakiegoś powodu kobieta uważa, że nie jest on sobą. Co gorsza, na przestrzeni następnych dni takich zgłoszeń do lokalnych lekarzy jest coraz więcej.

Książka Finneya jest bardzo zwięzła. Całość mieści się na niecałych 220 stronach. Nie ma dzięki temu miejsca na nudę, przestoje, a akcja budowana jest całkiem zgrabnie. Cierpi na tym nieznacznie zakończenie, które wydaje się zbyt szybkie, ale to niewielki minus. Akcję przedstawiono z perspektywy pierwszej osoby, co bardzo sobie cenię w horrorach. Wydanie od Vesper zawiera ponadto całkiem sporo ilustracji autorstwa Piotra Herli.

"Inwazja porywaczy ciał" to świetna pozycja. Krótka, treściwa i spójna. Wydarzenia prezentowane są tylko z perspektywy głównego bohatera, więc czytelnik nie wie nic więcej niż on. Niektóre zwroty akcji są aż nazbyt oczywiste, ale ciężko, żeby było inaczej jeśli mowa o prawie siedemdziesięcioletniej książce, której ekranizacje weszły do żelaznego kanonu gatunku.

Klimat budowany jest umiejętnie nie tylko dzięki przemyślanemu sposobowi przedstawienia akcji czy pierwszoosobowej narracji, ale też poprzez ilustracje. Biorąc pod uwagę tematykę książki, brakuje trochę atmosfery zaszczucia i paranoi, jakimi epatuje chociażby film „Coś” Johna Carpentera, ale wydaje mi się, że współcześnie i tak trudno byłoby osiągnąć ten efekt. Zwłaszcza jeśli większość fanów gatunku i tak zna zakończenie tej historii.

Na bazie "Porywaczy ciał" Finneya powstało kilka adaptacji filmowych i większość to całkiem udane produkcje. Najlepsze moim zdaniem to oczywiście wersje z lat 50 i 70 z Donaldem Sutherlandem i Jeffem Goldblumem. Na uwagę zasługuje też młodzieżowa interpretacja pod tytułem "Oni" w reżyserii Roberta Rodrigueza.

Takiej książki oczekiwałem i taką dostałem. Przyjemna, klasyczna historia, fajny klimat, a w końcowych fragmentach można poczuć nawet ducha ucieczki z Lovecraftowskiego Innsmouth. Jedynych minusów upatrywałbym w wieku książki i statusie jej ekranizacji, przez co większość czytelników raczej będzie znała główne elementy fabuły. Dla fanów horrorów z okresu pozycja obowiązkowa.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 249
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: