Dajcie się ponieść iluzji!
Wiek XVIII, jak wiadomo, często hejtuję. A historia Cagliostra jest tak nieprawdopodobna, że utwierdza mnie to w przekonaniu, że świat wtedy radośnie pędził ku całkowitemu obłędowi, czego wyrazem były jubilerskie afery, którymi żyło pół Europy, tajne obrzędy z cyklu „festiwal teatralny w gimnazjum” (tyle, że na poważnie oddawali się im dorośli ludzie) oraz zbijanie majątku na robieniu innych w konia, i to rozmiarów perszerona. Nazywamy ten okres Oświeceniem.
Gervaso ze swadą i wyraźną sympatią kreśli sylwetkę króla bujdy i oszustwa, arcymistrza blagi, papieża wiary w jednorożce na końcu tęczy. Orżnął pół Europy, drugie pół wpatrywało się w niego z uwielbieniem, był złodziejem, oszustem, fałszerzem, stręczycielem własnej żony, farbowanym hrabią. Przyszedł na świat w Palermo, jako syn ubogiego kupca i początkowo wiódł dość nędzny żywot. Jednak dzięki inteligencji i ogromnej charyzmie niebawem przedzierzgnął się w szlachcica, maga, nekromantę, uzdrowiciela i powołał nowy ryt wolnomularstwa, czyli Lożę Egipską. Cyrk, mówię wam, na kółkach.
Świetnie się to czyta, afera goni aferę, a każda jest bardziej nieprawdopodobna od poprzedniej. Grubo robi się, gdy Cagliostro wikła się w sprawę niczym z „Trzech muszkieterów” – naszyjnika francuskiej królowej. W rolach głównych i drugoplanowych król, kardynał, królewski złotnik, krewna kardynała, jej małżonek, służąca przebrana za hrabinę…Trudno zrozumieć, jak wszyscy się dali nabrać jednej sprytnej babie, a Cagliostro dostał tu niejako rykoszetem, gdyż znał niewłaściwe osoby i sam dał się podejść.
Potem już równia pochyła: wygnanie, oskarżenia Inkwizycji, więzienie, obłęd i śmierć. Niby powinniśmy zakrzyknąć „Dobrze mu tak!”, ale jednak żałujemy biedaka.
To jedna z krótszych biografii w znanej serii, w sam raz na deszczowe wieczory.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.