Dodany: 07.09.2023 19:40|Autor: Oke Mani

Ten nudny kosmos


Lem ma w sobie coś takiego, że nawet, jeśli „nie chwyci”, to zostawia ślad. Wiem to z własnego doświadczenia. Pierwsze spotkanie – wczesna podstawówka. Dużo za szybko, zupełnie nie moje klimaty, a jednak do tej pory pamiętam fragment, który mieliśmy za zadanie wtedy zilustrować. W liceum podrzucono mi „Solaris”. Nie zakochałam się, ale niektóre sceny z książki pamiętam do dzisiaj (nie widziałam żadnej z ekranizacji). Jednak kiedy w któreś z niedawnych wakacji słuchałam w radiu „Bajek robotów” wiedziałam, że kolejne spotkanie z Lemem się zbliża. W tym roku na letnią lekturę wybrałam więc „Opowieści o pilocie Pirxie” i… przepadłam.

Zacznę od tego, że Pirxa nie da się nie lubić. Zwyczajny facet, trochę marzyciel, o poczciwym (słowo, którego zdecydowanie nie lubi, a które uparcie go prześladuje) wyglądzie. Ma natomiast jedną cechę, która czyni go wyjątkowo ciekawym: w krytycznych sytuacjach… zaczyna logicznie myśleć. Nieraz pozwala mu to wyjść cało z pozornie beznadziejnych sytuacji i przez przypadek rozwiązywać nierozwiązywalne tajemnice.

Pirx pilotuje statki kosmiczne. Spotykamy go na różnych etapach kariery – jako kadeta, jako kapitana, jako pasażera… Także maszyny, które dane mu bywa prowadzić, są różne. Zdarzają się cuda techniki, zdarzają się też zwyczajne rzęchy, a nawet odrestaurowane zabytki o tragicznej historii… Ale tak naprawdę nie jest to książka o lataniu między gwiazdami. Dziesięć opowiadań, które składają się na zbiór, to teksty o różnym wydźwięku i różnej tematyce.

Oczywiście – jest dużo kosmosu. Jest dużo techniki, ale nie jest dominująca, ani przytłaczająca. Są roboty i sztuczna inteligencja – chyba najbardziej fascynujący aspekt, bo przecież na własne oczy oglądamy jego początki. Co zaskakujące – loty kosmiczne, odkrywanie nowych planet, nowinki techniczne – wszystko to Lem przedstawia jako coś… wyjątkowo nudnego i pospolitego. Jako zwyczajną, ludzką codzienność, rutynę. A mimo to od tekstów nie można się oderwać. Gdyby to nie był zbiór opowiadań, musiałabym przeczytać całość na jeden raz, tak bardzo wciąga. Osobiście najbardziej pochłonął mnie „Terminus” – swego rodzaju gotycki horror wśród gwiazd. Opowiadanie, które mnie zachwyciło, pożarło i… zostawiło ze złamanym sercem. Chyba wcześniej nie zdarzyło mi się płakać przy science fiction, więc bez wahania zaliczam historię do jednych z najlepszych w moim życiu.

I teraz już rozumiem, dlaczego przez wiele lat to właśnie Lem był najszerzej znanym w świecie polskim autorem. Był nie tylko futurystą i wizjonerem. Był świetnym pisarzem. W jego historiach wszystko jest idealnie wyważone: tempo, świat przedstawiony, psychologia. Do tego trudno przewidzieć, jaką ścieżką nas poprowadzi, bo często na końcu teksty okazują się o czymś zupełnie innym, niż na początku przypuszczaliśmy. Co więcej - nawet poboczne postacie już po jednym zdaniu przedstawienia nabierają realnych kształtów. Przemyślenia Pirxa po pół wieku są nadal aktualne, a chyba nawet bliższe nam, niż czytelnikom, którzy mieli je okazję czytać jako pierwsi. Nie są przy tym nachalne i uzupełniają fabułę jedynie o niezbędne minimum, zostawiając czytelnika z własną tablicą do zapisania. A przy żadnym z opowiadań nie da się uciec od refleksji, uwierzcie mi.

Czy to dobra pozycja do rozpoczęcia przygody ze sci-fi? Jak najbardziej. Prosty język, przewaga fabuły nad technikaliami, wciągające historie. Czy nadaje się dla kogoś, kto normalnie sci-fi omija? Jak najbardziej! Czytaj wyżej! Czy nadaje się dla kogoś, kto na sci-fi zjadł zęby? Na pewno ma już tę lekturę za sobą, bo to absolutna klasyka. Osobiście już za Pirxem tęsknię i bardzo się cieszę, że przez lata, na wszelki wypadek, zdążyłam zgromadzić na półce sporą bibliografię Lema.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 98
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: