Dodany: 02.06.2023 17:02|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Siedemdziesiąt lat na tronie


Siedemdziesiąt i dwie trzecie roku… To prawie niewiarygodne – tyle lat piastować ważne państwowe stanowisko! A jeszcze bardziej niewiarygodne – być żoną, matką czwórki dzieci, babką i prababką sporej gromady wnuków i prawnuków, i tyle lat piastować ważne państwowe stanowisko, prześcigając przy tym własną prababkę, której udało się trwać na tymże urzędzie 63 lata. Żeby się to udało, musiały być spełnione przynajmniej dwa warunki: urząd musiał należeć do tych, które z natury sprawuje się dożywotnio, a obejmująca go osoba musiała mieć zestaw genów predysponujących zarówno do długowieczności, jak i do wypełniania rozmaitych wyzwań związanych z jego wyjątkowym charakterem. Domyślamy się już pewnie, że chodzi o tron. W tym przypadku nie byle jaki, bo brytyjski, do połowy ubiegłego wieku mający w swej władzy nie tylko własne terytorium, ale i kilka zamorskich, dość zresztą znaczących. A jeśli brytyjski, to tylko o jednej władczyni może być mowa: o zmarłej niedawno Elżbiecie II.

Kiedy obejmowała tron, Zjednoczone Królestwo nie było już imperialnym mocarstwem, ale wciąż jeszcze trwał proces oddzielania się od niego kolejnych kolonii. Sama monarchia nadal hołdowała tradycyjnym zasadom, z długim i ścisłym katalogiem najróżniejszych nakazów i zakazów, włącznie z regułami doboru życiowych partnerów (o czym na własnej skórze przekonał się stryj Elżbiety, mający do wyboru zrzeczenie się królowania lub wyrzeczenie się związku z rozwódką o niearystokratycznym rodowodzie), dotyczącymi nie tylko tych pierwszych w kolejce do tronu, ale i ich młodszego rodzeństwa, kuzynów i potomków tychże. Telewizja, radio i prasa podawały tylko starannie przygotowane i przykrojone wiadomości z życia królewskiej rodziny – nikomu się nawet nie śniło, że fotoreporterzy mogliby koczować pod szpitalem, w którym przyszedł na świat potomek Windsorów (zresztą Elżbieta wszystkie swoje dzieci rodziła jeszcze w domu), by z ukrycia sfotografować buzię niesionego w beciku noworodka, albo że można by nakręcić film o prywatnym życiu mieszkańców Buckingham Palace.

Za jej panowania Wielka Brytania zdążyła wstąpić do Wspólnot Europejskich i wystąpić z UE, doznać licznych zmian w zakresie byłych kolonii i innych terytoriów zamorskich, stoczyć wojnę o Falklandy i wziąć udział w wojnach w Zatoce Perskiej, a także zmienić system monetarny na dziesiętny. Troje z jej czworga dzieci rozstało się ze współmałżonkami, najstarszy syn-następca tronu ożenił się powtórnie z kobietą rozwiedzioną (którą opinia publiczna, zapewne nie całkiem bezpodstawnie, obwiniała o rozpad jego związku z najbardziej popularną księżną świata), dwoje prawnuków ma po matce (zresztą też wcześniejszej rozwódce) domieszkę genów afroamerykańskich, a wszystkiemu temu towarzyszył spory medialny rumor. Istna rewolucja. Trzeba było dużego hartu ducha i dużych umiejętności interpersonalnych, żeby utrzymać pozytywny obraz monarchii, w międzyczasie współpracując z piętnaściorgiem kolejnych premierów, reprezentujących dwie partie o zmiennych priorytetach.

Przede wszystkim pod tym właśnie kątem – jako władczynię stawiającą czoła wyzwaniom zmieniającej się rzeczywistości, a nie jako pośrednią bohaterkę skandali obyczajowych, związanych ze zmianami podejścia potomków do małżeństwa – przedstawia nam autor Elżbietę II. Nie znajdziemy tu obszerniejszych spekulacji na temat wierności lub niewierności księcia Filipa, cytatów z nagrywanych ukradkiem rozmów księżnej Diany i jej męża, opinii plotkarskich portali na temat relacji między królową a Harrym i Meghan czy też szczegółów medycznych z ostatnich dni życia monarchini. Pod tym względem „Królowa naszych czasów” jest znacznie bardziej zachowawcza, niż serial „The Crown”, w zamian jednak dając dużo bardziej drobiazgowy i analityczny obraz jej panowania oraz zachodzących w tym czasie zmian w brytyjskiej polityce wewnętrznej i zagranicznej.

Nie znaczy to, że nie widzimy tu królowej jako człowieka. Dowiadujemy się, jakie były imiona jej ulubionych koni, czym zajmowała się w wolnych chwilach podczas podróży królewskiego jachtu po zamorskich dominiach i protektoratach („…zastał królową na pomaganiu adiutantowi w wystrojeniu się jako polinezyjska piękność. »Pamiętam, że widziałem ją klęczącą na podłodze. On był rozebrany do pasa, a ona dopasowywała mu biustonosz«”[1]) i czy często podczas nich nosiła „codzienne spodnie”[2], co podano na obiad w dniu obchodów czterdziestolecia jej panowania („przepiórcze jaja, zupę z okonia morskiego, ciasto z owocami leśnymi, strudel z jabłkami i serem Stilton, wino Château Lafitte-Rothschild rocznik 1952 i różowy szampan Taittinger rocznik 1985”[3]), jak reagowała na niezręczne wypowiedzi innych głów państw (Justinowi Trudeau, ogłaszającemu publicznie, że „wypełniła swoją pierwszą oficjalną powinność wobec jego kraju już w 1935 roku – gdy jej podobizna pojawiła się na kanadyjskim znaczku pocztowym”, odpowiedziała: „Dziękuję, panie premierze Kanady, za sprawienie, że poczułam się taka stara!”[4]) i w jakim wieku zrezygnowała z jazdy konnej.

Mimo tych lżejszych akcentów nie jest to lektura do pochłonięcia jednym tchem – raczej do powolnego studiowania rozdziału po rozdziale, może nawet z sięganiem do innych źródeł, pozwalających głębiej wejrzeć w sytuację polityczną w danym momencie lub lepiej poznać postacie pojawiające się w otoczeniu monarchini. Komu by takich relaksujących drobiazgów i poufnych detali było mało, bez trudu natrafi na nie w innych tytułach poświęconych brytyjskiej monarchii, natomiast tak solidnej analizy panowania Elżbiety II jako zjawiska historycznego i politycznego gdzie indziej nie znajdzie, przynajmniej na razie.

Biografia jest przy tym bardzo porządnie zredagowana i wydana, z najładniejszym chyba spośród istniejących zdjęć Elżbiety II na okładce (która przy tym jest oszczędniejsza w formie, niż brytyjska – gdzie tę samą fotografię zreprodukowano w kolorze i umieszczono na błękitnym tle, z większą ilością napisów – robiąc przez to wrażenie bardziej majestatyczne), co stanowi dodatkowy walor dla czytelnika przywiązującego wagę do szaty zewnętrznej książek.

[1] Robert Hardman, „Królowa naszych czasów: Prawdziwe życie Elżbiety II”, przeł. Grzegorz Siwek, wyd. Znak Horyzont, 2023, s. 251.
[2] Tamże, s. 393.
[3] Tamże, s. 337.
[4] Tamże, s. 506.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 252
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: