Chodzi o romans, wydaje mi się że bohaterka miała na imię Pandora, ale przekopałam już tyle, że zaczynam w to wątpić. Zaczyna się od tego, jak jest w szkole i pamiętam, że od czasu do czasu lunch właśnie w tej szkole jadła z ojcem. Tam poznała gościa, za którego wyszła zaraz po ukończeniu, on zrobił się agresywny i zaczął ją bić. Później zostawiła go i zaczęła terapię ale ten psycholog albo psychiatra zaczął ją faszerować lekami, potem namówił do ślubu i po nim wykorzystywał z jakimś innym gościem a ona była cały czas przymroczona lekami. Później poznała jakiegoś artystę, który był dość zamożny. Ciężko było przyzwyczaić się jej do tego życia. Po jakimś czasie on ją zdradził (chyba). Ona wyjechała na jakąś wyspę i na tej wyspie się kończy tym, że ona odnajduje spokój i tam chyba zostaje. Okładka była taka kolorowa, nie wiem czy przypadkiem nie był to krajobraz tej tropikalnej wyspy.