Dodany: 06.05.2023 14:14|Autor: Asienkas

Kiedyś będziemy się z tego śmiać


Typ recenzji: oficjalna PWN
Recenzent: Asia Czytasia (Joanna M.)

Byłą sobie kobieta i był sobie mężczyzna. Wpadli sobie w oko, poszli do kina i na kawę. Z każdym dniem lubili się coraz bardziej, aż postanowili być razem na zawsze. Dzień za dniem mijały w idyllicznej atmosferze spijania sobie z dziobków, jednak ciągle czuli, ze ich życie nie jest kompletne. Brakowało im do szczęścia tej małej słodkiej istotki, która wyciąga pulchne łapki i uroczym „ga ga” domaga się przytulenia. Kiedy zapadła decyzja o powiększeniu rodziny, ich życie stanęło do góry nogami. Właśnie wsiedli na najbardziej szalony rollercoaster na świecie. W książce „Tato, no weź” prezenter radiowy oraz zwariowany tata, Kamil Baleja, opowiada o blaskach i mrokach – a przede wszystkim o tych drugich – rodzicielstwa.

Można powiedzieć, że publikacja składa się z zabawnych felietonów. W każdym rozdziale autor porusza jakiś „dzieciowy temat”. Szkoła rodzenia, poród, kupki, pierwsze urodziny, dobre rady oraz inne rodzicielskie zmartwienia zostają omówione z dużą dozą humoru. Teksty te można przyrównać do monologów kabaretowych (czy też stand up'ów, jak to się teraz modnie nazywa). Opisane sytuacje są przerysowane do granic absurdu. Położna to musi być potężna hetera wydająca nieznoszącym sprzeciwu głosem komendy: „siedzi”, „słucha”, „robi”. W odwiedziny do świeżo upieczonych (a także oblepionych dziecięcymi glutami) rodziców wpada nie kto inny, jak kochająca porządek ciocia. A sam Kamil Baleja rysuje siebie, jako lekko nierozgarniętego ojca, który najpierw powie, potem pomyśli, bo przecież nie przyzna się, że nie wie.

Moją relację z tą książką mogę określić jako „to skomplikowane”. Jakiś czas temu oglądałam zabawne filmiki, jakie Kamil Baleja publikuje w Internecie i stwierdziłam, że jego poczucie humoru mi pasuje. Zdziwiłam się więc, że początek czytania „Tato, no weź” był dość oporny. Brak otoczki aktorskiej sprawił, że żart wydał mi się żenujący, a jego ilość zbyt intensywna. W pewnym momencie coś zaskoczyło i niechęć przerodziła się w miłość. Historia z morałem: „dziecko musi być wypierdziane” sprawiła, że śmiałam się w głos. Trudny początek zrzucę na to, że my nie mieliśmy podobnych „produkcyjnych przebojów”, a relację z autorem i jego książką złapałam dopiero przy tekstach o opiece nad dzieckiem.

Jest takie powiedzenie: „Kiedyś będziemy się z tego śmiać” i ono idealnie pasuje do „Tato, no weź”. Rodzicielstwo to seria wzlotów i upadków. I właśnie z tych upadków możemy pośmiać się razem z Kamilem Baleją. Książka sprawia wrażenie osobistej, przez co nabieramy sympatii do autora i jego rodzinki, a sami możemy powspominać, jak to było u nas.

Ocena recenzenta: 4,5/6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 188
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: