Dodany: 30.04.2023 17:21|Autor: Marioosh

Śledztwo w gęstej atmosferze


W gabinecie Maigreta zjawia się Joseph Gastin, nauczyciel z nadmorskiej miejscowości Saint-André-sur-Mer. Gastin twierdzi, że cała wioska, mniej lub bardziej otwarcie, oskarża go o zabicie Léonie Birard, dawnej kierowniczki poczty, a teraz najbardziej wrednej staruszki w okolicy. Nauczyciel uważa, że to właśnie Maigret wyjaśni tę sprawę, bo mówi mu: „Mam do pana zaufanie. Pan urodził się na wsi, więc wie pan, jak to jest w tych małych wioskach” [1]. Komisarz dowiaduje się, że w międzyczasie pojawiło się bardzo poważne oskarżenie nauczyciela wysunięte przez jednego z uczniów; skuszony wizją ostryg i białego wina oraz tym, że dawno nie miał wolnego dnia, postanawia jechać nad morze, odstawić Gastina porucznikowi żandarmerii i spróbować wyjaśnić tę sprawę. Już na miejscu Gastin zostaje aresztowany, a Maigret zaczyna czuć się intruzem, „który wtrąca się nie do swoich spraw, przez co sam zaczął się zastanawiać, co tak nagle skłoniło go do wyjazdu” [2]. Komisarz prowadzi dochodzenie w gęstej atmosferze hermetycznie zamkniętej wsi, gdzie przyjazny mu lekarz tłumaczy mu, że „skoro potrzebny jest winny, niech będzie nim obcy” [3] – a doktor, choć przybył z miasta, przestał być obcy, gdy zaczął być wobec tubylców ugodowy. Kluczowe dla sprawy stają się ostrożne rozmowy komisarza z dziećmi z małej szkoły.

Rzadko się zdarza, by komisarz opuszczał Paryż; kiedy już to jednak robi, przeważnie trafia do mało przyjaznego i zamkniętego środowiska. Zawsze jednak stara się wejść w to środowisko i wczuć się w rolę podejrzanego – i tak jest tutaj: komisarz po przybyciu do wsi szybko odkrywa, że jest to swoiste państwo w państwie i przyjezdny nauczyciel nigdy nie zdobędzie zaufania tubylców. „Na początku widzi się ludzi powierzchownie. Ich małe wady wyróżniają się najbardziej, i to jest zabawne. Później, powoli, wchodzi się w ich skórę, odgaduje, czemu postępują w ten a nie inny sposób, aż łapie się ich tok myślenia i to już nie jest wesołe” [4] – tak właśnie, i to już nie pierwszy raz, postępuje komisarz, który dzięki zdolności empatii oraz własnym wspomnieniom z dzieciństwa potrafi poczuć lokalną atmosferę. Trzeba jednak zauważyć, że ta umiejętność tak go wypala, że z przyjemnością wraca do Paryża, gdzie będzie mógł wybrać się z żoną do kina – już wsiadając do powrotnego pociągu kupuje stertę paryskich dzienników.

Można więc powiedzieć: nic nowego, niczym specjalnym ten „Maigret” nie zaskakuje; może poza scenami rozmów komisarza z dziećmi, gdy on sam przyznaje, że w swoim gabinecie już dawno wpadłby w złość. Jest też polski element, niestety, niezbyt przychylny: zwłoki Léonie Birard znajduje Maria Smelker, matka piątki dzieci z różnymi mężczyznami, która „wcale o siebie nie dba, a w domu ma gorzej niż w stajni” [5]. Można więc tę książkę przeczytać ale przymusu nie ma; miała ona cztery ekranizacje, ostatnią w 2002 roku, a w polskiej prasie drukowana była w trzech dziennikach w 1977 roku w innym tłumaczeniu niż to książkowe.

[1] Georges Simenon, „Maigret w szkole”, tłum. Włodzimierz Grabowski, wyd. C&T, 2021, str. 10.
[2] Tamże, str. 27.
[3] Tamże, str. 105.
[4] Tamże, str. 86.
[5] Tamże, str. 33.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 164
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: