Dodany: 15.04.2023 21:27|Autor: Asienkas

Koreanka


Typ recenzji: oficjalna PWN
Recenzent: Asia Czytasia (Joanna M.)

Od jakiegoś czasu serce ciągnie mnie ku literaturze Dalekiego Wschodu. Nie zawsze ją rozumiem, ale napawam się jej klimatem i z każdą publikacją coraz lepiej poznaję mentalność tamtych nacji. Tym razem miałam okazję „posmakować” czegoś nowego, mianowicie manhwy. Jest to koreański komiks. W „mądrych internetach” wyczytałam, że wywodzi się z mangi, ale moja przyjaciółka, która interesuje się kulturą Korei, stwierdziłam że Koreańczycy byliby oburzeni takim porównaniem. Patrząc na „Mamuśki” Ma Yeong-shina widzę jakość samą w sobie.

O czym jest ten komiks? Bohaterkami są cztery przyjaciółki, babeczki po pięćdziesiątce. Nie mogą się poszczycić udanym życiem rodzinnym. Panie utyskują na partnerów, dzieci, pracę, życie. Wikłają się w kolejne (nieudane) romanse. Z tej czwórki na pierwszy plan wysuwa się Lee Soyeon. Kobieta pracuje jako sprzątaczka, meszka z synem artystą, którego utrzymuje, a związała się z młodszym od siebie chłopakiem po tym, jak jej aranżowane małżeństwo się rozpadło.

Fabuła komiksu jest powtarzalna. Lee Soyeon w kółko porzuca swojego chłopaka, narzeka, że jest już stara, a jako przerywniki pojawiają się wątki pozostałych koleżanek oraz problem dyskryminacji w pracy bohaterki. Jednak w tej z pozoru nudnej historii klaruje się obraz koreańskiego społeczeństwa. Kobiet mających mnóstwo na głowie, niewdzięcznych dzieci, egoistycznych skłonnych do nałogów mężczyzn. Czy tak jest naprawdę? Na końcu książki znajdziemy słówko od autora, który zwierza się, że komiks powstał na bazie zapisków jego matki. Podobno były to bardzo osobiste wspomnienia. Wiemy więc, że jest w nim (przynajmniej) szczypta prawdy.

Ma Yeong-shin sprawnie operuje i obrazem i słowem. Zauważyłam natomiast jedną dziwną rzecz w kompozycji. Momentami miałam wrażenie, że okienka nie są po kolei. Jakby dwie historie – ta, która się kończy i ta która się rozpoczyna – przenikały się. Trudno mi ocenić, czy był to zabieg zamierzony, czy też wynika z błędu wydawcy.

„Jeżeli nie możesz być szczęśliwa i wdzięczna za to, co masz, to jest smutne”[1]. Patrząc na Koreańczyków przez pryzmat różnych produkcji – książkowych i filmowych – kojarzą mi się oni ze smutną nacją. Z ludźmi wegetującymi, niezadowolonymi ze swojego życia, ale biernie się mu poddającymi. I ten obraz potwierdzają „Mamuśki”. W bohaterkach, nawet kiedy podejmują „przełomowe” decyzje, nie ma energii, nie czujemy, że one coś zmienią. Ma Yeong-shin przedstawia je w sposób sarkastyczny, okraszony czarnym humorem, ale (dalej) na smutno.

[1] Ma Yeong-shin, „Mamuśki”, przeł. Marzena Stefańska-Adams, wyd. Kwiaty Orientu, Skarżysko-Kamienna 2023, s. 180.

Ocena recenzenta: 4,5/6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 164
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: