Dodany: 16.11.2022 23:08|Autor: Asienkas

Człowiek, który za wiele rozmyślał


Typ recenzji: oficjalna PWN
Recenzent: Asia Czytasia (Joanna M.)

Dwie nowele Hermanna Hessego - „Klein i Wagner” oraz „Ostatnie lato Klingsora” - zostały wydane w jednym woluminie. Co je łączy? Typ głównego bohatera. W obu przypadkach jest to dojrzały mężczyzna. Z jakiegoś powodu – może nadchodzącego „zmierzchu”, może doświadczeń – rozmyśla nad sobą, nad swoim życiem. Co ciekawe, każdy z tych tekstów ma inny charakter. Ja bym odwróciła ich kolejność. Zaczęła od „Ostatniego lata...”, a potem przeszła do mrocznego, jesiennego „Kleina...”. Wiem, że „Cztery pory roku” to dzieło Vivaldiego, nie Wagnera, ale gdzieś coś prosi się o poszukanie w twórczości Hessego zimy i wiosny.

Jednakże ktoś postanowił wydać te teksty w takiej formie, więc poddajmy się temu i w tej kolejności spójrzmy na nie. Jak już wspominałam „Klein i Wagner” to mroczna, a momentami nawet diaboliczna nowela. Tytułowy Klein ucieka. Wiemy, że zrobił coś strasznego i stara się uniknąć kary. Jednak wyrzuty sumienia nie dają mu spokoju. Ciągle analizuje, usprawiedliwia się i kaja. Przywołuje też krwawą zbrodnię, za którą odpowiada drugi pan z tytułu, czyli Wagner. Przyznam, że przez moment wydawało mi się, że będzie to opowieść o dwóch osobowościach w jednym ciele, jednak Hesse co innego miał na myśli. Właściwie trudno powiedzieć, co, bo narracja balansuje na granicy snu i jawy. Bohater raczej bije się ze swoimi myślami, niż chce nam coś opowiedzieć. W posłowiu Volker Michels zwraca uwagę na autobiograficzne wątki i wszystko zaczyna nabierać sensu. W trakcie czytania „Kleina...” miałam wrażenie, że uczestniczę w bardzo intymnym wywodzie. W tej kwestii intuicja mnie nie zawiodła.

Klingsor z drugiej noweli to malarz, dlatego ten tekst jest znacznie bardziej kolorowy. Ba, to jest feeria barw. Język tego utworu jest niezwykle plastyczny. Szczególnie tło. Jakby autor machał pędzlem i rozmazywał plamy farby, tworząc drzewa, budynki itp. Postać głównego bohatera inspirowana jest van Goghiem. Będziemy mieli okazję wejść w umysł malarza i prześledzić proces twórczy. Pomyślicie, że uczepiłam się pogody, ale zachwyciło mnie, jak zmienia się klimat tej opowieści wraz z upływającym latem. W lipcu jest słonecznie, radośnie, a kiedy przychodzi sierpień zawisa nad bohaterem jakiś cień. Niby dalej świeci słońce, ale czuć atmosferę nadchodzącej jesieni, natura - a wraz z nią Klingsor - przekwita, usycha.

Herman Hesse fenomenalnie wgryza się w psychikę bohaterów. Ja bardzo lubię nutkę psychologii w literaturze i tutaj została ona przedstawiona najlepiej spośród wszystkich przeczytanych przeze mnie do tej pory książek. Niezwykła jest też warstwa językowa. Doskonale pasująca do bohaterów, doskonale tworząca klimat. Literacki majstersztyk. Cały kłopot, jaki mam z tymi nowelami to, że postacie oraz ich problemy są mi kompletnie obce, nie dostrzegam w nich nic ciekawego. Starzejący się mężczyzna z wyrzutami sumienia, malarz u progu życia – jakoś nie potrafiłam wejść w skórę tych bohaterów. Może, gdyby zamiast Klingsora bohaterem drugiej noweli był van Gogh, inaczej bym na to spojrzała. W końcu jest to postać historyczna. Pewnie, gdyby zamiast mężczyzn, bohaterką była kobieta, matka, i Hesse „wywlókłby” jej psychikę, byłabym oczarowana. Tak - pozostaje mi jedynie docenić literacki kunszt.

Ocena recenzenta: 4/6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 232
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: