Dodany: 10.08.2022 20:23|Autor: Literadar

"Nie jestem seryjnym mordercą" i "Pan Potwór"


Rec. Tymoteusz Wronka
Ocena 4,5 i 4/6


"Dexter" jest jednym z głośniejszych seriali ostatnich lat: losy seryjnego mordercy pracującego jako ekspert od śladów krwi na posterunku w Miami wywołują kontrowersje, ale umiejętne przedstawienie głównego bohatera sprawia, że widz mu kibicuje. Nic więc dziwnego, że zachęceni sukcesem serialu inni twórcy postanowili też skorzystać z popularności i uszczknąć z tego coś dla siebie. Jednym z nich jest Dan Wells, którego dwie książki o Johnie Cleaverze wydawca reklamuje hasłem: "Dla fanów »Dextera«". I nie jest to li tylko czczy chwyt marketingowy.

Skojarzenia z bohaterem z małego ekranu są jak najbardziej na miejscu. Co prawda, Wells stara się wprowadzić kilka (nie zawsze udanych) modyfikacji w wykreowanej postaci, ale inspiracja widoczna jest jak na dłoni. John jest piętnastolatkiem z socjopatycznymi skłonnościami. Marzy o zabijaniu i torturowaniu, zupełnie nie układają mu się relacje rodzinne… no i przejawia niezdrowe zainteresowanie trupami, co akurat w tym przypadku nie jest aż tak dziwne. Jego rodzina bowiem prowadzi zakład pogrzebowy i John od małego pomaga przy balsamowaniu zwłok. By nie wypuścić na wolność swojego mrocznego "ja" (nazywa je Panem Potworem - stąd tytuł drugiego tomu), przestrzega szeregu zasad mających mu pozwolić zachować normalność, a jednocześnie wtopić się w społeczeństwo. Skądś to znamy, nieprawdaż? O ile jednak Dexter miał mentora, to John dochodzi do wszystkiego sam. Trzeba jednocześnie uczciwie dodać, że ta maska nie jest aż tak nieprzenikniona i o jego inklinacjach wiedzą najbliżsi. W wykreowanym obrazie pojawia się też kilka niekonsekwencji (szczególnie w "Panu Potworze"), co niestety zaburza spójność rysu psychologicznego bohatera. Ciężko oczywiście wczuć się w sposób myślenia socjopaty, nie będąc takowym, ale i tak jego zachowanie miejscami nie wydaje się wiarygodne.

Prawdopodobnie John dalej wiódłby spokojny, chociaż wystawiony na krwawe pokusy żywot, gdyby nie seria bestialskich morderstw w prowincjonalnym miasteczku będącym sceną wydarzeń opisywanych w "Nie jestem seryjnym mordercą". Zaintrygowany zaczyna prowadzić własne śledztwo. Trochę dzięki szczęściu, a trochę dzięki wytrwałości trafia na zabójcę, którym okazuje się… John postanawia spuścić swojego wewnętrznego potwora ze smyczy. Większość treści zajmuje opis przygotowań i rozgrywki między antagonistami. Największa wada tej pozycji polega na wprowadzeniu elementu nadprzyrodzonego, który nie jest w żaden sposób uzasadniony. Ponadto zabieg ten rujnuje wizję i napięcie konsekwentnie budowane na początku powieści, przeradzając ją z intrygującego thrillera w kolejną wariację na temat łowców wampirów czy też innego mrocznego tałatajstwa. Lektura "Pana Potwora" przynosi jednakże jeszcze jedno możliwe wytłumaczenie - Wellsowi brak jest umiejętności konstruowania wiarygodnych zwrotów akcji i, by zaskoczyć czytelnika, zmuszony jest stosować zagrania niczym wyciągnięte z kapelusza. Przez ponad połowę książki John przeżywa pierwsze miłosne zauroczenie, co stanowi rozwinięcie jednego ze słabiej zaznaczonych wątków z pierwszego tomu. Z jednej strony można dzięki temu lepiej poznać głównego bohatera i targające nim dylematy, ale z drugiej fabuła nie za bardzo porusza się do przodu; gdzieś w tle oczywiście pojawiają się kolejne trupy, ale John nie ma możliwości prowadzenia własnego dochodzenia. Gdy wreszcie dochodzi do konfrontacji, nie ma w tym jego zasługi: po prostu wpada w pułapkę. Przynajmniej końcowa rozgrywka rekompensuje częściowo wcześniejsze niedostatki.

Mimo wyżej wymienionych zarzutów serię o Johnie Cleaverze czyta się szybko i ze sporą przyjemnością - podczas lektury wady aż tak nie rażą, jedynie od czasu do czasu irytują. Czytelnik po prostu nie ma kiedy się nad nimi zastanawiać, gdyż Wells stworzył bardzo sprawnie napisane czytadła, które może nie oferują niczego ambitnego, ale zapewniają godziwą rozrywkę na jeden czy dwa wieczory. Wrażenie to potęguje niewielka objętość poszczególnych części oraz spora czcionka i interlinia polskiego wydania. Zadziałał tutaj ten sam mechanizm, co w przypadku książek Dana Browna. Bierzemy nieco kontrowersyjny temat - w tym przypadku młodocianego socjopatę z inklinacjami do mordowania wszystkich dookoła - i wtłaczamy go w leciutką, sensacyjną fabułę z dreszczykiem. Gdy połączyć to ze wzmiankowaną we wstępie zbieżnością z popularnym "Dexterem", mamy gotowy przepis na hit. Wells wykorzystał samograja, ale na plus należy mu zaliczyć, że materiału wyjściowego nie zepsuł, a nawet dołożył nieco od siebie.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 471
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: