Dodany: 03.08.2022 09:51|Autor: antypater

Opowieść o zniszczonych pozostałościach nietuzinkowego miasta.


Francuski badacz historii starożytnej obszaru śródziemnomorskiego, pan Paul Veyne, napisał w 2015 roku książkę o syryjskiej Palmyrze, która miała swój wielki czas w drugiej połowie III wieku naszej ery. Tytuł tej książki brzmi ''Palmyra, której już nie ma'' (link: Palmyra, której już nie ma (Veyne Paul)). Jest to praca napisana w hołdzie dla zamordowanego przez bandytów w 2015 roku syryjskiego kolegi pana Veyne'a, czyli pana Khaleda Al-Asaad'a (1932 - 2015), który to zasłynął, jako wiodący archeolog Palmyry. Badacz ten, broniąc palmyreńskich zabytków poległ mężnie, jak na prawdziwego uczonego pasjonata oraz patriotę przystało.

Samo opracowanie jest przystępnym przedstawieniem dziejów, z punktem kulminacyjnym na okresie rządów Odenatusa oraz Zenobii, ponieważ ze względu na charakter dziejów palmyreńskiej społeczności nie może być inaczej. Sama społeczność tego pustynnego mocno regionu była pochodzenia aramejskiego, chociaż z czasem stopniowo infiltrowała to miasto społeczność aramejskich kuzynów - także semitów, czyli Arabów. Byli to w większości handlarze oraz ludzie innych profesji, którzy żyli z dobrodziejstw wzmożonego ruchu karawan, które znajdowały w okolicy tego miasta bezpieczną przystań. Warto jest zaznaczyć, że społeczność Palmyry była powierzchownie zhellenizowana, niemniej jednak, nawet jej warstwy wyższe dość starannie pielęgnowały swoje aramejskie dziedzictwo, mimo tego, że z własnej woli należeli do wielkiej cywilizacji rzymskiego świata (czyli kultury grecko-rzymskiej). Z godnym podziwu uporem zachowywali oni swoje semickie imiona na inskrypcjach, nie grecyzując (hellenizując) się mocniej, w przeciwieństwie do tego co czyniło wielu ludzi, zwłaszcza ze społecznych wyżyn na ówczesnym Bliskim Wschodzie. Sztuka Palmyry (np. okazałe, zniszczone już świątynie), w tym jej unikatowe rzeźby również zostały omówione przez pana Veyne'a.

Nawet wielkim zdarzają się pomyłki. Nie wiem czemu Pan Veyne podaje, że ''Wódz wszystkich Galów'' zginął w wyniku egzekucji, polegającej na ścięciu głowy. Z tego co wiadomo, przyrząd o nazwie garota głowy nie ucina.

Dodatkowo nie zgadzam się ze stwierdzeniem autora książeczki, że nie należy łączyć manicheizmu ze średniowiecznymi heretykami z terenów dzisiejszej południowej Francji. Dowody są mocne, które za tymi związkami przemawiają. Jak widać pan Veyne ostatnio czytał książki lub słuchał wykładów niektórych mediewistów, którym nie chce się sumiennie badać nowych zagadnień, tylko chcą zabłysnąć przez wprowadzanie zbędnego bałaganu do dobrze przebadanych oraz popularnych, wśród wielu czytelników tematów.

Autor, jak to historyk francuski, wpisuje się pięknie w maksymę napisaną przez genialnego Nicolasa Gomeza Davilę, mówiącą, że w pracach historyków francuskich historia świata jest tylko dodatkiem do historii Francji.

Określenie galijskich cesarzy uzurpatorów z połowy III wieku naszej ery rzymskimi patriotami, walczącymi o zachowanie rzymskości na rządzonym przez nich obszarze przypadło mi do gustu. Jest to ciekawa i bardzo realna interpretacja tych burzliwych wydarzeń, które stanowiły odzwierciedlenie poważnego kryzysu Cesarstwa Rzymskiego w tym okresie jego dziejów.

Mimo pewnych wad, zasygnalizowanych powyżej uważam, że jest to pozycja godna uwagi, gdyż przybliża ona swoim czytelnikom mało znany temat rzymsko-greckiej kultury na odległych, wschodnich rubieżach Cesarskiego Rzymu.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 165
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: