Dodany: 25.06.2022 15:38|Autor: Asienkas

Nerd i piękność


Jest taka grupa czytelników, która – zanim zdecyduje się na zakup książki – lubi przeczytać jej fragment. Ważne jest, żeby takiego odbiorcę „zaczarować” od pierwszych słów. On nie będzie czekał, aż akcja się rozkręci. Jedną z książek, która zaintrygowała mnie, gdy tylko zaczęłam ją czytać, jest „Niewidzialny” Bogusza Dawidowicza. Pozwolę sobie zacytować jej pierwszy akapit: „Spoglądał na nią. Na jej piękne, martwe ciało. Wodził pełnym zachwytu wzrokiem po tym boskim dziele. Kreacji prawie idealnej. Prawie, bo już bez tej iskry, która by ją rozświetliła i stworzyła obraz godny perfekcji”[1]. Po takim początku musiałam się dowiedzieć, co się wydarzyło w tej powieści.

Tomasza, głównego bohatera, możemy określić mianem dziwaka. Otyły, samotny informatyk. Nie lubi oglądać telewizji, za to woli dobrą książkę albo komiks. Kontakty z ludźmi to dla niego przykra konieczność, ale – jak wielu z nas – szuka bratniej duszy. Ponieważ najpewniej czuje się w sieci, buszuje po portalach randkowych. W końcu ją znajduje – swoją „Czarną Perłę”. Co zrobi zakompleksiony nerd, żeby zdobyć miłość swojego życia? Czy lata, które go ukształtowały, może oddzielić grubą kreską i zacząć wszystko od nowa, jako nowy, lepszy „ja”?

Powieść można podzielić na dwie części. Między nimi jest mocny punkt kulminacyjny, ale akurat nim będę się najmniej zajmować w tym tekście.

Część pierwsza, czyli poznanie bohaterów. Chciałoby się napisać: zaprzyjaźnianie z nimi, jednak chyba byłoby to nadużycie z mojej strony, bo za bardzo nie ma z kim. Oni nie rozstawiają szeroko ramion, aby przytulić czytelnika, ale też nie są odpychający. Nie mamy ich za co podziwiać ani czego im zazdrościć. Kim oni są? To ten pryszczaty dziwak w rozlazłych dresach; ten pijaczek, który mieszka w klatce obok; ta wiecznie szukająca szczęścia koleżanka z pracy; ten znajomy, który nie zamierza dorosnąć i ujmuje sobie lat „wyrywając” młode panny. Mamy w otoczeniu takich ludzi, ale za bardzo nie pochylamy się nad nimi. Robi to natomiast Bogusz Dawidowicz. Próbuje ich zajść od strony psychologicznej. Zastanowić się, czy to jednostki normalne, a może zdegenerowane lub skrzywdzone.

Okej, poznajemy wszystkich. Tomasz realizuje swój plan, nadchodzi punkt kulminacyjny i trzeba wypić to piwo, którego się nawarzyło. Krótko mówiąc – w drugiej części bohater będzie musiał zmierzyć się ze skutkami swoich czynów, swoich wyborów.

„Maciek miał kolczyk w lewym uchu, bransoletkę na prawym nadgarstku, gruby srebrny łańcuch na szyi i połyskliwą koszulkę zespołu Premier League opinającą wydatny brzuszek”[2]. Wygląd jednego z bohaterów przywołałam nie bez powodu. Bardzo fajnie oddaje on tło powieści. Tę taniość, jaką reprezentują postacie. Nie w kreacji literackiej, bo tutaj autor się spisał, ale w sposobie bycia.

Dynamizm w tej powieści to problematyczna sprawa. On praktycznie nie istnieje i jest to zarówno plusem, jak i minusem. Pierwszej części ślimacze tempo służy. Śledzimy nieśpieszny rozwój wypadków i czujemy przyjemną ekscytację w oczekiwaniu na to, do czego doprowadzą. Natomiast drugą część „Niewidzialnego” przydałoby się ożywić. Puścić rollercoaster wydarzeń. Gdyby nie zmieniające się procenty w rogu czytnika, czułabym się, jakbym miała przed sobą jakąś niekończącą się historię. Autor tak się rozgadał, tak opisywał najdrobniejsze szczegóły, że właściwe nie wiedziałam, do czego zmierza. Do tego pojawia się wątek polityczny, którego celowości za bardzo nie rozumiem.

Co do rozgadania się, odniosłam wrażenie, że Bogusz Dawidowicz lubi się popisywać. Nie wierzycie mi? Oto dowody: „Poza tymi czterema kątami mieli też ogród działkowy na suburbiach”[3]. Sprawdziłam w internetowym słowniku języka polskiego i takie słowo faktycznie istnieje, aczkolwiek – tak mi się wydaje – raczej nie używa się go. Zwykły człowiek powiedziałby po prostu „przedmieście”. Ja znałam je wyłącznie z języka angielskiego, a to i tak przez przypadek, bo pojawiło się w piosence, która mi się spodobała i sprawdziłam znaczenie.
Chcecie więcej? Okej, coś się znajdzie: (…) sympatyczny, silący się na fraternizację ton”[4]. Tu już musiałam dowiedzieć się, co to słowo znaczy. Cóż, wystarczyło napisać „silący się na przyjazny ton” czy też „udający przyjazny ton”.

Podczas czytania „Niewidzialnego” towarzyszyły mi uczucia podobne, jak przy oglądaniu filmu „Joker” z 2019 roku. Główny bohater przerażał mnie i fascynował. Zastawiałam się, skąd wzięło się jego szaleństwo, a przede wszystkim, do czego ono doprowadzi. Czy zawładnie Tomaszem, a może znajdzie się ktoś, kto wyciągnie do niego pomocną dłoń? Nie wszystko w tej powieści mi się podobało, ale może ona godnie nosić miano thrillera psychologicznego.

[1] Bogusz Dawidowicz, „Niewidzialny”, wyd. e-bookowo, 2021, s. 4.
[2] Tamże, s. 121.
[3] Tamże, s. 125-126.
[4] Tamże, s. 262.

[Recenzja była publikowana na blogu oraz innych portalach czytelniczych]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 113
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: