Dodany: 24.05.2022 00:58|Autor: Marioosh

Miejscami intrygująco, miejscami szokująco, miejscami tak sobie


Sierżant Raymond Shaw jest powszechnie nielubiany przez swoich kolegów, którzy „obchodzili go z daleka albo udawali, że go nie dostrzegają” [1] – powodem tego braku sympatii jest fakt, że sierżant gardzi innymi ludźmi. W 1951 roku podczas wojny koreańskiej patrol dowodzony przez kapitana Bennetta Marco, w skład którego wchodził Raymond Shaw, wpadł w zasadzkę – jedenastu żołnierzy zostało przewiezionych do Pawilonu Badawczego w miejscowości Tonghua w Mandżurii i przekazanych doktorowi Yen Lo. W ciągu czterech dni mózgi żołnierzy „nie zostały po prostu wyprane, ale chemicznie wyczyszczone” [2]. Yen Lo zauważa, że wyniosła poza Raymonda Shawa wynika z tendencji do nieśmiałości i wiecznego niezadowolenia; według doktora „chociaż paranoicy są wielkimi przywódcami, to niezadowoleni są najlepszymi instrumentami w ich rękach, ponieważ niezadowoleni są doskonałymi zabójcami” [3]. Sierżant staje się więc maszyną do zabijania „uruchamianą” przy pomocy talii kart – od chwili gdy podczas układania pasjansa pojawi się dama karo, Shaw bez mrugnięcia okiem wykonuje polecenia kierującej nim osoby. Z kolei mózg kapitana Marco zostaje tak wyczyszczony, że po powrocie żołnierzy do jednostki przedstawia Shawa do Medalu Honoru, uzasadniając to tym, że uratował patrol likwidując całą kompanię wrogiej piechoty.

Po powrocie do USA Raymond Shaw staje się bohaterem narodowym, co próbuje wykorzystać jego matka, promując w ten sposób swego drugiego męża, populistę, demagoga i megalomana Johnny'ego Iselina na urząd senatora. Tymczasem Bennett Marco, który po powrocie z Korei zostaje majorem przydzielonym do wywiadu wojskowego, cierpi z powodu regularnie nawracających i bardzo sugestywnych snów, w których Raymond Shaw morduje dwóch żołnierzy z jego patrolu, a całej scenie przyglądają się chińscy oficjele i radzieccy oficerowie – co ciekawe, identyczny sen dręczy innego żołnierza z patrolu, kaprala z Alaski. Bennettowi Marco udaje się nawiązać kontakt z Shawem, a następnie z pomocą FBI odkrywa, kto na terenie USA jest osobą „uruchamiającą” jego byłego podwładnego i jaki ma w tym cel.

Wyczytałem w internecie, że ta książka ma w USA status kultowej; na to określenie zasłużyła ona z pewnością tym, że trafiła na swoje czasy – wydano ją w 1959 roku, kiedy pamiętano jeszcze epokę makkartyzmu, a właśnie postać senatora Iselina jest podobno wzorowana na Josephie McCarthym, słynnym oskarżycielu o działalność komunistyczną. Książka jest ewidentną, ostrą krytyką komunizmu; autor pisze, że pomysł stworzenia uśpionych zabójców o wypranych mózgach narodził się w głowie Ławrientija Berii już w 1936 roku i miał osiągnąć efekt końcowy w roku 1960. Sęk tylko w tym, że autor chyba do końca nie wiedział, czym ta książka ma być: thrillerem? politycznym dreszczowcem? satyrą na amerykański naród? kryminałem z elementami horroru? Powieść jest napisana dość pretensjonalnym, często sarkastycznym językiem i mimo tego, że momentami jest przerażająca, to w większości jest dość banalna – Bennettowi Marco przekonanie Raymonda Shawa, że jest „zaprogramowany” przychodzi niemożliwie łatwo, FBI jest bardzo ufne i tłumaczenia majora przyjmuje bez mrugnięcia okiem, a samo rozszyfrowanie, co wprowadza sierżanta w swoistą hipnozę, nie przysparza nikomu większych trudności. Czterdzieści lat później Dean R. Koontz w „Fałszywej pamięci” trochę utrudnił głównemu bohaterowi dotarcie do swoich ofiar – doktor Ahriman dostawał się do ich mózgów przy pomocy haseł „Yen Lo”, „Ben Marco” i „Raymond Shaw”, a potem używał japońskich wierszy haiku; samo wykonanie wyszło już Koontzowi o wiele gorzej. „Kandydat” jest książką na pewno pomysłową i intrygującą, a miejscami szokującą ale, moim zdaniem, nie do końca udaną; brakuje mi tu jakiejś konkretności, napięcia, czegoś wymagającego skupienia, czegoś, co sprawiłoby, że trzeba by ją czytać bardzo uważnie i niczego nie przegapić – a tymczasem miejscami można ją przelecieć po łebkach nie gubiąc wątku. Zainteresowani mogą znaleźć w internecie ekranizację z 1962 roku pod oryginalnym tytułem „Mandżurski kandydat”; pod polskim zaś... „Przeżyliśmy wojnę”.

[1] Richard Condon, „Kandydat”, tłum. Alina Siewior-Kuś, wyd. Sonia Draga, 2005, str. 31.
[2] Tamże, str. 61.
[3] Tamże, str. 49.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 214
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: