Dodany: 30.04.2022 19:31|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Czytatnik: Czytam, bo żyję

Czytatka-remanentka IV 22


Oto porcja krótszych notatek z lektur, które nie załapały się na recenzje/pełnowymiarowe czytatki:

Muzyka duszy (Pratchett Terry) (powt.; ocena bez zmian)
Wiem, że nie po kolei: cykl o Śmierci należało zacząć od „Morta”. Ale stęskniłam się za „Muzyką duszy”, od której kiedyś zaczęłam swoją przygodę ze Światem Dysku. Po prostu uwielbiam te momenty, w których magowie sprawiają sobie skórzane płaszcze z ćwiekami, dżinsy i buty na koturnach (dopiero teraz zaczęłam się zastanawiać, jakiego kalamburu użył Pratchett w oryginale. W przekładzie Cholewy Ridcully bierze koturny za „kota urny”, ale po angielsku żadne z określeń tego rodzaju butów nie ma z kotem nic wspólnego), a potem opowiadają sobie, co pani Whitlow rzuciła w kierunku sceny… I oczywiście tytuły utworów, których jeszcze do tej pory nie zdążyłam wszystkich rozszyfrować. Ależ to przyjemność!

Największa: Pandemia hiszpanki u progu niepodległej Polski (Mieszkowski Łukasz [historia]) (3,5)
Trochę mnie ta lektura rozczarowała, bo oczekiwałam raczej obszerniejszego opisu samej epidemii, niż tła historyczno-polityczno-ekonomicznego, na jakim się ona rozwinęła, tymczasem większa część publikacji przedstawia realia okresu I wojny światowej, wśród których jest dużo ciekawostek, ale prezentowanych w sposób dość przypadkowy i nie zawsze spójny (w jednym miejscu informacja, że poddani kajzera wojowali w „mundurach utkanych z włókien pokrzyw”, a pijali „kawę z zabarwionej smołą rzepy”[76], podana jest w taki sposób, by wytworzyć obraz jakiejś żałosnej biedoty, w drugim dowiadujemy się, że „Galicjanie ściągali z ciał Wielkopolan będące obiektem zazdrości trwałe, sukienne sorty niemieckie”[163]. Ale sukno to chyba z wełny się wytwarza, a nie z pokrzyw?). Autor przeskakuje z tematu na temat, a nie zawsze czyni to z gawędziarskim wdziękiem, powodującym, że z jednej ciekawej opowieści wyłania się druga, jeszcze bardziej zajmująca – toteż chwilami dominuje wrażenie przytłoczenia i dezorientacji. I na dokładkę coś, czego nie lubię – czyli brak odnośników do cytowanych pozycji piśmiennictwa.

Szara myszka i kolory (Strzałkowska Małgorzata) (5)
Przeurocza wierszowana i bardzo ładnie zilustrowana historyjka dla dzieci w wieku żłobkowo-przedszkolnym, opowiadająca o myszce, która nie jest zadowolona z nijakiego koloru swojego futerka. Postanawia go zmienić, tylko… na jaki? Wędruje po kilkunastu krainach, z których każda ma mieszkańców, roślinność itd. jednego koloru. Każdy z nich jej się podoba, ale nie na tyle, by go od razu wybrać. Na końcu przypomina sobie, że wilk – wielki, silny i mądry – też jest szary, więc może ta szarość nie jest jednak taka zła? Od tej chwili spogląda na swoje odbicie w lustrze z przyjemnością, a gdy chce sobie poprawić humor, zakłada wianek z kolorowych kwiatów.
Czytania jest może na dziesięć minut, natomiast przypuszczam, że małoletni odbiorca tej książeczki będzie do niej wracał wielokrotnie, oglądając obrazki i wyliczając widoczne na nich elementy wystroju poszczególnych krain („tu brązowy niedźwiedź, ziemia, grzyby, jeż i szyszka, a tam – pnie drzew i gałęzie, suchy liść i liszka”[strony nie podaję, bo nie są numerowane, a ich liczba podawana w księgarnianych metryczkach różni się od liczonej ręcznie – mnie wychodzi 44 strony i ani jednej więcej, zaś wszędzie figuruje 48. Czyżby wliczono okładki?]), ucząc się przy okazji nazw zwierząt, roślin, przedmiotów i kolorów.

Zagubione zwierzaki (< praca zbiorowa / wielu autorów >) (3,5)
Przeznaczona dla dzieci nieumiejących jeszcze czytać książeczka obrazkowa, której każde dwie strony to kolejna zagadka-wyszukiwanka. W różnych środowiskach, gdzie żyją zwierzęta (las, park, góry, ogród, rzeka w dżungli, morze, zoo) mały czytelnik ma odszukać konkretną liczbę zwierzaków danego gatunku (trzy niedźwiedzie, sześć biedronek itd.), a przy okazji może obejrzeć i policzyć kilkadziesiąt innych, namalowanych niezbyt naturalistycznie, zwłaszcza, jeśli chodzi o proporcje, ale – z wyjątkiem części ptaków i owadów – raczej rozpoznawalnie. Zanim zacznie się z maluchem zabawę z tą książką, warto się nauczyć odróżniać tukana od pelikana – bo starsze i dociekliwsze dzieciaki na pewno będą zadawały pytania typu „a co to za ptaszek?” – oraz, co trudniejsze, obmyśleć przekonujący sposób wytłumaczenia dziecku, że tak naprawdę lis nie jest większy od dzika ani jeż mniejszy od ważki. Plusem książki jest wykonanie – i okładka, i kartki są z solidnej tektury, która nie powinna zbyt szybko ulec zniszczeniu, nawet przy intensywnym użytkowaniu (oczywiście zgodnym z przeznaczeniem).

Jak mieć w życiu frajdę (Stoparczyk Katarzyna) (5)
Nie udało mi się wysłuchać kompletu rozmów Katarzyny Stoparczyk, nadawanych na antenie Trójki w niedzielę rano pod hasłem „Myślidziecka 3/5/7”, ale te, które słyszałam, wszystkie były warte utrwalenia na papierze. Słowa padające w eter są ulotne, a zapisane lepiej zapadają w pamięć, więc jakże chętnie zobaczyłabym je wydrukowane! Marzenie po części się spełniło (dlaczego tylko po części, o tym za chwilę), a skoro po spełnieniu przyjęło postać materialną, mogłam je dostać na urodziny. I zatopiłam się w lekturze, już na początku doznając lekkiego rozczarowania. Bo rozmów jest zaledwie dziewięć, a było tyle…! No, dobrze, rozumiem, że wszystkie by się w jednym tomie nie zmieściły, ale żeby tak mało? OK, jest mój absolutny faworyt Józef Hen, jest Franciszek Pieczka, Jerzy Pilch i Magda Umer, ale gdzie Anna Dymna, Krzysztof Kowalewski, Irena Santor, Jan Englert, Stanisława Celińska, Wiesław Ochman, Krzysztof Cugowski, Agata Passent, Norman Davies i tak dalej?...
No, ale trudno, dobre choć tyle, co jest… I tak ma się frajdę niewąską, czytając te rozmowy, prowadzone przez autorkę z wyjątkową życzliwością i subtelnością – których naprawdę potrzeba wiele, chcąc wydobyć z rozmówców, niekiedy mocno już leciwych i doświadczonych życiem, zakonserwowaną w głębi duszy odrobinę dziecięctwa, i pod których wpływem praktycznie wszyscy oni otwierają się jak rzadkie kwiaty w cieplarni, odsłaniając to, co w nich ukryte, a czego byśmy może nawet nie podejrzewali, znając ich jedynie z tego, z czego słyną. Jedna rzecz mi tylko nie pasowała: w przedmowie autorka pisze: „Wybrałam zatem dziewięcioro pierwszych bohaterów…”[9], a zgodnie z moją pamięcią przynajmniej połowa z nich pojawiła się na antenie nie na samym początku istnienia audycji, lecz po paru latach jej nadawania. W nocie na końcu znalazłam potwierdzenie moich wątpliwości, bo daty radiowych premier poszczególnych rozmów rozrzucone są na przestrzeni od 20 września 2017 do 15 lutego 2020 r. I zarazem nadzieję, że może słowo „pierwszych” zostało użyte jako określenie pierwszej porcji wydrukowanych wywiadów, a za jakiś czas ukażą się następne?


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 223
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: