Dodany: 03.04.2022 23:01|Autor: Marioosh

Klasyk gatunku mimo upływu lat


Podczas sztormu na Morzu Śródziemnym z trawlera płynącego z Marsylii wypada kilkukrotnie postrzelony mężczyzna; chwilę potem trawler wylatuje w powietrze. Nad ranem nieprzytomnego mężczyznę wyławiają rybacy i przekazują zapijaczonemu angielskiemu doktorowi, który przywraca pacjenta do życia. Mężczyzna nie wie, jak się nazywa, a doktor odkrywa, że miał szereg operacji plastycznych, jego ciało jest sprężyste, a pod skórą ma wszczepiony miniaturowy negatyw z szyfrem do skarbca w banku w Zurychu. Po pięciu miesiącach rekonwalescencji mężczyzna udaje się do Szwajcarii i tam dowiaduje się, że pracuje w korporacji Treadstone-71, która nie figuruje w żadnych spisach; poza tym odkrywa, że na jego koncie znajdują się ponad cztery miliony dolarów ale przede wszystkim poznaje swoje personalia: „Nazywam się Bourne. Jason Bourne” [1]. Szybko też stwierdza, że stał się celem bezwzględnych morderców; by wydostać się z Zurychu, porywa kanadyjską ekonomistkę Marie St. Jacques, która w pewnym momencie mu ucieka. Kiedy jednak Bourne ocala ją od śmierci, staje się jego sprzymierzeńcem w odkrywaniu tożsamości; wiele wskazuje na to, że może on być zawodowym mordercą („Kiedy myślę o pieniądzach, myślę o zabijaniu” [2]). Mozolne poszukiwania nie przynoszą rezultatu i w końcu Marie stwierdza: „Wygląda na to, jakby nie chciano się do ciebie przyznać” [3]; wiedza, jaką Bourne posiada, zmusza go do podejrzenia, że jest terrorystą działającym dla Iljicza Ramireza Sancheza – słynnego Carlosa.

Lata mijają, a „Tożsamość Bourne'a” wciąż czyta się świetnie – wartka akcja, potoczystość fabuły, skomplikowana intryga. Robert Ludlum stworzył tutaj niemalże kanon literatury sensacyjnej, przez wielu ta powieść jest uznana za najlepszą książkę autora; ja osobiście wyżej cenię „Mozaikę Parsifala”, jego następną powieść, co nie umniejsza faktu, że tę również uważam za kapitalną. Przede wszystkim Ludlum zachował tutaj w miarę rozsądne proporcje: bohaterowie nie przemieszczają się po całym świecie, gdyż akcja dzieje się w Zurychu, Paryżu i Nowym Jorku, i, co prawda, dużo mówią ale bezproduktywnie nie paplają; nie ma za wiele tandetnej ekspresji i przesadnej egzaltacji. Znak charakterystyczny twórczości autora, czyli motyw głównej postaci pozostawionej samemu sobie, jest tu doprowadzony do perfekcji: Jason Bourne „był jedynie marionetką przeznaczoną na straty. Nie wiedział o tym tylko on” [4]. Oczywiście Ludlum nie byłby sobą, gdyby nie wplótł odrobiny harlequinowej szmiry: do tego, że para bohaterów się w sobie nieprzytomnie zakochuje, zdążyłem się we wcześniejszych jego powieściach przyzwyczaić; przyznam jednak, że w pewnym momencie zaczęło mnie już irytować, że Marie co dwie strony przypomina Jasonowi, że ją uratował. Tak czy inaczej – po prostu klasyk gatunku; szkoda tylko, że popkultura postanowiła nie zarzynać kury znoszącej złote jajka – książka doczekała się dwóch kontynuacji autorstwa Ludluma i aż czternastu innych autorów. Może tu będzie tak, jak z Panem Samochodzikiem – dwanaście tomów podstawowych i już chyba grubo ponad sto kolejnych?

[1] Robert Ludlum, „Tożsamość Bourne'a”, tłum. Zdzisław Nowicki, wyd. Amber, 1990, str. 58.
[2] Tamże, str. 139.
[3] Tamże, str. 145.
[4] Tamże, str. 373.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 522
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: