Dodany: 27.02.2022 17:21|Autor: Marioosh

Uniwersalne spostrzeżenia o młodych ludziach


Założenie książki było proste i w swej prostocie wręcz genialne: z inicjatywy UNICEF-u autor udał się do kilkunastu kapitalistycznych, zamożnych i rozwijających się państw, by w tamtejszych szkołach średnich przeprowadzić ankietę składającą się z dwudziestu pytań. Ankieta nie miała założeń naukowych ani badawczych; stanowiła ona materiał reporterski dla rozważań o sprawach, które niepokoiły młodych ludzi na początku lat siedemdziesiątych. Pytania dotyczyły różnych zagadnień: najważniejszych wydarzeń i postaci w dziejach świata, najważniejszych problemów danego kraju, prognoz dotyczących roku 2000 i potencjalnych wojen, a także osobistych lęków i stosunku do przeprowadzania zmian. Autor wybrał się do Szwecji, RFN, Belgii i Portugalii, a później za ocean – do USA i Meksyku, potem na wyspy Oceanii i do Australii, by zakończyć swoją pracę w Tajlandii i Kuwejcie. Spostrzeżenia były rozmaite: od szwedzkiego liberalizmu, poprzez belgijską wielokulturowość i wspomnienie masakry studentów w Meksyku w 1968 roku, a skończywszy na spontaniczności na wyspach Pacyfiku i nauce w cieniu kuwejckiego bogactwa. Odpowiedzi w około tysiącu tych ankiet pokazały, że problemy młodych ludzi są wszędzie takie same i są ponadczasowe: nadzieja na spokojne życie w dostatku i bez wojen, troska o środowisko naturalne czy umiarkowana akceptacja konsumpcjonizmu; pojawiają się też rozmaite lęki związane z narastającą falą narkomanii, przeludnieniem świata czy ogólnie z przyszłością ale też i z postępującą cywilizacją i zwykłą samotnością. Wnioski płynące z tych ankiet są uniwersalne: młodzież nie jest tak zepsuta i zdemoralizowana, jak się często twierdzi, a jej obcesowość wynika z tego, że nie chce pokazywać swoich uczuć. Pytanie tylko, dlaczego autor przeprowadził swoją ankietę w państwach, które sam określa jako Zachód, a nie w krajach bloku wschodniego; chwilami czytamy, że w krajach zachodnich występują zjawiska niepokojące młodych ludzi, a nawet obserwuje się objawy zbliżającej się katastrofy – wynika więc z tego, że na przykład w ZSRR czy choćby w Polsce narkomania, dewastacja środowiska naturalnego czy obawa przed samotnością nie istnieją. Mamy więc książkę, która w sumie prochu nie odkrywa i z której w ogóle niewiele wynika; nie wydaje mi się więc, by poświęcać na nią czas; inne, typowo podróżnicze książki Olgierda Budrewicza są o wiele ciekawsze.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 278
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: