Dodany: 22.02.2022 15:15|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Kurs pisarski = element podwyższonego ryzyka?


Powoli mi się kończą ulubione cykle powieściowe, a przynajmniej te ich części, które można w Polsce kupić za rozsądną cenę lub bez większego trudu wypożyczyć. Co dalej, będę myśleć, kiedy mi się te możliwości wyczerpią, ale póki je mam, dawkuję sobie przyjemność ich czytania raz na jakiś czas. Teraz nadeszła kolej na spotkanie z inspektor Verą Stanhope, którą bardzo lubię jako postać – przede wszystkim dlatego, że całą sobą udowadnia, iż nie należy sądzić po pozorach. Niezgrabna, zwalista, nieporządnie ostrzyżona i bez makijażu, ubrana w przypadkowe ciuchy z lumpeksu, nieprzywiązująca uwagi do form towarzyskich (jakże się muszą irytować co poniektórzy przesłuchiwani, gdy ta wielka, nieelegancka kobieta bezceremonialnie zwraca się do nich per „kotku”!) – a pod tą mało ciekawą aparycją i niewyszukanymi manierami skryty wielki, przenikliwy umysł, cały oddany w służbę prawu.

Tym razem Vera nie dostaje wezwania na miejsce zbrodni, gdyż… przybywa tam zawczasu, próbując oddać przyjacielską przysługę sąsiadowi, którego towarzyszka życia nagle znikła. Joanna co prawda zostawiła liścik z prośbą, by Jack się nie martwił, lecz on – znając jej wcześniejsze koleje losu – niepokoi się i pragnie wiedzieć, czy na pewno jest bezpieczna. Wyśledzenie, gdzie się udała, zajmuje Verze kilkanaście minut w dwóch ratach; próba dyskretnego wypatrzenia jej w Domu Pisarza trwa nieco dłużej i kończy się… powodzeniem i niepowodzeniem równocześnie. Powodzeniem, bo Joanna istotnie tam przebywa; niepowodzeniem, bo zanim Vera zdążyła wejść do środka, dokonano tam brutalnego zabójstwa, a Joannę przyłapano z nożem w ręce. Mimo tak, zdawałoby się, oczywistego dowodu Vera wcale nie jest przekonana o winie sąsiadki. Kiedy przychodzą wyniki sekcji zwłok, staje się jasne, że sprawa nie będzie taka prosta, jak się zdawało z pozoru. Vera, Joe i Holly spędzają całe dnie z podejrzanymi i świadkami, przy okazji zgłębiając zasady funkcjonowania literackiego światka i mniej lub bardziej mroczne tajemnice, skrywane przez niemal wszystkich uczestników i organizatorów kursu. A ten, kto pozbawił życia charyzmatycznego wykładowcę, gwiazdora krytyki literackiej, najwyraźniej nie zamierza na tej jednej zbrodni poprzestać…

Przyznam, że tym razem podejrzewałam prawie wszystkich prócz tej jednej właściwej osoby, a skoro zostałam tak udatnie wprowadzona w błąd, zastrzeżeń do intrygi nie mam. Podobnie jak do całej obudowy –realiów kursów pisarskich i marketingu wydawniczego, nortumbryjskich pejzaży, sylwetek postaci i relacji między nimi – i do wyrazistego, rozpoznawalnego stylu autorki, dobrze oddanemu w całej serii przekładanej przez Ewę Kowalską. Żal mi biednych stworzeń, które padły ofiarami chorego umysłu jedynie dlatego, by dokonany czyn uzyskał odpowiednią „oprawę literacką” – co nie znaczy, że nie żal ludzi, płacących najwyższą cenę za mniej lub bardziej trwałą ułomność charakteru, wskutek której ktoś został skrzywdzony; wiem, że intryga musiała być wiarygodna, ale zastanawiam się, czy nie dałoby się scen zbrodni przedstawić trochę bardziej oględnie…


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 306
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: