Dodany: 16.01.2022 21:30|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Może nie tak prosto i raczej nie tanio, ale na pewno ciekawie...


Druga moja pogwiazdkowa lektura kulinarna zapowiadała się jeszcze lepiej niż poprzednia, biorąc pod uwagę wrażenia z poprzednich książek Ottolenghiego. Tytuł „Prosto” był szczególnie nęcący dla człowieka, któremu sprawia ewidentną trudność równoczesne podsmażanie w jednym garnku, podgotowywanie w drugim i roztapianie w trzecim kilku elementów tego samego dania. We wstępie autor nieco zachwiał moją nadzieją, wzmiankując, że „każdy może inaczej rozumieć prostotę”[1]: dla jednego będą to dania, które robi się najszybciej (ba, ale ci słynni kucharze potrafią idealnie posiekać pęczek pietruszki w czasie krótszym, niż mnie zajmuje samo położenie jej na desce!), dla innych – mające najmniej składników i/lub dające się przyrządzić z tego, co stale mamy w spiżarni (taki na przykład suflet wchodzi w obie powyższe kategorie, a niech mi ktoś powie, że jest prosty!), albo takie, które robi się z przygotowanych wcześniej półproduktów (wymieszać faktycznie łatwo, ale przedtem trzeba co nieco czasu spędzić na podpiekaniu w piekarniku, przecieraniu, marynowaniu etc.).

Jednak rzeczywiście sporo jest takich przepisów, z których wykonaniem nawet mało wprawny kucharz powinien sobie dać radę, zwłaszcza w działach sałatek, makaronów i deserów. Natomiast i wśród tych prostszych, i wśród tych trudniejszych naprawdę pokaźny odsetek stanowią takie, które dla przeciętnego polskiego gospodarstwa domowego będą lekkim wyzwaniem ekonomicznym z dwóch powodów:
- kosztów prądu (taki np. pieczony kalafior, jedno z najprostszych dań warzywnych, musi tkwić w piekarniku „1,5-2 godziny, aż będzie miękki i mocno zrumieniony”[2],
- kosztów składników (do wielu potraw potrzeba pomidorków koktajlowych lub „bawolich serc”, które u nas nawet w sezonie są drogie, awokado, kasztanów jadalnych itp.; do innych – rozmaitych egzotycznych przypraw i dodatków, z których część można dostać tylko w sklepach internetowych i niekoniecznie wszystkie w jednym).

A prawie wszystkie wymagają od potencjalnego kucharza (i jego gości) otwarcia na zaskakujące połączenia smakowe. Jeśli ktoś nie jest zwolennikiem doprawiania większości dań mięsnych, rybnych i warzywnych sokiem z cytryny/limonki (wliczając w to jeden z ulubionych dodatków Ottolenghiego, kiszone cytryny) i świeżymi liśćmi kolendry i/lub mięty, z całego wachlarza propozycji będzie mógł wybrać jedynie nieliczne. Inne szczególnie polecane przez autora przyprawy do tej samej grupy potraw to suszone jagody berberysu (których smak „pasuje do placków, frittaty, omletów czy sałatek ryżowych”[3] - ale czy każdemu?), syrop z granatów („doskonale łączy się z mieloną jagnięciną”[4] – hm…), mielony kardamon (nie do ciasta czy kawy, tylko w składzie salsy „do smażonej makreli”[5], oj…!) czy też sumak („ma cierpki, cytrusowy smak i można nim posypać każde danie”[6]), przed którym ja osobiście mam dodatkowy opór, bo mi się jego nazwa paskudnie kojarzy z trującą rośliną, choć ponoć niebędącą z nim blisko spokrewnioną.

W konsekwencji znalazłam tu dla siebie mniej, niż w „Jerozolimie” i „Całej obfitości”, ale to kwestia moich upodobań smakowych. Sama książka jest równie dopracowana merytorycznie (precyzyjnie podane ilości składników i kolejności poszczególnych procedur; potrawy oznakowane ikonkami, wskazującymi wzmiankowane na wstępie różne aspekty prostoty; na końcu propozycje zestawień menu na różne okazje) i estetycznie, jak pozostałe, a trochę wiedzy zawartej w omówieniach przepisów też się przyda.

[1] Yotam Ottolenghi, „Prosto”, przeł. Anna Palmowska i Katarzyna Skarżyńska, wyd. Filo, 2018, s. vii.
[2] Tamże, s. 94.
[3] Tamże, s. 301.
[4] Tamże, s. 300.
[5] Tamże, s. 300.
[6] Tamże, s. 299.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 183
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: