Dodany: 06.12.2021 23:11|Autor: Asienkas

Wrócić z podróży zdrową


Typ recenzji: oficjalna PWN
Recenzent: Asia Czytasia (Joanna M.)

Piękna, zgrabna, dobrze ubrana i pewna siebie. Kiedy szła terminalem w idealnie skrojonym uniformie stewardesy, wzbudzała podziw i zazdrość. Za tą fasadą skrywał się tragiczny stan psychiczny, a potem fizyczny. O kim mówię? O autorce książki „Z anoreksją na pokładzie: Wyznanie stewardesy”, Katarzynie Zachacz, która spisała swoje doświadczenia w walce z anoreksją i postanowiła podzielić się nimi z szerszym gronem.

Autorka sprawnie posługuje się piórem. Momentami wchodzi w poetyckie, a momentami w mentorskie nuty. Nie boi się mówić szczerze o swoich uczuciach, a z przebytej choroby wyciągnęła wiele wniosków (również na temat szeroko pojętego sensu życia). Widać, że miała pomysł na tę książkę – porównanie choroby do podróży samolotem – który jest bardzo ciekawy. Czytałam wiele relacji o walce z anoreksją, ale takiej formy nie kojarzę. Daję plus za oryginalność.

Niestety, Katarzyna Zachacz pewnymi stwierdzeniami skutecznie zniechęcała mnie do czytania jej książki. Już we wstępie pada twierdzenie „Zaburzenia odżywania są przypadłością jak alkoholizm czy seksoholizm, powiedziałabym więcej, są zdecydowanie bardziej niebezpieczne, jeśli chodzi o konsekwencje dla naszego organizmu i psychiki”[1]. Od kiedy wartościuje się ludzkie problemy? Każda z wymienionych przypadłości może skończyć się nawet śmiercią. Każda z nich drenuje umysł i ciało chorego oraz jego bliskich. Jak osoba, która woła o zrozumienie i tolerancję, może napisać coś takiego? Przepraszam, ale dla mnie trąci to egoizmem.

Potem przechodzimy do części pierwszej zatytułowanej „Błędne postrzeganie zaburzeń odżywiania przez społeczeństwo”. Oczywiście według Katarzyny Zachacz „większość polskiego społeczeństwa niestety nie jest świadoma, jak bardzo poważnym, często zagrażającym życiu, schorzeniem są zaburzenia odżywiania. To mniemanie często opiera się na stereotypach, bez weryfikacji prawdziwości tych informacji”[2]. Zastanawiam się, na czym autorka opiera to stwierdzenie. Czy sama nie poddała się stereotypom? Wydaje mi się, że jeśli chodzi o anoreksję czy bulimię, to ta świadomość jest na przyzwoitym poziomie. A że nie każdy umie się stosownie zachować wobec chorej osoby... Cóż, nie każdy ma kulturę osobistą we krwi. Natomiast dużo pracy jest do zrobienia w kwestii postrzegania otyłych. Tu często ludziom ciśnie się na usta: „po prostu trzeba się za siebie wziąć”.

Do tego wszystkiego autorka wybrała sobie bardzo irytujący sposób nawiązywania interakcji z czytelnikiem. Wstawki typu: „Zaskoczeni?” - oczywiście wyrażone przy użyciu rożnych sformułowań – mogą doprowadzić do furii, kiedy mowa o czymś, o czym ty dobrze wiesz.

Nie będę ukrywać, że od pierwszych stron nastawiłam się negatywnie do tej książki, a z każdą kolejną było coraz gorzej. Czasami tak jest, iż małe rzeczy potrafią zirytować do niebotycznych rozmiarów. Niemniej samą publikację uznaję za wartościową szczególnie dla osób, które zetknęły się bezpośrednio z anoreksją. Myślę, że to, co napisała Katarzyna Zachacz, może dotrzeć do ich głów. Że z takimi osobami znajdzie ona nić porozumienia dużo łatwiej.

[1] Katarzyna Zachacz, "Z anoreksją na pokładzie: Wyznanie stewardesy", wyd. Book Edit, 2021, s.10.
[2] Tamże, s. 17.

Ocena recenzenta: 3/6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 89
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: