Dodany: 27.11.2021 12:30|Autor: Marioosh

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Adorator panny West
Gardner Erle Stanley

Świetna lektura na jesienny wieczór


Perry Mason znalazł się w sytuacji podbramkowej – na jutro mają być gotowe akta pewnej sprawy, a tymczasem jedna maszynistka ma grypę, a druga jest zawalona robotą. Wobec tego jego sekretarka, Della Street, dzwoni do agencji pracy i za chwilę w biurze pojawia się Mae Wallis, tytułowa „przerażona maszynistka” i z miejsca zabiera się do pracy. Mason jest zachwycony nową pracowniczką, gdyż pisze na maszynie „jak grad walący w blaszany dach” [1]; po chwili spotyka go jednak duże zaskoczenie, gdyż dziewczyna znika tak samo tajemniczo, jak się pojawiła. Zdumienie mecenasa zwiększa się, gdy do biura wpada zaprzyjaźniony detektyw Paul Drake i mówi, że „w całym gmachu aż roi się od glin, a tylko wy dwoje jesteście zajęci prozaiczną działalnością kierowania nudną kancelarią prawną” [2]. Okazuje się, że włamano się do mieszczącego się na tym samym piętrze Południowoafrykańskiego Towarzystwa Importu i Eksploatacji Kamieni Szlachetnych, które zajmuje się hurtowym handlem diamentami i teraz policja szuka „jakiejś dziewczyny, złodziejki czy włamywaczki” [3]; co ciekawe, biuro jest puste, gdyż Towarzystwo dopiero się tam instaluje. Wkrótce Della Street znajduje pod blatem biurka przy którym pracowała Mae Wallis, przyklejoną bryłkę gumy do żucia, a w niej dwa duże brylanty; za chwilę zaś w koszu na zużyte ręczniki odkrywa paczkę dziwacznie stylizowanych listów miłosnych. Mason twierdzi, że do kompletu brakuje już tylko morderstwa – i po trzech dniach jeden z udziałowców Towarzystwa zostaje aresztowany właśnie za zamordowanie Munroe Baxtera, przemytnika brylantów. Perry Mason postanawia zostać jego obrońcą.

W końcu postanowiłem zrecenzować jakąś książkę Erle'a Stanleya Gardnera, choć chyba już wszystkie jego powieści są ocenione. „Adorator panny West” to bardzo przyjemna i sympatyczna lektura na jesienne, deszczowe wieczory; jest tu intrygująca sprawa, spokojne, metodyczne dochodzenie i zaskakujące rozwiązanie. Książka jest bardzo „niedzisiejsza”, gdyż akcja nie jest przeładowana i nasycona wątkami pobocznymi; sceneria jest niemalże teatralna, historia toczy się zaledwie w kilku miejscach i przez to jest bardzo gęsta i konkretna. Powieść czyta się naprawdę dobrze, choć akcja jest dość statyczna i czytelników oczekujących wielkich wrażeń może trochę znudzić – tu jednak napięcie tkwi nie w nadmiarze emocji, lecz w świetnych dialogach, delikatnym dowcipie, wiarygodności, żelaznej logice i świetnej współpracy Perry'ego Masona i Delli Street. Warto więc wysupłać w antykwariacie cztery złote na tę książkę; tak jest zresztą z większością powieści tego autora – są to historie krótkie, ale bardzo treściwe, zwięzłe i wymagające pewnego skupienia.

[1] Erle Stanley Gardner, „Adorator panny West”, tłum. Krystyna Tomorowicz, Krajowa Agencja Wydawnicza, 1977, str. 11.
[2] Tamże, str. 20.
[3] Tamże, str. 21.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1334
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: