Dodany: 27.10.2021 14:22|Autor: Asienkas

Z Mrocznego Zakątka Peru do Londynu


Typ recenzji: oficjalna PWN
Recenzent: Asia Czytasia (Joanna M.)

Czy znacie Paddingtona? To sympatyczny niedźwiadek, który przybył z Peru do Londynu. Pod swój dach przygarnęli go państwo Brown, nie przypuszczając, jakie zamieszanie wprowadzi w ich życie. Cechują go dobre maniery, wielkie serce, ale też ogromna ciekawość świata, która doprowadza do wielu zabawnych sytuacji.

„Miś zwany Paddington” rozpoczyna się w momencie, kiedy państwo Brown jadą na dworzec odebrać córkę. Wracają i z Judytą, i z nowym członkiem rodziny – misiem, którego nie mieli sumienia zostawić samego na stacji. W kolejnych rozdziałach obserwujemy, jak niedźwiadek zadomawia się w Londynie i wpada w coraz to nowe kłopoty. Paddington ma zdolność robienia wokół siebie wyjątkowego zamieszania. Przypomina mi on przedszkolaka, który nie zastanawia się, czy jego pomysły mają sens. On je realizuje. W jego wykonaniu nawet najzwyklejsza kąpiel może skończyć się bałaganem, jak po przejściu tornada. Dobroduszność, delikatna ciamajdowatość i zainteresowanie niedźwiadka wszystkim dookoła świetnie kontrastują z angielską stereotypową sztywnością. Wydaje się on cudnie spontaniczny na tle żelaznych zasad i karcących spojrzeń.

Książki o misiu Paddingtonie zaliczane są do klasyki literatury dla dzieci. Z tym twierdzeniem nie ma co dyskutować – to jest fakt – jednak uważam, że przeżywają one swój renesans dzięki popularnej animacji. Dlatego słówko porównania pierwowzoru do telewizyjnej bajki. Pierwsze wrażenie, to spostrzeżenie, jak została ona uwspółcześniona. Państwo Brown to nie są postawni Anglicy w pończochach i marynarkach, a szczupli, wyrozumiali Anglicy w trampkach. Mam wrażenie, że animacja ma bardziej „domowy” klimat. Oglądając ją z córką nie poczułam, że akcja dzieje się w Londynie, było raczej, jak w miasteczku, gdzie wszyscy się znają. W książce dużo bardziej czuć „angielskość” i atmosferę dużego miasta. A główny bohater? Tego udało się twórcom telewizyjnej bajki dobrze odwzorować, chociaż wydaje mi się, że jest jeszcze bardziej dobroduszny niż oryginał.

Paddington dostał swoje imię po stacji kolejowej, na której został znaleziony. Chyba obecnie jest nawet bardziej znany niż owe miejsce – przynajmniej na świecie, trudno mi powiedzieć, jak w Londynie. Domyślam się, dlaczego podbija serca kolejnych pokoleń. Jest naturalny i spontaniczny w działaniu, jak dziecko. Myślę, że niejeden urwis zazdrości mu pobłażliwości ze strony opiekunów, a może dzięki kartom książki przeżyje coś, na co „w realu” nie starcza mu odwagi. My się bardzo polubiliśmy z Paddingtonem. Co prawda moja czterolatka nieco kręciła nosem, że w tej książce jest bardzo mało rysunków (kilka razy podkreśliła, żebym o tym napisała), ale jest to powieść, która się nie starzeje, więc nic się jej nie stanie, jeśli poczeka kilka miesięcy na półce.

Ocena recenzenta: 5/6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1429
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: