Dodany: 26.10.2021 15:21|Autor: jolietjakeblues

Czytatnik: Literackie dygresje

2 osoby polecają ten tekst.

"Przystojniaczek" (Mandíbula afilada) Carlesa Alberoli


Dzwonek do drzwi. Tak zaczyna się sztuka Carlesa Alberoli "Przystojniaczek". W ten sam sposób kończy. Ale i dokładnie taki ma finał pierwsza część. Do położonego na strychu mieszkania prawie trzydziestoletniego mężczyzny wchodzi równa mu wiekiem dziewczyna. Zaskakuje gospodarza przychodząc zbyt wcześnie. Podobno to ona nalegała na wieczorne spotkanie.
Wita ją stolik przygotowany do kolacji. Dwa kieliszki czekają na wino, które ma przynieść Laura. Na scenie przykuwa uwagę obraz odwróconej tyłem nagiej kobiety. Postawiony jest na sztalugach. Obok taboret, przybory do malowania. Jesteśmy w pracowni malarskiej. Fotografia, którą będą brali w dłonie Laura i Juan sprawia wrażenie podstawki pod kieliszek. Wspomnienia z liceum, uwieczniona na zdjęciu grupa koleżanek i kolegów na rekolekcjach staną się jednym z tematów spotkania. Nie ma się co dziwić, przecież bohaterowie nie widzieli od lat. Związek się rozpadł. Jego wspomnienie jest dziwne. Laura opowiada, że Juan był jedynym mężczyzną, z którym spała a dotykał ją tylko łokciem. To jeden z żartów, od których iskrzy się rozmowa. Ale najpierw musi obydwoje opuścić konfuzja.
Laura jest bardziej zdenerwowana, niespokojna, niepewna siebie. Drży jej głos. Przy pierwszym toaście wypija cały kieliszek. Za chwilę następny. Jej wypowiedzi są przerywane, niedokończone. W dążeniu do celu wizyty nie pomaga jej Juan, który swój niepokój i nerwowość przykrywa ironią, żartami, kpiną. A przecież Laura chce zrobić i powiedzieć tyle pięknych rzeczy! Przynosi ulubione przez mężczyznę dwunastoletnie Vega Sicilia, przymila się, wręcz łasi, wychwala mieszkanie, zachwyca się rozgwieżdżonym niebem widocznym przez szklany dach.
Być może Juan przeczuwa co się święci, ale nadal stoi za granicą humoru, jakby zmuszając Laurę do wykrzyczenia w końcu tego, co rozdziera jej serce. Ten krzyk ma zburzyć emocjonalne fortyfikacje budowane przez Juana od chwili pojawienia się dziewczyny w drzwiach. W końcu okazuje się to dla niej łatwe. Wychodzi niedługo za mąż. Tak, za tego, którego przed chwilą wspominali, z którego dopiero co kpili, jak zresztą z innych widocznych na fotografii sprzed lat. Żartobliwy nastrój w Juanie przygasa. Jeszcze się broni, ale powoli maska komika opada. Na kilka chwil znowu zamienia się w błazna, gdy słyszy, że to on jest tym wyśnionym, wytęsknionym ideałem, księciem, jej przeznaczeniem od lat. I to nie jest krzyk. Zamiast niego wydobywa się ust Laury łkanie przepełnione strachem, że zostanie odrzucona.
I już obydwoje się nie bronią, nie zasłaniają. Nabierają pewności, utwierdzają we wspólnej przyszłości. Willa, basen, czwórka synów, ona będzie jego utrzymywać, on opalać i patrzeć jak dzieci pluskają się w wodzie niczym rybki oraz czekać na twórczą wenę. Gdy Laura jest już tylko w body i znika w sypialni, do której zbliża się Juan, rozlega się dzwonek do drzwi. I właściwie na tym można byłoby zakończyć, gdyby nie bylibyśmy świadkami jedynie finału pierwszej części.
Juan przenosi w inne miejsce fragment rozgwieżdżonego nieba, które okazuje się wielkim billboardem reklamowym. To przełomowa scena, która przerywa Juanowy sen, marzenia wiecznego chłopca z kompleksem Piotrusia Pana, niedojrzałego trzydziestolatka w przeddzień urodzin, malarza, który sprzedał dotychczas tylko jeden obraz, młodego mężczyzny, któremu za wynajem mieszkania płaci matka. O tym jest "Przystojniaczek" (w oryginale "Mandíbula afilada"), ale rzecz jasna nie tylko.
Co tak naprawdę za kulisy wynosi Juan? Czego alegorią jest niebo pełne gwiazd nagle zamienione w boleśnie prozaiczny billboard? Pieniądze, praca... Uzdolniony, prawie genialny malarz z pewnością nie zyskuje w artystycznym środowisku aprobaty. Być może dlatego, że jeden obraz maluje przez kilka lat. Ma mnóstwo niedokończonych pomysłów. Piotruś Pan nie chce zajmować się jakąkolwiek pracą? Nawet taką, która nie musi przynosić mu pieniędzy a wyłącznie przyjemność i satysfakcję? Czyżby jego prawdziwym życiem były tylko utopie i imaginacje? Co zatem z ukończonym obrazem nagiej kobiety? Jeśli niechcianą rzeczywistość Juan odrzuca, gdzie podziewają się miraże? Czy jest coś pomiędzy nimi? W jakim miejscu rzeczywistości bądź ułudy teraz malarz przebywa? Drzwi się otwierają, ale kto przez nie wchodzi? Czy to niedoszły narzeczony Laury przyszedł zastrzelić a przynajmniej pobić Juana? A może po prostu dostawca pizzy? Wchodzi do mieszkania spóźniony na spotkanie realizm, bo tylko w nim mogą się spełnić wyobrażenia. Nigdy w całości, absolutnie nie do końca, na pewno nie na całe życie. Ale niewątpliwie dający możliwość urzeczywistnienia w jakiejś części pragnień, ziszczenia życzeń, choćby dlatego, że były pielęgnowane i malowane przez lata. Bez względu na to, czy pod rozgwieżdżonym niebem, czy obok reklamowego billboardu.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 356
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: fugare 26.10.2021 20:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzwonek do drzwi. Tak zac... | jolietjakeblues
Chciałabym przedstawić swoją dość luźną, myślę, refleksję, ale muszę ją poprzedzić krótkim wstępem. Podstawą buddyzmu są Cztery Szlachetne Prawdy. Pierwsza z nich wzbudza zazwyczaj najwięcej kontrowersji wśród osób kontestujących ten sposób patrzenia na świat. To prawda o cierpieniu. Cierpienie, w tym rozumieniu nie jest tym, z czym nam się najczęściej kojarzy - jest pewnym psychologicznym stanem ciągłego niezadowolenia, nienasycenia i poszukiwania złudnego poczucia bezpieczeństwa w świecie, który nie jest w stanie go zapewnić. Po krótkiej chwili szczęścia i euforii niezawodnie przychodzi właśnie rzeczywistość, realność, która najczęściej przynosi niemiłe poczucie jakiegoś braku, domagającego się kompensacji - czasami sami nie wiemy - czym. Czy bohater nie jest przykładem tej właśnie nieodłącznej cechy ludzkiej egzystencji - wiecznego poszukiwania szczęścia, takiego z reklamowego obrazka lub z własnego o nim wyobrażenia, ciągłego znajdywania jakiegoś "ale, gdyby"? Gdyby znalazł idealną dziewczynę, gdyby namalował doskonały obraz, gdyby stał się sławny, to ... zapewne zaraz chciałby przenieść, gdzie indziej swój billboard z rozgwieżdżonym niebem.
Użytkownik: jolietjakeblues 26.10.2021 20:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałabym przedstawić sw... | fugare
Masz niewątpliwie rację. Nie podjąłem tematu cierpienia, bólu realizmu, odrzucenia czynników, które wydają się istotą świata rzeczywistego. Juan zderza się z cierpieniem i właśnie ono przywraca go na ścieżkę realnego życia. I tam znajduje spełnienie swoich marzeń, choć tylko w jakiejś części. Można przypuszczać, że to nauczy go cieszyć się szczęściem, które dawane jest nam zdawkowo, sporadycznie, nie na zawsze.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: