Dodany: 13.10.2021 22:24|Autor: Asienkas

Niebezpieczna wiedza o Hollywood


Typ recenzji: oficjalna PWN
Recenzent: Asia Czytasia (Joanna M.)

„Dziewczyna, która wiedziała za dużo”, czyli połączenie kryminału i romansu na tle Hollywood lat 30. Pomyślmy przez chwilę, co powinno znaleźć się w takiej powieści: aktorzy, plotki, skandale, bale oraz jakaś intryga. Na czym można ją oprzeć – może to będzie szantaż albo morderstwo?

Jayne Ann Krentz rozpoczyna powieść od pojawienia się trupa i trupów w niej nie szczędzi – co, o dziwo, nie czyni z tego dzieła brutalnej książki. Już na pierwszych stronach zostaje zamordowana wpływowa kobieta, a jej sekretarka z tajemniczym notatnikiem pod pachą ucieka w popłochu. Kieruje się w stronę miasta snów, aby rozpocząć tam nowe życie. Pod przybranym nazwiskiem zatrudnia się w plotkarskiej gazecie. Trafia na ślad bardzo podobnych, stylizowanych na wypadek, morderstw. Nie odpuszcza i drąży temat, a partneruje jej świeżo poznany właściciel luksusowego hotelu i ex-iluzjonista. Każde z nich ma swoje motywy, ale wspólny cel: poznanie prawdy.

Jeżeli miałabym zadecydować, czy to romans, czy kryminał przewodzi w tej książce, wskazałabym na ten drugi rodzaj. To intryga jest motorem akcji, a autorka za wszelką cenę chce stworzyć atmosferę zagrożenia wokół głównej bohaterki, flirty i całuski pojawiają się niejako przy okazji, chociaż też zajmują dużo miejsca w tej historii. Dodać jeszcze muszę, że ta powieść ma w sobie coś kobiecego. Może przez to, że to panie – dziennikarki, aktorki, asystentki itp. - odgrywają w niej ważna rolę, a może przez hollywoodzki blichtr i te wszystkie brokaty i jedwabie, albo plotkarską atmosferę miasta snów.

„Jayne Ann Krentz to jedna z ulubionych autorek świata”*, pokusił się napisać na okładce wydawca. Cóż, zawsze wydawało mi się, że dużo czytam, ale o tej pani wcześniej nie słyszałam. Patrząc przez pryzmat tej powieści, nie dołączy ona do grona moich ulubionych pisarzy. „Dziewczyna, która wiedziała za dużo” to jedna z poprawnych książek, która niczym mi nie podpadła, ale też niczym mnie nie zachwyciła. Dość szybko pojawia się kilka wątków, które mamy nadzieję powiązać, więc sporo się dzieje na jej stronach, jednak nie powiedziałabym, że akcja ma szczególnie szybkie tempo. Raczej marszowym krokiem zmierza do celu.
Postacie są nieźle wykreowane, ale przypuszczam, że żadna z nich nie zostanie ze mną na dłużnej. I to mnie trochę zdziwiło, bo lubię książki o silnych kobietach, a tu ich nie brakuje. Niestety, bohaterki zostały wyłącznie tworami na papierze. Nie zaraziły mnie swoją odwagą, przebojowością i determinacją.
Część czytelników zachwyca się klimatem i tłem akcji – lata 30., Hollywood. Przyznam, że wyczuwam w postaciach niedzisiejsze maniery i jest to nawet lekko egzotyczne. Poza tym... chyba nie mam nic więcej do dodania w tym temacie. Jest kasa, plotki, piękne stroje, zszargana reputacja – jak to w Hollywood.

Podsumowując, nie polecam i nie odradzam. „Dziewczyna, która wiedziała za dużo” to nawet dobra książka, ale trudno mi w niej znaleźć jakiś „efekt wow”. Jej czytanie poszło mi sprawnie, ale nie towarzyszyły mu żadne szczególne emocje. Skończyłam ją z myślą: „było ok”.

* Jayne Ann Krentz, „Dziewczyna, która wiedziała za dużo”, przeł. Joanna Nałęcz, wyd. Amber, Warszawa 2017, okładka.

Ocena recenzenta: 4/6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 285
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: