Dodany: 24.08.2021 21:22|Autor: fugare

Czytatnik: Zapisane na marginesach

4 osoby polecają ten tekst.

Wolne książki i wolny wybór



To był ostatni dzień mojego urlopu. Wypogodziło się i niebo, po kilku dniach deszczowych, znów było bezchmurne. Świeciło słońce i mimo chłodnego wiatru, który zapowiadał zbliżającą się jesień, to był właśnie taki późnosierpniowy dzień, w którym mówię sobie co roku, że jeszcze jest przecież lato, więc nie warto chować leżaka i wentylatora. Zaklinanie lata - mojej ulubionej pory, oczywiście nic nie daje. Podobnie jak wmawianie wszystkim w domu, że niczego nie chowam na przyszły rok, bo wszystkie letnie sukienki na pewno będę jeszcze nosiła. Nic z tego. Nadchodzi przykra pora płaszcza, spodni, ciepłych ubrań, deszczu, chłodu i krótkiego dnia.

Postanowiłam, w tym ostatnim dniu mojej urlopowej wolności, wybrać się na dłuższy spacer do Punktu Wolnych Książek lub jak kto woli Stacji Bookcrossingowej. Niedawno napisana Notatka o języku mówionym i zwrotach anglojęzycznych sprawiła, że jeszcze bardziej staram się takich zwrotów unikać, chociaż okazuje się to coraz trudniejsze. Takich stacji wymiany książek jest w moim mieście kilka. Są bardzo ładne - usytuowane w wydrążonych pniach drzew, mają eleganckie przezroczyste półeczki, a wszystkie powstały, już kilka lat temu, z Budżetu Obywatelskiego. Przekazano na ten cel 60 tysięcy złotych i TO działa, naprawdę! Nigdy nie miałam okazji z żadnej korzystać, bo w mojej dzielnicy ich nie ma, ale kiedy tydzień wcześniej skracałam sobie drogę idąc przez park, natknęłam się na jedną z takich stacji, w której siedział sobie... Lampart (Lampedusa Giuseppe Tomasi di) i najwyraźniej na mnie czekał. Pomyślałam, że to znak, pożyczyłam go, przeczytałam i zachwyciłam się. Szybko poskromiłam grzeszne myśli, żeby go zatrzymać, a do stacji odnieść inne książki, no i właśnie idę, niosąc "Lamparta", oraz w dowód wdzięczności jeszcze tych kilka książek, które miałam wcześniej zamiar uwolnić zamiast niego. To trochę dłuższy spacer, więc zdążyłam już odbyć niechcianą i kuriozalną rozmowę ze Starszą Panią przy przejściu dla pieszych, na temat przycisku uruchamiającego zielone światło i powodów, dla których go nie użyłam oraz cudem uniknąć ugryzienia przez zazwyczaj spokojnego i podobno bardzo łagodnego pieska. Już wtedy powinnam domyślić się, że to niekoniecznie jest Mój Dzień.
Dalej było już trochę przyjemniej i dotarłam do centrum miasta, choć tak naprawdę teraz centrum przesunęło się w okolice tzw. Wyspy Młyńskiej, Starego Rynku i Opery Novej, które położone są bezpośrednio nad Brdą. Ja zmierzałam do dawnej części Bydgoszczy - dzielnicy nazywanej "Muzyczną", bo w bezpośrednim sąsiedztwie znajduje się tam Filharmonia Pomorska, Akademia Muzyczna i Zespół Szkół Muzycznych okolone parkiem, w którym właśnie stoi Drzewo Wolnych Książek. Już w parku zauważyłam, że razem ze mną, wyraźnie w tym samym kierunku idzie kobieta w podobnym wieku, jakby to eufemistycznie określić "już nie młoda, a jeszcze nie stara". Pomyślałam sobie, że to zapewne bratnia dusza, miłośniczka książek idzie w to samo miejsce i w tym samym celu. Niezupełnie się myliłam. Kobieta podeszła do półeczek, ja również i ustawiając swoje "okazy" uśmiechnęłam się do niej. - Jeśli szuka Pani czegoś ciekawego to bardzo proszę - to naprawdę świetna rzecz, polecam! - powiedziałam wskazując książkę. Na to Pani odpowiedziała, a w zasadzie odkrzyknęła ze złością, nawet nie patrząc na mnie ani na książkę. - Co Pani sobie myśli! Każdy jest inny, ma inne zainteresowania i co innego mu się podoba! Gdybym chciała czytać wszystko, co mi ludzie polecają, życia by mi nie wystarczyło!!! Przyznam, że na moment odebrało mi mowę, ale ponieważ był to moment krótszy niż zazwyczaj w takich wypadkach, zdążyłam tylko odpowiedzieć, że proszę, aby uznała moją propozycję za niebyłą, a w ogóle to zaraz mnie tu nie będzie, więc nie ma problemu i szybko odeszłam, nawet nie sprawdzając już, czy coś znowu na mnie nie czeka. Kiedy ochłonęłam pomyślałam sobie, że w zasadzie, może poza sposobem w jaki mi to oznajmiła, trudno tej Pani odmówić racji, bo polecanie komukolwiek książek bez zaproszenia do tego, a szczególnie osobom nieznajomym jest nietaktem i ktoś może zwyczajnie sobie takiej "życzliwości" nie życzyć.

Na szczęście jesteśmy w miejscu, gdzie większość osób to lubi i nawet o wrażenia z lektur dopytuje, a w razie czego, też można w każdej chwili się ulotnić lub raczej zostać jednym kliknięciem wyłączonym razem ze swoją recenzją czy opinią, więc wszystko jest w porządku - wolne książki i wolny wybór!


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 390
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: