Dodany: 07.08.2021 22:40|Autor: ilia
cytat z książki
- Ło pierona, Adolfik, to ty! - usłyszał w słuchawce znajomy głos. - Jo mom zaroz kąpiel borowinowa, więc gibko godej, czego chcesz.
- Borowinowa? - powtórzył bezmyślnie Barański.
- No ja - przyznała Brygida Buchta. - Bo jo jest w tym sanatorium! W tym Kreciku, we Świnoujściu, co tukej detektyw Solański wysznupił łonego trupa. A potym mordyrza. No nie godej, że nie pamiętosz, Adolfik! - ryknęła. (...)
- Jo żech chciała na własne łoczy łoboczyć, kaj to było. To żech pojechała - nadawała gospodyni, nie pozwalając Barańskiemu wejść sobie w słowo. - Sama żech sie zapłaciła z własnego bajtlika za tyn wywczas, bo te pierony z enefzetu tak łod rozu mnie nie chciały dać skierowania, ty sie to wyłobrażosz, Adolfik? Pierońskie podciepy godały, że mom do nich przylyź za dwa lata! - zezłościła się.
- Pani Buchtowa! - Policjant zdołał się wciąć.
- Ale poczekej, synek - przerwała mu. - Jo ci musza pedzieć, że te gizdy nie umiom uwarzić gumiklyjzów! Jeeerona! - rozdarła się. - Jo im gadałach, co mają wciepnąć do gara, ale łone som ale gupie, Adolfik. Nic na takie gupieloki nie poradzisz.
- Aaa! - wydarł się aspirant, bo już doprawdy nie znajdował innego sposobu na zwrócenie na siebie uwagi rozmówczyni.
- No i czego ta gymba drzesz? - chciała wiedzieć Brygida. - Mój stary tyż tak robił, to go żech prała po facy i zaroz był pokój. Ale tyś jest furt daleko.*
---
* Marta Matyszczak, "Noc na blokowisku", Wydawnictwo Dolnośląskie, 2021, s. 30-31.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.