Dodany: 04.05.2021 15:35|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Niepogodzone z "kobiecą rzeczą"


Przez wiele lat (całe wieki, prawdę mówiąc) zdecydowana większość społeczeństwa była przekonana, że, jak mówi tekst popularnej swego czasu piosenki, „męska rzecz być daleko, a kobieca – wiernie czekać (…). Męska rzecz – dognać w biegu i uśmierzyć grzywy fal... Nasza rzecz - stać na brzegu, stać i wierzyć i patrzeć w dal...”[1], przy czym w miejsce doganiania i uśmierzania fal można podstawić równie dobrze wdrapywanie się na niedostępne szczyty, wznoszenie się w powietrze, wyprawy na niepoznane lądy, pilnowanie porządku publicznego i mnóstwo innych aktywności. Ogromnie dużo było tych „męskich rzeczy”. A jednak z czasem się okazało, że kobiety ani nie chcą wyłącznie stać i czekać, ani nie są na to bezwarunkowo skazane z racji odmienności swojej konstrukcji biologicznej. I mogą odnosić sukcesy pilotując odrzutowce, wykładając fizykę, miotając kulą, samotnie okrążając świat na pokładzie jachtu, czego nie zrobi niejeden mężczyzna, bo sama płeć nie wystarczy, jeśli się nie ma ku temu stosownych predyspozycji i dostatecznej determinacji. A jednak męskie środowiska zawodowe czy sportowe wcale nie tak chętnie dopuszczają w swoje szeregi przedstawicielki płci przeciwnej, nawet, jeśli one wcale nie chcą być traktowane na preferencyjnych warunkach.

O tym właśnie – o niezgodzie na „kobiecą rzecz”, o przebijaniu się przez bariery uprzedzeń i nieraz tylko sztucznie piętrzonych trudności – mówi ułożona z kilkudziesięciu portretów historia żeńskiej części polskiego taternictwa, alpinizmu i speleologii. Czytelnik, który się tą dziedziną sportu specjalnie nie interesuje, znając jedynie te nazwiska, o których w mediach bywa lub bywało głośno, pewnie się zdziwi, że postaci kobiet zasługujących na upamiętnienie jest w niej aż tyle; ten zaś, który się nią pasjonuje, może być zawiedziony, że tylko tyle. W rzeczywistości było ich i jest – rzecz jasna – więcej, lecz, jak wspomina na wstępie autorka, „duża część przedwojennych taterniczek nie pilnowała nawet, by ich wyczyny były odnotowane w annałach”, a spośród żyjących „część nie dała się namówić na rozmowę”[2]. Ale i tych, o których możemy tu przeczytać, wystarczy, by poczuć podziw i szacunek dla ich pasji, dla niezłomności, z jaką pokonywały przeszkody ze strony środowiska i własnego organizmu (który jednak od męskiego paroma szczegółami się różni).

Oto Maria Steczkowska, która jeszcze w drugiej połowie XIX wieku chodziła na szlaki z najsłynniejszymi przewodnikami tatrzańskimi i została autorką pierwszej obszerniejszej pozycji krajoznawczej, poświęconej polskim górom. Oto Antonina Englischowa, która za zdobywanie szczytów (w towarzystwie nastoletniego syna) wzięła się po czterdziestce i ponoć „zakładała skórzane spodnie pod spódnice, żeby jej się wygodnie chodziło”[3]. Oto siostry Skotnicówny, które – nim starsza z nich skończyła 18 lat – zdążyły dokonać paru trudnych przejść, a następnie zginąć tragicznie na Zamarłej Turni. Oto Zofia Radwańska-Paryska, „pierwsza ratowniczka TOPR-u, pierwsza przewodniczka”[4], współautorka „Wielkiej Encyklopedii Tatrzańskiej”. I sławne polskie himalaistki, Halina Krüger-Syrokomska, Wanda Rutkiewicz, Anna Czerwińska, Krystyna Palmowska, które z tatrzańskich szlaków ruszyły na okryte wiecznym lodem ośmiotysięczniki. I Izabella Luty, przez blisko pół wieku eksplorująca górskie jaskinie. I Ewelina Wiercioch, pierwsza od ponad 30 lat ratowniczka TOPR-u. I sporo innych, także młodych, których nazwiska być może dopiero dzięki tej książce staną się znane szerszemu ogółowi.

Z tymi, które żyją i wyraziły chęć podzielenia się swoimi doświadczeniami, autorka przeprowadziła obszerne rozmowy, raczej słuchając i zapisując, niż zadając dodatkowe pytania. O tych, z którymi porozmawiać nie mogła, opowiada na podstawie tekstów źródłowych czy też rozmów z ich bliskimi i współtowarzyszkami wypraw. Razem daje to niepełny wprawdzie, lecz wyrazisty i barwny portret kobiecego środowiska wspinaczkowego, z którego płynie jasne przesłanie: jeśli chcesz się wspinać, to mogą ci w tym przeszkodzić różne rzeczy – stan zdrowia, zbyt słaba kondycja fizyczna, zbyt wysoki poziom lęku, obawa przed reakcją najbliższych, problemy organizacyjne – ale nie sam fakt, że jesteś kobietą. Zresztą, jeśli się naprawdę chce, można sobie poradzić i ze słabą kondycją (Anna Okopińska, himalaistka, wspomina: „Nie byłam dzieckiem zbyt aktywnym fizycznie. Na lekcjach wuefu miałam problemy, nauczyciele podciągali mi stopnie, żeby nie psuć świadectwa”[5]), i z organizacją wyjazdów (Joanna Piotrowicz, instruktorka PZA, opowiada: „Jadąc w Tatry, wsadzałam w Konradowie dwójkę dzieci do malucha, zasuwałam do Wrocławia i zostawiałam córkę u jednych dziadków. Potem gnałam do Poznania, zostawiałam syna i auto u drugich dziadków. Wsiadałam w nocny pociąg, który jechał przez Wrocław w Tatry, i szkoliłam”[6]).

Opowieści taterniczek dopełniają wymowne ilustracje – od dziewiętnastowiecznych rycin, przedstawiających turystki w sukniach z bufiastymi rękawami, pelerynkach, kapelusikach z piórkiem, poprzez czarno-białe fotografie z lat 60-80., na których wspinające się panie mają na sobie flanelowe koszule, grube swetry lub popelinowe wiatrówki, pumpy (pewnie, tak jak moje z tamtych czasów, ręcznie przerabiane ze zwykłych sztruksowych spodni), na głowach chusteczki lub czapki z pomponem, aż po współczesne kolorowe zdjęcia sylwetek w zgrabnych spodniach i koszulkach lub kurtkach z barwnych termoaktywnych tkanin, i w dopasowanych do nich kolorem kaskach. Nawet dla czytelnika, który po górach chodzi rzadko i wyłącznie lekkimi, typowo turystycznymi szlakami, taka lektura może okazać się impulsem do głębszego poznania tematyki, na przykład do sięgnięcia po którąś z cytowanych w tekście biografii/autobiografii. Nie musimy zaraz naśladować bohaterek książki – zresztą nikt od nas tego nie wymaga – ale ich historie warte są poznania i docenienia.

[1] Tekst piosenki śpiewanej przez Alicję Majewską, „Jeszcze się tam żagiel bieli”, z pamięci.
[2] Agata Komosa-Styczeń, „Taterniczki: Miejsce kobiet jest na szczycie”, wyd. Prószyński i S-ka, 2021, s. 8.
[3] Tamże, s. 26.
[4] Tamże, s. 63.
[5] Tamże, s. 111.
[6] Tamże, s. 164.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 293
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: