No, cóż...
Niedawno czytałam „Dom samobójców” Charliego Donlea i bardzo mi się podobał, więc z chęcią, ale też z pewnymi oczekiwaniami, sięgnęłam po „Zło kryje się w mroku”.
Ciężko mi jednoznacznie ocenić książkę. Czytało mi się ją szybko, nie ma tu za długich i zbędnych opisów, są krótkie rozdziały, a dodatkowo narracja napisana jest z dwóch perspektyw czasowych, co bardzo lubię. Opisana historia była ciekawa, ale.. No właśnie, ale… Nie doświadczyłam tu misternie budowanej intrygi i napięcia. Po kilku pierwszych rozdziałach zaczęłam domyślać się, o co chodzi. Od mniej więcej połowy książki autor podaje nam wszystko na tacy, bez pola na domysły, wszystko jest oczywiste. Zastanawiałam się, czym w dalszej części zaskoczy mnie ta historia. I gdy pojawiły się kolejne zagadki, chwilę później pojawiły się też odpowiedzi na nie. Zakończenie było dla mnie przewidywalne i bez niespodzianki. Oczekiwałam czegoś więcej. Zabrakło mi tu napięcia, rosnących emocji i zaskoczenia na koniec.
Nie oznacza to, że nie sięgnę już po twórczość autora. Przyciąga mnie jego lekki styl pisarski. A Was zachęcam do samodzielnego wyrobienia sobie zdania o tej książce.
Opinia znajduje się już na innych stronach internetowych.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.