Dodany: 15.04.2021 21:58|Autor: Asienkas

Śledztwo czy polowanie?


„Piętno”, pierwsza część cyklu z Igorem Brudnym, zakończyło się w nietypowy sposób. Sprawa została rozwiązana, wszyscy poklepali się po ramionach, gratulując sobie nawzajem dobrej roboty, i rozeszli się do domów. Nagle pojawia się coś, co ewidentnie nawiązuje do następnego tomu. Jestem zadowolona z lektury, ale myślę sobie: po co? Dzięki koleżance, która pożyczyła mi swój egzemplarz, miałam okazję szybko przeczytać „Sforę” i przekonać się, że Przemysław Piotrowski nieźle zaplanował sobie ten cykl.

„Choć przez ostatnie kilkadziesiąt dni sam siebie oszukiwał, czuł, że tamta sprawa wciąż nie została zakończona. Śledztwo tak, ale nie sprawa. Nie potrafił tego wytłumaczyć”[*].

Fabuła
Wszystko zaczyna się od samotnej ręki. To, że brak w jej pobliżu ciała, nie jest najbardziej niepokojące. Okazuje się, że są na niej ślady ludzkich zębów. Niedługo potem zostają znalezione zwłoki zakonnicy. Istnieją przypuszczenia, że została ona zagryziona przez wilki. Jednak okoliczni mieszkańcy i potencjalni świadkowie coraz częściej wspominają o bestii, o istocie przypominającej wilkołaka. Czy zielonogórska policja będzie prowadziła śledztwo, czy polowanie?

Zezwierzęcenie
Już w „Piętnie” Przemysław Piotrowski nie oszczędzał czytelników i zabrał ich na wyprawę do najczarniejszych zakątków ludzkiej natury. Trudno w to uwierzyć, ale „Sfora” idzie o krok dalej. Zło, które mogliśmy obserwować, zerkając w przeszłość Igora Brudnego, ma szerszy wymiar i poważniejsze skutki, niż początkowo nam się wydaje. W „Sforze” obserwujemy przejaw prawdziwego zezwierzęcenia. Pytanie tylko, czy to tajemniczy wilkołak jest tą najstraszniejszą bestią, czy może jego kreatorzy?

Polowanie
Druga powieść z cyklu o Igorze Brudnym ma formę relacji z polowania. Czytelnik dość szybko dostaje zarys tego, kto i dlaczego może być sprawcą brutalnych zbrodni. Wyzwaniem jest, jak go złapać. Taki sposób opowiedzenia tej historii podkreśla klimat powieści - las, sfora wilków, a my, czytelnicy na polowaniu. Co ważne, powoduje, że jest to literatura akcji, a nie detektywistyczna. Tutaj akcent położono nie na rozwikłaniu sprawy, a na złapaniu podejrzanego.

Widzę kilka etapów w tej książce. Wstęp, podczas którego pojawiają się pierwsze ofiary, zbiera się ekipa śledczych itp. Jest on, moim zdaniem, nieco przydługi. Autor niepotrzebnie rozproszył policjantów. Mamy poczucie, że czynności związane ze śledztwem opóźniają się, bo czekamy, aż ktoś zostanie sprowadzony z urlopu. Kiedy już wszystkie potrzebne osoby przybywają, sprawa rusza z kopyta. Akcja nabiera tempa, szybko pojawiają się pierwsze hipotezy. Zielonogórscy policjanci mają przypuszczenia, co się wydarzyło, więc przechodzą do najtrudniejszego zadania czyli złapania winnego. Rozpoczyna się obława, która w tej historii zajmuje dużo miejsca. Na koniec sprawa zostaje podsumowana, wszelkie luki, niedopowiedzenia zostają wyjaśnione. Można odłożyć książkę na półkę.

Podsumowanie
Czy Przemysław Piotrowski pisze dla ludzi o mocnych nerwach? Po przeczytaniu dwóch powieści jego autorstwa mogę stwierdzić, że są to kryminały, które mają w sobie elementy powieści grozy. To, co spotkało bohaterów zarówno „Piętna”, jak i „Sfory”, można nazwać wyłącznie horrorem.

[*] Przemysław Piotrowski, „Sfora”, wyd. Czarna owca, Warszawa 2020, s. 49.

[Recenzja była publikowana na blogu oraz innych portalach czytelniczych]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 241
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: