Dodany: 26.12.2020 19:51|Autor:

z okładki


Jeśli do Europy, to tylko razem z naszymi zombi.

Zaskakująca, szaro-złota powieść Jacka Dehnela.

W kamienicy na krakowskim Podgórzu mieszkają przedstawiciele niemal całego polskiego społeczeństwa: pani Lola, słuchaczka Uniwersytetu Trzeciego Wieku, i jej zgryźliwy mąż; Kuba, sfrustrowany reporter lokalnej telewizji, i jego chłopak, wiecznie ślęczący nad doktoratem Tomek; nastoletnia Kamila, córka bogobojnych i ciągle kłócących się rodziców, rozklejająca homofobiczne wlepki; międzynarodowa para, Dorota i Kenneth, rezydująca w obszernej nadbudowie; i pan Włodek, inwalida z sutereny.

Życie bohaterów zakłóca dziwne zdarzenie, po którym odmienią się losy całego świata: pod Krakowem na cmentarzu Kuba z ekipą telewizyjną odkrywają tajemnicze zniknięcia zwłok. Zaczyna się medialna histeria, międzynarodowe serwisy obiega wiadomość o polskich "powróconych". Ludzi ogarnia na przemian panika i euforia, a politycy i biskupi próbują wykorzystać bezrozumne, ociężałe żywe trupy do własnych celów.

Jacek Dehnel dokonuje brawurowej, pełnej czarnego humoru reinterpretacji romantycznych wzorców: czy Polska stanie się Chrystusem, czy zombim narodów?


Jacek Dehnel (ur. 1980) - jeden z najbardziej cenionych współczesnych polskich pisarzy. Jest też poetą, tłumaczem i malarzem. Laureat m.in. Nagrody im. Kościelskich i Paszportu "Polityki", Śląskiego Wawrzynu Literackiego. Wielokrotnie nominowany do Literackiej Nagrody Nike, Nagrody Angelus i innych. Jego książki są tłumaczone na kilkanaście języków obcych.


"Za miastem zrobiło się szaro, smutno i jak z Dudy-Gracza. Widać było tylko rosochate, gołe drzewa, z zawieszonymi między gałęziami czarnymi piłkami jemioły, długie bruzdy w ziemi i domki: trochę starych, ale głównie nowe, rozłożyste, z parkami z betonu lanego we wzorek, z dobudówkami nieotynkowanymi jeszcze, ale już świadczącymi o powiększeniu rodziny, a przynajmniej o powiększeniu jej wymagań. I szyldy, niekończące się szyldy wsi polskiej: że »Opony«, że »Bochnia ul. Kazimierza Wielkiego 8«, że sprzedam, że kupię, że »KOMBAJN«, że działka budowlana, że »DZIAŁKA ROLNA pow. 3200m2 SPRZEDAM«, że jedyny salon firmowy w Małopolsce, że »PUSTAKI JOLA«, że do sanktuarium tędy, że kiosk »Pomona« - a wszystko to w drobnej mżawce, od której szarzały tła i liternictwo w barwach podstawowych.
- Przez Kłaj? - przerwał ponurą ciszę ponurym głosem dźwiękowiec.
- Przez Kłaj - odparł równie ponuro kierowca.
Do samych Cikowic jechali w milczeniu.
Kuba, zanim zdążył wejść do budynku, dostał esemesa, że ma czekać na dole, bo jedzie z ekipą skręcić jakieś dewastacje cmentarza pod miastem. Wybrał numer redaktorki wydania, drugi raz, trzeci. Nie odebrała, przysłała tylko kolejnego esemesa, o treści: »Żadnego ale«".

(fragment powieści)


[Wydawnictwo Literackie, 2019]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 146
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: