Dodany: 21.11.2020 11:47|Autor: Nathien

Ciepła rodzinna historia


Minęło już kilka dni, a ja wciąż mam mieszane odczucia względem "Cud, Miód, Malina" Anety Jadowskiej. Przede wszystkim dlatego, że dwa opowiadania z tego zbioru znamy już z wcześniejszych publikacji. Mowa o "Idiocie skończonym" i "Zielonej zemście". I jak pamiętam, przy pierwszym czytaniu oba te teksty bardzo mi się podobały. Natomiast teraz "Zielona zemsta" wydaje mi się dość przegadana i mało porywająca. Taki wypełniacz. Ponieważ zdecydowanie jest to najsłabsze opowiadanie z całego zbioru. Ale! Po kolei.
"Idiota skończony", trochę podrasowany po pierwszej publikacji, wciąż zachwyca. To jedno z takich opowiadań, które czytane wielokrotnie wciąż bawi. Po prostu nie sposób się nie uśmiechać, gdy Malina odkrywa, w jaki sposób działają jej moce magiczne, a wszystko to w towarzystwie uroczego kozo-smoka.

Kłopoty Maliny jednak wcale się na tym nie kończą. Aż chciałoby się rzucić klasykiem, że to dopiero początek... "Cyrograf trójstronny" świetnie prezentuje tezę, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu, bo przecież w każdej jest przynajmniej jedna czarna owca. A koźlaczkowa czarna owca jest wyjątkowo przebiegła i dąży do swojego celu po trupach (a przynajmniej próbuje). Swoją drogą, nie macie wrażenia, że dwójka bohaterów tego opowiadania niebezpiecznie przypomina inne postacie z Thornu? Do tej pory nie mogę oprzeć się wrażeniu, że losy Dory i Mirona mogłyby wyglądać podobnie...

A skoro już jesteśmy przy podobieństwach - w kolejnym opowiadaniu autorka zagrała nam czysto komediowym gagiem. Dwójka przyjaciół, wysoki facet i drobna dziewczyna, w zbożowym labiryncie. Z trupem. Uciekający przed ekipą telewizyjną. Łapiecie? Niestety, przestaje być zabawnie, gdy pojawiają się podejrzenia, że to tylko mistyfikacja w celu skompromitowania urzędującej pani burmistrz.

Nie będę Wam tu szczegółowo opisywać wszystkich opowiadań, bo po pierwsze to nie ma zbytnio sensu i psuje Wam zabawę z czytania, a po drugie... Już po tych trzech widać, na czym Aneta Jadowska oparła nowy zakątek swojego literackiego świata. Tu nie ma wielkich śledztw i bijatyk, a dramaty w większości ograniczają się do domowej przestrzeni rodziny Koźlaczek. "Cud, Miód, Malina" pokazuje małe i większe problemy, ale wszystkie ograniczone do codzienności. Są tu wewnątrzrodzinne spory, czasem trochę niedoceniania czy wręcz pominięcia, ale i zarazem ogromna rodzinna więź, wsparcie i miłość.
Książka idealna na jesienne wieczory.

[Recenzję publikuję także na moim blogu.]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 145
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: