Dodany: 06.11.2020 14:22|Autor: Asienkas

Rowerem przez świat


Nawet najbardziej niewinne hobby może sprowadzić nas na manowce. Pozwolę sobie zacytować początek książki "Bike'owa podróż: z Sydney do Szczecina. Cz.I": "Czytanie książek bywa niebezpieczne. To przez kontakt z książką zaraziłem się »cyklozą«. Czytając o przygodach polskich podróżników, zacząłem fantazjować"[1]. Daniel Kocuj zrobił duży krok od marzeń do ich realizacji. To, czego dokonał było szalone, ale udało mu się. Żądza przygody przegoniła go od Sydney do Szczecina, rowerem.

Fabuła
Autor miał już dość pracy w korporacji. Udało mu się zdobyć roczną wizę do Australii, rzucił więc wszystko, spakował rower i poleciał. Kiedy przyszło do powrotu, stwierdził, że skoro ma już środek lokomocji, to nie będzie przepłacał za bilet samolotowy. Wsiadł na swój jednoślad i wrócił do domu.

W pierwszej odsłonie jego podróży odwiedzimy Australię, Indonezję, Malezję, Tajlandię, Birmę i Indie. Lepiej sprawdźcie, czy macie wygodne siodełka, bo mamy dużo kilometrów do przejechania.

Książka ma charakter krajoznawczo- przygodowy.
Najprościej mówiąc: facet jedzie na rowerze i opowiada, co widział, co mu się przydarzyło. Podziwiamy albo przeklinamy krajobraz, słuchamy lokalnych ciekawostek i opowieści, poznajemy ludzi.

Odwiedzone kraje możemy zobaczyć z innej perspektywy niż turystyczne kurorty, przewodniki czy popularnonaukowe programy. Daniel Kocuj miał możliwość zapuścić się w miejsca, do których żaden normalny turysta nie trafi - tylko dlatego, że były na jego trasie, lub musiał gdzieś odpocząć i uzupełnić zapasy.

"Bike'owa podróż" to był niebezpieczny wyczyn. Przygotowanie fizyczne i sprzętowe to kropla w morzu wyzwań, jakie stanęły przed rowerzystą. Najtrudniejsze było to, że większości z nich nie dało się przewidzieć. Trzeba było improwizować, liczyć na szczęście i dobroć drugiego człowieka.

Daniel Kocuj, poza żądzą przygody, może poszczycić się lekkim piórem. Jego relację z podróży czyta się bardzo dobrze. Jest w niej dużo słońca i optymizmu. Nie wszystko idzie zgodnie z planem, jeżeli w ogóle możemy mówić o czymś takim jak plan. Jednak nawet, kiedy nasz podróżnik przeklina, na czym świat stoi, nie wątpimy w niego i przede wszystkim czujemy, że to, co robi sprawia mu radość, a to uczucie jest zaraźliwe.

W tym miejscu mam tylko jedną uwagę. Autor wyciągnął ze swojej podróży to, co uważał za najciekawsze i dobrze, bo o to w takich publikacjach chodzi, ale może można by lepiej zaznaczyć czas, który na nią poświęcił. Przykładowo, pobyt w Australii trwał rok. Właściwie zostało jasno powiedziane, że na tyle autor dostał wizę itd., itp. Tylko, że zaliczając kolejne punkty na mapie kontynentu, tego roku nie odczułam. Można by popracować nad sformułowaniami w tekście, żeby do czytelnika bardziej dotarł ogrom przedsięwzięcia.

Wydanie "Bike'owej podróży" cieszy oko. Jest kolorowo, jest mapka, jest dużo zdjęć, więc nie tylko czytamy o różnych miejscach, ale też możemy rzucić na nie okiem. Oczywiście zdjęcia są zawsze pożądane przy literaturze podróżniczej, jednak - taka drobna uwaga - ja lubię, kiedy są podpisane, a nie po prostu są. Wiem wtedy, na co patrzę i jaki fragment opowieści ilustracja ma dopełniać.

Podsumowanie
Gdybyście szukali synonimu słowa "wariat", to można śmiało pomyśleć: Daniel Kocuj. Pasja zawiodła go na skraj świata i z powrotem; to, co zobaczył i przeżył, spisał i wydał, a my możemy odbywać tę podróż raz za razem. Czy was to kręci, czy nie, na pewno nie będziecie musieli kręcić tyle, co autor książki.

[1] Daniel Kocuj, "Bike'owa podróż: Z Sydney do Szczecina. Cz. I", wyd. Annapurna, 2020, s.15.

[Recenzja była publikowana na blogu/ innym portalu czytelniczym]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 240
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: