Dodany: 27.10.2020 18:14|Autor: Asienkas

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Stacja Tokio Ueno
Miri Yu (Miri Yū)

Niewidzialni


Typ recenzji: oficjalna PWN

Recenzent : Asia Czytasia

Eteryczny niczym wiatr poruszający gałązką wiśniowego drzewka. Krążący między ludźmi, a niedostrzegalny. Duch, zjawa, zmora: te słowa w powieści Yu Miri „Stacja Tokio Ueno” stają się synonimem bezdomności.

Fabuła
Park Ueno w Tokio pełen jest szałasów zamieszkiwanych przez bezdomnych. Tam „wylądował” Kazu. Mężczyzna całe życie ciężko pracował, aby zapewnić sobie i swojej rodzinie przetrwanie. Jego życie było trudne, naznaczone wieloma bruzdami. Ciężka praca nie okazała się przepustką do sukcesu, a jedynie środkiem do utrzymania się na powierzchni.
Teraz Kazu nie żyje. Pozostał w parku Ueno. Obserwuje ludzi czekających na pociąg na pobliskiej stacji, obserwuje spacerowiczów, obserwuje bezdomnych mieszkańców parku i wspomina:
„(...) miałem wrażenie, jakbym wędrował gdzieś bez celu, mimo że ciągle byłem tutaj, mimo że już tyle lat byłem w tym parku (...)”[1].

„Stacja Tokio Ueno” to powieść poruszająca problemy społeczne, jakimi są bieda i bezdomność. Mieszkańcy parku Ueno to ci, których nie chcemy zobaczyć, ci od których odwracamy głowę. Może trochę się ich obawiamy, albo postrzegamy jako niepotrzebnych czy niewygodnych. Gdyby tak zatrzymać się na chwilę, posłuchać, co sprawiło, że znaleźli się w tym miejscu... Taką możliwość daje nam Yu Miri. Obok ludzi spieszących się na pociąg czy spacerujących z psami obserwujemy codzienne krzątanie się mieszkańców parku, a w kąciku siedzi duch Kazu, który snuje swoją historię.

Styl powieści jest delikatny, eteryczny, poetycki. Jest w niej dużo smutku, ale brak dramatyzmu. Spotykamy ludzi, którzy mają bardzo ciężko, ale są pogodzeni z losem, biorą to co im przyniósł. Może nie mają już siły, żeby walczyć.

Akcję śledzimy w migawkach wspomnień Kazu oraz migawkach wydarzeń, które bohater pośmiertnie obserwuje. W kolejności wydarzeń trudno doszukać się jakiegokolwiek klucza. Taka forma narracji wymaga od czytelnika wielkiego skupienia. Są autorzy, którzy potrafią sobie świetnie z nią poradzić. Przychodzą mi do głowy chociażby Kurt Vonnegut czy Isabel Allende, którzy pięknie wplatają dygresje do głównego nurtu fabuły. W „Stacji Tokio Ueno” zabrakło mi płynności między kolejnymi migawkami. Były jak wyspy rozrzucone na oceanie, a ja, podróżując między nimi, musiałam się zorientować, czy (przykładowo) jestem w czasach dzieciństwa Kazu, czy czytam o jego dzieciach, a może to jakiś chłopiec biega po parku.

To, na co teraz zwrócę uwagę, zabrzmi głupio, ale powieść przesiąknięta jest Japonią. Popukacie się w głowę i powiecie „idiotka, przecież wiedziała, że czyta o Tokio”. Wspominam o tym, żebyście mieli świadomość, że nie jest to książka uniwersalna (jeżeli w ogóle możemy mówić o uniwersalności w kwestiach społecznych), tylko mocno osadzona w japońskich realiach. Najprostszy przykład to święta, które determinują takie prozaiczne sprawy, jak powroty do domu czy spłatę długów. Oczywiście nie czuję się w żaden sposób oszukana, bo miałam świadomość, że sięgam po powieść społeczną, a nie obyczajową, a ponadto wydawca dołożył wszelkich starań, żeby opatrzyć ją stosownymi przypisami. Jednak mnie, jako Europejkę posiadającą tylko ogólną wiedzę o Japonii, Yu Miri pośrednio zmusiła do poczytania na jej temat, żeby lepiej zrozumieć wydarzenia ze „Stacji Tokio Ueno”.

Podsumowanie
„Stacja Tokio Ueno” to powieść smutna i nieśpieszna. Lubię w takich książkach to, że zmuszają nas, aby zatrzymać się na chwilę, rozejrzeć i przyjrzeć się temu co nas otacza, temu, co zaczęliśmy traktować jako element krajobrazu.

[1] Yu Miri, „Stacja Tokio Ueno”, tłum. Dariusz Latoś, wyd. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2020, s. 8.

Ocena recenzenta: 4/6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1117
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: