Proste
Po bardzo udanym, pierwszym zderzeniu z twórczością Wojciecha Chmielarza w "Wyrwie" sięgnęłam po najnowsze jego dzieło - "Prostą sprawę". Powiem krótko: jestem na tak!
Książka ta została napisana w czasie niedawnego lockdownu - autor publikował ją w odcinkach na swoim fanpejdżu, a ogromne zainteresowanie i szybkie zgromadzenie rzeszy zwolenników spowodowały wydanie jej drukiem. Jakie by nie były ostatnie miesiące, to ta książka należy zdecydowanie do plusów najnowszych wydarzeń.
W "Prostej sprawie"poznajemy bohatera, gdy - bezimienny, samotny, tajemniczy - przyjeżdża do Jeleniej Góry z impetem godnym samego Johna Wicka. Niby ma tytułową prostą sprawę do załatwienia, mianowicie zwrócić pieniądze swojemu znajomemu. Nagłe zaatakowanie przez ekipę bandziorów w zdewastowanym mieszkaniu przyjaciela i zrobienie z nich miazgi sprawiają, że nasz Bezimienny dostaje się w samo centrum gangsterskich i mafijnych potyczek.
Wydawać by się mogło, że ot, standardowa powieść sensacyjna. Jednak to tylko pozory. Kto by pomyślał, że w tle naszych Karkonoszy mogą się dziać tak fascynujące intrygi. Rozwiązanie jednej zagadki prowadzi do szeregu kolejnych. Każdy ma jakiś sekret, a odkrywanie ich budzi niewątpliwą satysfakcję czytelnika. Pozornie prosta historia okazuje się być wielowątkową opowieścią, którą czyta się z wypiekami na policzkach. Uwielbiam bohaterów, uwielbiam pewną ironię i poczucie humoru w wielu momentach, uwielbiam całą tę książkę, którą przeczytałam w zasadzie na jednym "posiedzeniu". Takich sensacji nam potrzeba w polskiej literaturze, a ekranizacji to już tym bardziej, bo w trakcie czytania automatycznie odtwarza się w głowie obraz, który chętnie zobaczyłabym na dużym ekranie :)
Serdecznie najnowszego Chmielarza polecam i czekam na kolejną, obiecaną część :)
Recenzja była wcześniej publikowana na innych stronach internetowych.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.