Gaz do dechy (
Hill Joe (właśc. King Joseph Hillstrom))
Joe Hill zaczyna coraz bardziej przypominać słynnego ojca. To już nie tylko te same rodowe nazwisko i podobny styl, ale też i produktywność, czyli systematyka i częstotliwość wydawania kolejnych książek. I tym samym każdy fan Kinga jest wniebowzięty, bo teraz co roku ma od dwóch do czterech nowych książek zatytułowanych tym samym nazwiskiem i moc wrażeń i przyjemności przed sobą. Hill, podobnie jak ojciec, nie skupia się tylko na dłuższej formie, więc jakiś czas temu zaczął wydawać i komiksy, i zbiory opowiadań. Ostatnia jego książka to był właśnie zbiór złożony z czterech dłuższych opowiadań (czy też nowel, jak kto woli) i pomylił się ten (w tym ja), kto myślał, że następna będzie powieść.
"Gaz do dechy" to najnowsza książka młodego Kinga, która dzięki wydawnictwu Albatros miała premierę w naszym kraju raptem kilka dni temu. Jednak w porównaniu do ostatniej , czyli "Dziwnej pogody" , tym razem mamy znacznie więcej, bo aż trzynaście nowych i całkiem różnorodnych opowiadań. Dwa z nich, napisane wspólnie ze Stephenem Kingiem, mieliśmy możliwość poznać już wcześniej ("W wysokiej trawie" w formie samodzielnie wydanego e-booka, a tytułowe "Gaz do dechy" w antologii "Jest legendą: Antologia w hołdzie Richardowi Mathesonowi"). Pozostałe jedenaście polskiemu czytelnikowi nie powinny być znane, bo albo pojawiały się tylko w zagranicznych antologiach, albo po raz pierwszy ujrzały światło dzienne właśnie w tym zbiorze.
Zbiór jak to zbiór, ma lepsze ("Spóźnialscy", "Jesteś dla mnie najważniejsza", "Mroczna karuzela" czy wspomniane już te napisane wspólnie z ojcem) i gorsze momenty ("Nad srebrzystą wodą jeziora Champlain" czy "Kciuki"). Czasem różne formy (jak to np. w opowiadaniu przedstawionym na zasadzie tweetów w "Tweety z Cyrku Umarłych" lub w "Diabeł na schodach", gdzie tekst przyjmuje dosłownie formę schodków i czytamy go raz od lewej do prawej, raz na odwrót). Odmienne są też gatunki. Chociaż przeważa horror, to pojawiają się też opowiadania science fiction, fantasy, thriller psychologiczny czy nawet obyczajówka z politycznym wtrętem.
Najbardziej podobało mi się opowiadanie "Spóźnialscy" o bibliotekarzu, który poruszał się książkobusem dostarczając zmarłym książki, "Jesteś dla mnie najważniejsza" o dziewczynce z dalekiej przyszłości, która na swe urodziny wykupiła sobie mecha (robota), aby ten służył jej przez godzinę, robiąc wszystko, co tylko zapragnie, "Gaz do dechy" o gangu motocyklowym, któremu zaszedł za skórę nieznany kierowca cysterny i postanowili wziąć na nim odwet, oraz "W wysokiej trawie", które jest bardzo klimatycznym i mrocznym opowiadaniem o ludziach, którzy postanowili zareagować na wołanie pomocy wydobywające się z wysokiej trawy, do której wejście powodowało, że już nie mogli się z niej wydostać.
Jeśli któregoś czytelnika interesuje w jakich okolicznościach i czemu powstały dane opowiadania to Hill na końcu zamieścił dodatkowo „Notki o opowiadaniach i podziękowania”, w których dowiemy się kilku ciekawych informacji związanych z niektórymi z nich. Przed samymi opowiadaniami zaś autor napisał 16-stronicowy wstęp o początkach kariery, o tym co go ukształtowało jako pisarza i o tym, którzy artyści wywarli na niego największy wpływ.
"Gaz do dechy" to ogólnie bardzo udany, przyjemny i ciekawy zbiór, który świetnie nadaje się na początek przygody z tym autorem, jeśli do tej pory się go jeszcze nie poznało. Trzynaście różnorodnych opowiadań sprawia, że każdy znajdzie coś dla siebie i w większym zakresie pozna możliwości i styl autora. Jak dla mnie Hill już udowodnił, że to King pełną gębą i z dużym powodzeniem może służyć za alternatywną opcję dla każdego fana jego ojca, Stephena Kinga. A przy takim stwierdzeniu myślę, że już nie trzeba większej zachęty i lepszej rekomendacji. ;)
Recenzja pochodzi z bloga Świat Bibliofila.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.