Antypatyczni bohaterowie
To jest taka... powieść z fabułą romansu, która aspiruje do tego, żeby nie być romansem. Ale to jeszcze nic. Lubię tzw. "literaturę kobiecą" i byłam świadoma, sięgając po tę książkę, czego mogę się spodziewać.
Mam jednak wrażenie, że autorka, chcąc trochę uszlachetnić powieść, tworząc bohaterów wielowymiarowych, nie-kryształowych, zwyczajnie przesadziła. Poniosło ją.
Po zakończeniu lektury, uświadomiłam sobie, że nie ma nic, za co mogłabym polubić głównego męskiego bohatera. I nie chodzi mi tutaj, o bycie nieskazitelnym. Nie. Chodzi o cechy, które cenię w ludziach. Nie jest on ani szlachetny, ani zbyt inteligentny, ani przedsiębiorczy. Nawet nie wiem, czy można go uznać za porządnego, dobrego człowieka. To taka mdła postać. Przed poznaniem głównej bohaterki jego egzystencja sprowadza się do spotkań towarzyskich, romansów i do rozpaczania, że wskutek śmierci brata otrzymał tytuł książęcy.
Główna bohaterka ma przerażający stosunek do własnej matki, odnosi się do niej bez grama szacunku. W odniesieniu do innych osób, niżej postawionych, kieruje się wyłącznie egoizmem. Po zawarciu małżeństwa ma wprawdzie pomysł, jak polepszyć sytuację ekonomiczną ludności zamieszkującej podległe jej ziemie, jednak dosyć szybko o nim zapomina i oddaje się urządzaniu luksusowej siedziby.
Oboje są toksyczni, niesympatyczni, kierują się wyłącznie własną korzyścią. Gdybym poznała ich w prawdziwym życiu, nie zostalibyśmy przyjaciółmi.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.