Dodany: 11.09.2020 11:20|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Syrop klonowy nie wszystko osłodzi...


I tak oto dobiegłam do przedostatniego z wydanych u nas tomów cyklu „Kości”. Celowo piszę „wydanych u nas”, bo w oryginale jest ich więcej: w roku 2016 ukazał się zbiorek „The Bone Collection”, zawierający cztery krótsze teksty: „First Bones” (tom 0.5, czyli prequel serii), „Bones in Her Pocket”, (tom 15.5, chronologicznie zlokalizowany między „Kości są wieczne” a „Kości zaginionych”), „Swamp Bones” (tom 16.5, między „Kości zaginionych” a „Kości nie kłamią”), oraz „Bones on Ice” (tom 17.5, między „Kości nie kłamią” a „Kości mówią”). Dlaczego autorka poprowadziła fabułę tak, a nie inaczej, dlaczego tych części – choć być może zawierają one pewne istotne fakty z życia głównej bohaterki i niektórych innych ważnych postaci – na polski nie przełożono, możemy jedynie zgadywać.
Zastanawiam się teraz, dlaczego przy czytaniu „Kości nie kłamią” momentami nie mogłam sobie za nic przypomnieć, w którym z poprzednich tomów wydarzyło się coś, o czym właśnie bohaterka opowiada: czy dlatego, że te wcześniejsze czytałam zbyt pośpiesznie, czy dlatego, że mi już ogólnie pamięć szwankuje, czy może dlatego, że dana informacja zawarta była jedynie w którejś z tych niedostępnych u nas opowieści?

W każdym razie dwie rzeczy są niewątpliwe: pierwsza, że ktoś porywa i zabija dzieci – dokładnie rzecz biorąc, dziewczynki w wieku od 10 do 16 lat, o pewnych określonych cechach wyglądu – a szczegóły tych zbrodni budzą u Tempe niepokojące skojarzenia z jedną z jej wcześniejszych spraw, która skończyła się niemal całkowitą porażką; druga, że bezwzględnie potrzebna będzie przy tym pomoc Ryana, a żeby ją uzyskać, trzeba będzie go odnaleźć, co tym razem okaże się wyjątkowo niełatwe, jako że miejsca jego pobytu nie znają nawet jego przełożeni. Nie znaczy to jednak, że z chwilą, gdy on się pojawi na horyzoncie, śledztwo i pogoń pójdą jak po maśle. Nic z tego, ani on, ani Tempe i „Chudzielec” Slidell, ani agent Stanowego Biura Śledczego o przeuroczych personaliach (jego imię Beau oznacza „piękny”, a nazwisko, Tinker – podobnie jak np. Potter i Miller – jest jednym z dawnych określeń zawodów rzemieślniczych, w tym przypadku „druciarz”. „Piękny Druciarz”, czyż to nie brzmi wspaniale?), a nieco mniej uroczym charakterze („ograniczone horyzonty, za to ego szerokie na milę”*) nie są w stanie szybko powiązać wszystkich urywających się wątków i skorygować wszystkich mylnych tropów, a tymczasem morderca (morderczyni? para morderców?) rozzuchwala się coraz bardziej…

Ostateczne rozwiązanie okazuje się mocno zaskakujące (chociaż nie powiem, że jeden jego element medyczno-genetyczny przelotnie nie przyszedł mi na myśl, ale uznałam to za mało prawdopodobne), a co do jego wyjaśnienia względami psychologiczno-psychiatrycznymi, wydaje mi się nieco pokrętnie skonstruowane; ale na tym aż tak się nie znam, musiałby się wypowiedzieć specjalista. Tradycyjnie już, w trakcie śledztwa albo sama Tempe, albo ktoś z towarzyszących jej osób czy też przepytywanych świadków objaśnia czytelnikowi jakieś lokalne osobliwości, specyfikę pracy rozmaitych instytucji czy też podłoże medyczne różnych jednostek chorobowych. Która z tych ostatnich zostaje naświetlona w tym tomie, nie zdradzę, bo zepsułoby to pewną istotną niespodziankę, wyjaśnioną dopiero tuż przed finałem; prócz tego dowiemy się, jak jest produkowany (i do czego może służyć, prócz słodzenia) syrop klonowy, a także, jak można sprawdzić, skąd nadano maila, jeśli nadawca nas o tym nie poinformował. Samych szczegółów z antropologii sądowej tym razem jest stosunkowo niewiele. Za to chyba wydawnictwo zadbało staranniej o eliminację błędów, bo takich rzucających się w oczy nie znalazłam – jedynie parę literówek.

* Kathy Reichs, „Kości nie kłamią”, przeł. Przemysław Hejmej, wyd. Sonia Draga, 2020, s.14.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 250
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: