Dodany: 19.08.2020 21:37|Autor: monweg

Tokyo Noir


Rzadko zdarza mi się sięgać po literaturę azjatycką; zakorzenienie w europejskim kręgu kulturowym daje poczucie komfortu odbioru, przebywania w znajomej przestrzeni, używania zrozumiałego kodu. Warto jednak dreptać także po ścieżkach, których się do tej pory nie poznało - tak jest w przypadku powieści nieznanego mi wcześniej japońskiego pisarza, Fuminoriego Nakamury, uważanego za jednego z ciekawszych autorów kryminałów w Kraju Kwitnącej Wiśni. Dzięki wydawnictwu Kwiaty Orientu polski czytelnik ma szansę poznać pierwszą książkę Nakamury przetłumaczoną na język angielski, która w ojczyźnie zapewniła mu nagrodę im. Kenzaburō Ōe, a w Stanach została nominowana do Los Angeles Times Book Prize. Nie znam innych dzieł Nakamury, lecz dobrze rozumiem, czemu akurat to przypadło do gustu amerykańskim czytelnikom – autor buduje swój świat w znanej na Zachodzie konwencji kryminału noir. "Kieszonkowiec" klimatem przypomina powieści Raymonda Chandlera czy Dennisa Lehane’a, tylko czy jest z nami detektyw?

Zacznijmy od głównego i tytułowego bohatera, Nishimury, dla którego kradzież jest częścią życia, niemalże czynnością fizjologiczną, jak oddychanie. Często zdarza nam się oddychać nieświadomie, tak samo naszemu protagoniście zdarza się znaleźć w kieszeni portfele i inne przedmioty wykradzione z kieszeni nieuważnych bogatych mieszkańców Tokio; ma zasady, których nauczył się od przyjaciela, być może mentora, Ishikawy – nie obrabiać biednych, tylko tych, co i tak nie zauważą różnicy z powodu kradzieży. Nishimura nie martwi się przyszłością oraz pieniędzmi, ubiera się w drogie ciuchy, by stać się niezauważonym w tłumie ludzi sukcesu. Podążając za bohaterem dostrzeżemy, że choć jego moralność jest zachwiana (w końcu żyje z kradzieży i nie uważa tego za nic złego), to nie możemy go jednoznacznie ocenić. Kieszonkowiec - sądzę, że możemy go tak nazywać, gdyż jego profesja w znacznym stopniu go definiuje – jest postacią z półświatka, człowiekiem przemocy, żyjącym poza prawem, ale ma w sobie ogromne pokłady dobra dla ludzi, którzy są w gorszej niż on sytuacji. Nishimura przepełniony jest także melancholią - w retrospekcjach czytelnik podąża ścieżkami pamięci bohatera za jego straconą miłością, zmarłym przyjacielem i pozbawionym sensu życiem.

Codzienność kieszonkowca zmienia się za sprawą pewnego potężnego człowieka, werbującego go do napadu na dom bogatego starszego mężczyzny, który okazuje się ważnym politykiem – ten właśnie potężny człowiek będzie ciemną przeszłością bohatera, która chwyta go w kleszcze w teraźniejszości. Jeżeli życie Nishimury ma mieć wpływ na przyszłość, to spełnia się ona za sprawą małego chłopca, który na polecenie matki – prostytutki kradnie artykuły w sklepie. W nim kieszonkowiec dostrzega samego siebie sprzed lat i szansę na odkupienie win.

Czy książka Nakamury to faktycznie kryminał noir? Na pewno "Kieszonkowiec" wychodzi poza ramy typowego okazu powieści kryminalnej, bo nie o intrygę kryminalną w sensie ścisłym tutaj chodzi. Zdecydowanie jednak "Kieszonkowca" możemy zaliczyć do kręgu noir z uwagi na zabiegi zastosowane przez autora, które wpływają na czytelnicze wrażenie estetyczne, a właśnie estetyka w dużej mierze świadczy o konwencji noir. Mamy zatem głównego bohatera, który jest złamany życiem, ma do czynienia z przemocą i rozpamiętuje stratę femme fatale, która ciągnęła go za sobą na samo dno. Mamy wielkie mroczne miasto: Tokio Nakamury przypomina Los Angeles z "Łowcy androidów" (może bez latających samochodów), pełne nocnych klubów, męskich i damskich prostytutek, w tle pojawiają się gangsterzy z yakuzy, a bezpiecznie można poczuć się jedynie w tłumie. Mamy także wiele rozterek natury moralnej, które zdają się ważniejsze od głównego nurtu akcji. To wszystko i pewnie jeszcze kilka innych elementów buduje klimat w stylu noir.

Chciałabym jeszcze wrócić na chwilę do oddechu i tłumu. W kluczowych momentach kradzieży, gdy dwa zręczne palce z niezwykłą precyzją i zręcznością zdobywają upragniony przedmiot, autor niemal zawsze zwraca uwagę na oddech bohatera, tak jakby jedno i drugie musiało być ze sobą ściśle zsynchronizowane. Podczas gdy ludzie zazwyczaj źle czują się w ścisku, mają problem, by oddychać wewnątrz tłumu, kieszonkowiec odwrotnie, potrafi z ulgą odetchnąć, niedostrzegany przez nikogo, przeciskający się z łatwością w największej ciasnocie.

Dzięki przekładowi Dariusza Latosia czytelnik ma szansę poznać szczegóły z japońskiej codzienności, np. czym są bento czy konbini, ale także zapoznać się z topografią Tokio, za co tłumaczowi należą się słowa uznania, gdyż te detale budują nam wiarygodny i pełny świat. Co do samego wydania, mam uwagę do korekty powieści, pojawiło się sporo literówek, które czasem w delikatny sposób zaburzały odbiór, bo wytrącały na chwilę z akcji. Autorowi udało się dobrze zbudować napięcie, a długość powieści pozostawia czytelnika z niedosytem lektury. Polecam serdecznie "Kieszonkowca" Fuminoriego Nakamury i zapewniam was, że nie odłożycie książki, dopóki nie dotrzecie do ostatniej strony.

Recenzja została opublikowana również na innych stronach internetowych.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 205
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: