Dodany: 01.08.2020 14:54|Autor: ktrya

Zamiast bicia serca wzruszenie ramion


Recenzja oficjalna PWN

Ta niewielka, bo licząca zaledwie 160 stron książka, miała ogromny potencjał: wziąć iście reporterski temat, jakim jest kryzys ekonomiczny i bezrobocie, i przekuć go w fikcję. Co więcej, autor zdecydował się pokazać społeczny problem z perspektywy wielu bohaterów różnie powiązanych z sytuacją. I jest to absolutnie fenomenalny pomysł, bo dajemy się wkręcić i zaczynamy czytać tę książkę jak literaturę faktu. A warto zaznaczyć, że kwestia bezrobocia czy trudnego rynku pracy to ostatnimi czasy ulubiony temat reportaży.

Dostajemy 21 krótkich historii poszczególnych postaci. Wśród nich są osoby pracujące w firmie, która zbankrutowała; po wizycie w urzędzie, będącym odpowiednikiem naszego ZUS-u, dowiadują się, że wbrew temu, co było napisane na kwicie wypłaty, szef nie płacił składek, w związku z czym nie mogą liczyć ani na zasiłek, ani na emeryturę. Poznajemy sytuację z perspektywy rodziny owego feralnego szefa, który okazał się niekochanym synem swojego ojca, i partnerek/ów pracowników. Ciekawa jest też wypowiedź klientki, która kupiła dom na osiedlu budowanym przez tę firmę. Okazuje się, że świetna okazja, którą złapała, była sprawnie przeprowadzoną manipulacją – i tak zamieszkała na pustym osiedlu, bo tylko jej dom dali radę skończyć, dzięki jej wpłacie, na pozostałe developerowi skończyły się fundusze. I tak dalej, rozmaite osoby i ich przeżycia oraz poglądy rzucają nowe światło na to, co się stało i jakie są tego konsekwencje. W dodatku to wszystko opisane pięknym literackim językiem, z koniecznymi dla środowiska odstępstwami przejawiającymi się w dialogach.

Urok tej książki pryska, gdy mniej więcej po 6 czy 7 historii zastanawiamy się, kim jest ta postać i co ona ma wspólnego z głównym tematem. Dostajemy szereg opowieści kompletnie nic niewnoszących do zarysowanej sytuacji, skupione bardziej na osobistych, miejscami wręcz intymnych przeżyciach, których związku z pozostałymi bohaterami, upadłą firmą, czy nawet z wątkami kryminalnymi do końca nie odkryłam. Im dalej w las… tym bardziej uwaga skupia się na rozwiązaniu zagadki związanej z zaginięciem dziecka oraz zabójstwem ojca jednego z ważniejszych bohaterów niniejszej książki. Rozumiem, że kryminalne tło miało ilustrować jedno z następstw degradacji społecznej związanej z ubóstwem i braku perspektyw zawodowych i finansowych. Mimo to mam wrażenie, że zostało ono zbyt rozbudowane, jak na objętość prozy, i oddalało uwagę od wyjściowego problemu, który mnie najbardziej interesował.

Największą jednak wadą Dwadzieścia jeden uderzeń serca (Ryan Donal) jest to, że przeraźliwie nudzi. Nie powiem, ile książek w międzyczasie przeczytałam, ale na pewno jest to najdłużej czytana powieść w miesiącu (a przypomnę, ma 160 stron), bo powrót do tej zaczęłam traktować jak żmudny obowiązek recenzencki. Być może to przyczyna krótkich spotkań z bohaterami oraz licznych opowieści nijak związanych z tematem, albo samej konstrukcji narracji, która nie angażuje czytelnika. W książce rozgrywa się dramat społeczny, który w ogóle nie porusza emocjonalnych strun odbiorcy: nie wkurza, nie wzrusza, nie irytuje. Pustka i zrezygnowane wzruszenie ramion.
Fantastyczny pomysł, totalnie położony.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 222
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: