Dodany: 31.05.2020 18:40|Autor: porcelanka

„Wszystko, co piękne, ma do opowiedzenia jakąś historię”[1].


W 1911 roku Clara Wood – młoda pielęgniarka, opłakuje bliskiego jej mężczyznę, który zginął w pożarze. Sto lat później Taryn Michaels trwa pogrążona w żałobie po tragicznej śmierci męża podczas zamachu z 11 września 2001 roku. Łączy je nie tylko podobna tragedia i trauma, ale również kawałek tkaniny, który przypadkowo wpada w ręce obu kobiet i ma dla nich symboliczne znaczenie.

„Dziewczyna z nagietkowym szalem” to ciepła, nieco melancholijna opowieść o radzeniu sobie ze śmiercią bliskich, układaniu życia pomimo traum i stopniowym wychodzeniu z żałoby. Historia Taryn jest tak naprawdę pretekstem dla opowiedzenia losów pielęgniarki, pracującej w szpitalu na Ellis – wyspie, będącej przyczółkiem Nowego Jorku. To tam przybijają statki pełne emigrantów z Europy, którzy następnie są poddawani kwarantannie lub leczeniu. Ellis jest świadkiem wielu dramatów, straconych marzeń i zawiedzionych nadziei. W tym wszystkim tkwi – jak w poczekalni – Clara, która nosi w sobie traumę, a chce „umieć pamiętać i jednocześnie nie cierpieć. (…) można wspominać kogoś, kogo się kochało i straciło, a jednak czuć się szczęśliwym, że się go znało, nawet przez krótki czas, i przy tym nie cierpieć”[2]. Obok siebie ma przyjaciół usiłujących przekonać ją, że „nikt nie powinien reszty swojego życia spędzić na opłakiwaniu czegoś, czego nigdy nie miał”[3]. W pewnym momencie w życiu i Taryn, i Clary zdarzy się coś, co wyrwie je z codziennego marazmu i żałoby. Dla pierwszej będzie to niespodziewana publikacja fotografii sprzed lat w prasie, dla drugiej spotkanie z owdowiałym imigrantem, w którego perypetie zostanie niespodziewanie wplątana.

Susan Meissner stworzyła pogodną historię, i chociaż opowiada o żalu po stracie kogoś bliskiego, to czyni to z ogromnym taktem i wyczuciem. Portretuje swoje bohaterki jako zwyczajne, młode kobiety, które niespodziewanie – w pozornie najszczęśliwszych momentach swojego życia – Taryn dowiaduje się, że jest w ciąży, a Clara spotyka mężczyznę swoich marzeń – doznają tragedii i traumy. Fachowo można nazwać pewnie to, co obie przechodzą jako zespół stresu pourazowego, a co Meissner wnikliwie analizuje, jednocześnie szczędząc czytelnikowi wiwisekcji ich przeżyć, a skupiając się na ich funkcjonowaniu wśród innych ludzi.

„Dziewczyna z nagietkowym szalem” to również ciekawy obraz Nowego Jorku z początku ubiegłego wieku – jako miasta i społeczności - pozostających tłem powieści, a także opis działalności szpitala na wyspie Ellis, gdzie „czeka się na to, co ma się zaraz wydarzyć”[4]. Zaciekawienie budzi też sklep z tkaninami, gdzie pracuje Taryn – pełen rozmaitych wzorów, kolorów i tekstur.

Meissner pisze pięknym, czasem nieomal poetyckim językiem. Jej powieść otula czytelnika niczym tytułowy szal – fabuła toczy się niespiesznie, ale gładko. Styl jest prosty, historia opowiedziana ze swadą, a postacie budzą zainteresowanie. Nie jest to proza psychologiczna, ale sprawnie przedstawiona historia, która może skłaniać do refleksji. Jak chociażby nad tym że, „zmiana z natury nie jest ani dobra, ani zła Wszystko zależy od tego, w jakiej sytuacji się znaleźliśmy. Dopiero na podstawie tego, można oszacować, czy dany zwrot w naszym życiu będzie miał pozytywne następstwa, czy też nie”[5].

[Recenzja opublikowana także na innych portalach czytelniczych]

[1] Susan Meissner, „Dziewczyna z nagietkowym szalem”, przeł. Karolina Łachmacka, Wydawnictwo Kobiece, 2017, str. 7.
[2] Tamże, str. 136.
[3] Tamże, str. 137.
[4] Tamże, str. 127.
[5] Tamże, str. 166.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 334
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: