Dodany: 05.05.2020 23:45|Autor: miłośniczka

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Lawendowy pył
Marcinkowska Danuta, Marcinkowska-Schmidt Ewa, Schmidt Klaudyna

1 osoba poleca ten tekst.

Nieudany literacki eksperyment


„Lawendowy pył” to rodzinna saga – tak przynajmniej można wyczytać na opisie umieszczonym na okładce. W rzeczywistości jest tu istotnie historia pewnego rodu, a właściwie konkretnych bohaterek – najstarszych córek najstarszych córek (i tak przez pięć pokoleń) – Marii, Heleny, Anny, Małgorzaty oraz Amelii - ale słowo "saga" raczej wywołuje w nas inne skojarzenia. Większość współczesnych sag przyzwyczaiła nas do potoczystości języka, rozbudowanych opisów, spójnego stylu narracji. Tymczasem „Lawendowy pył” kuleje na każdej z wymienionych płaszczyzn.

Styl narracji jest mocno niespójny. Oczywiście, znamy powód – w końcu dzieło to zostało stworzone przez trzy osoby, przedstawicielki trzech pokoleń. Odnosi się jednak niemiłe wrażenie, że panie Danuta, Ewa i Klaudyna w ogóle się ze sobą nie kontaktowały, biorąc się za pisanie, co więcej, wątpię, by potem wynik ich zmagań był oddany do jakiejś konkretnej redakcji. W stopce redakcyjnej można znaleźć nawet nazwisko osoby, która podjęła się korekty, sądzę jednak, że jej praca nie ujrzała światła dziennego; może i korekta jakaś była, ale podejrzewam, że redaktor pomylił pliki i oddał do druku wersję sprzed takowej. Błąd na błędzie i błędem pogania, trudno się to czyta, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że również styl jest dziwny i pomieszany (wynik tego eksperymentu można porównać do dzieła grafiki czy malarstwa stworzonego przez trzy osoby, którym rzucono tylko temat i każda z nich naszkicowała swoją część tryptyku, ale nigdy nie było rozmowy o tym, co będzie elementem wiążącym wszystkie części, nikt też nie narzucił stylu – możemy zatem zobaczyć styl modernistyczny, barokowy i, dajmy na to, puentylistyczny, a ogólny odbiór obrazu jest zdecydowanie negatywny).

Język również jest ubogi, i to w każdej z części. Nie ma opisów, nie ma wyraźnego oddzielenia wydarzeń, choćby za pomocą akapitów w odpowiednich miejscach. Książka jest wzbogacona zdjęciami, ale niewiele mają one wspólnego z fabułą (może znowu są wstawione w nieodpowiednich miejscach?). Ubóstwo słownictwa bardzo dziwi, wziąwszy pod uwagę, że najstarsza z autorek, pani Danuta, ukończyła studia dziennikarskie i przez 25 lat pracowała w redakcji „Głosu Wielkopolskiego”, jest także laureatką dziennikarskich nagród i wygrywała wiele konkursów. Jak zatem mogła zaakceptować tak mierne pisanie, nie poddać go wnikliwej redakcji?

Gdy zaczynałam pisać pierwsze zdanie tej recenzji, miałam postanowienie nie użyć przymiotnika „mierny” ani żadnego z jego synonimów, ale nie mogłam się powstrzymać. Sądzę, że jestem to winna czytelnikom recenzji – w końcu może ktoś zamierzał sięgnąć po tę pozycję, a do recenzji zerknął, żeby przekonać się, czy warto. No cóż… książka ma jeden niezaprzeczalny plus (o czym za chwilę), ale – wybaczcie to podsumowanie w środku tekstu – moim zdaniem, nie warto. Jest taka masa wartościowych książek wokół nas, że strata czasu na „Lawendowy pył” nie byłaby niczym innym, jak właśnie stratą.

Ach, ten plus! Warto byłoby go w końcu wskazać. Otóż rodzina autorek została repatriowana po wojnie z terenów byłego województwa wileńskiego. Po drugiej wojnie światowej Wileńszczyzna została zagarnięta przez Związek Radziecki i Polacy mieszkający tam od pokoleń nie mieli tam czego szukać, byli dyskryminowani, pozbawiani podstawowych przywilejów, zmuszani do wyboru nowej narodowości, byle nie polskiej. I to jest ten atut: mało czytałam o przesiedleńcach w tę stronę – z terenów zajętych przez ZSRR do Polski w granicach, jakie znamy dzisiaj. A „Lawendowy pył” o tym właśnie opowiada – o zmaganiach z nową rzeczywistością, o utracie domu, próbach znalezienia nowego w obcym miejscu i wynikach tych prób. Te informacje są naprawdę cenne.
Niestety, nie potrafię wskazać innych plusów. I na tym zakończę mój przydługi tekst.


[Recenzja została wcześniej opublikowana na blogu Miast Słów]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 618
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: