Dodany: 19.04.2020 14:01|Autor: koczowniczka

Po „Ranie” nie widać, by Chmielarz miał duży talent


Przeczytałam „Ranę” i żałuję, bo to powieść nieprzemyślana, z marniutką intrygą kryminalną, groteskowym zakończeniem i bohaterami skonstruowanymi na jedno kopyto – negatywnymi, prymitywnymi, pozbawionymi życia wewnętrznego. Wojciech Chmielarz najwidoczniej zdobył popularność za pomocą jakichś sztuczek, bo po tej książce nie widać, żeby miał duży talent. Widać za to, że lubuje się w przemocy, wulgaryzmach i nie dba o coś takiego jak research czy wiarygodność.

Najważniejsza postać „Rany” ma na imię Klementyna. To starsza pani, lękliwa, wyobcowana, jako dziecko mocno bita przez rodziców. Z wykształcenia nauczycielka. Przez wiele lat z powodów, które ukrywa, nie pracowała, a teraz zostaje zatrudniona w prywatnej szkole w Warszawie. W szkole tej uczą się kolejni ważni bohaterowie, czyli Marysia, Karolina i Gniewko. Marysia pochodzi z biednej rodziny i pośród zamożnej młodzieży czuje się osamotniona. Ale postanawia wytrzymać, bo bardzo chce ukończyć studia, znaleźć popłatną pracę i pomóc matce w wychowaniu licznego rodzeństwa. Z kolei Karolina, córka dyrektorki szkoły, dorasta w dobrych warunkach materialnych, jednak rodzice nie mają dla niej czasu, ciągle się kłócą, a nawet biją. Gniewko, trzeci z nastoletnich bohaterów, również ma ojca brutala i matkę nadużywającą alkoholu. Chłopak prawie z nikim nie rozmawia. Jedyne, co go interesuje, to czytanie reportaży o mordercach. I właśnie dzięki tej pasji wpada na trop pewnej mrocznej tajemnicy.

Spora część akcji toczy się w szkole, ale ta szkoła jest tak dziwna, że trudno uwierzyć w jej istnienie. Oto kilka przykładowych niedorzeczności: kiedy Klementyna przychodzi na umówioną rozmowę, akurat trwa kłótnia pomiędzy panią dyrektor a jej krewkim mężem. Po sekretariacie latają „kurwy” i inne wulgaryzmy. Jak się potem okazuje, nie jest to żaden ewenement, do awantur dochodzi tu nader często. Nikt się nie boi, że do sekretariatu wejdzie uczeń, jakiś interesant czy rodzic i usłyszy zbyt wiele (czyżby autor nie wiedział, że po podstawówkach rodzice chodzą non stop, odprowadzając i przyprowadzając dzieci?). Kuriozalnie zachowuje się nie tylko dyrekcja, ale też nauczycielki, które lubią przebywać w szkolnej toalecie i palić papierosy. Polonistka uprawia tam seks z mężem dyrektorki, a świadomość, że ktoś mógłby otworzyć drzwi lub usłyszeć z korytarza podejrzane jęki, sprawia, że doznaje potężnych orgazmów. Jakby mało było tych szkolnych absurdów, nauczycielka, która otrzymuje od ucznia obsceniczne rysunki, nie zgłasza problemu pedagogowi czy dyrekcji, tylko radzi sobie w ten sposób, że uderza chłopca w twarz i wyzywa od zboczeńców, a potem, kiedy przychodzi jego matka, tłumaczy się, że uczeń „na tych rysunkach mnie gwałci, bije, pierdoli”[1]. Jeszcze inna niedorzeczność polega na tym, że Gniewko z ósmej klasy nie umie sam wrócić do domu i codziennie czeka, aż odbierze go mamusia lub starszy brat; czeka nawet wtedy, gdy o osiemnastej zamykają świetlicę i ochroniarz opuszcza szkołę.

Intryga jest marniutka. Autor próbuje to ukryć, wstawiając mnóstwo zapychaczy i scen, które mogą podziałać na wyobraźnię mało wybrednego czytelnika. Mamy więc na przykład opis, jak to matka Gniewka niczym jakiś zboczeniec narzuca na swoje nagie ciało płaszcz i rozchylając go, woła do napotkanych na osiedlu osób: „Będziemy się pieprzyć”[2]. W innej scenie niejaki Bartek leni się iść do ubikacji i wydaje z siebie paskudny dźwięk oraz zapach, a siedząca obok kobieta reaguje... jak? Czuje obrzydzenie, skrępowanie? Nie: ona zaczyna marzyć o pójściu do łóżka z tym śmierdzącym mężczyzną.

Nie dałam rady uwierzyć w bzdury wypisywane w „Ranie”. Czas przeznaczony na czytanie tej książki uważam za zmarnowany. Autor ani nie wymyślił ciekawej fabuły, ani nie zadbał o wiarygodność, poza tym ma cechę, która mnie niesamowicie irytuje, a mianowicie owładnięty jest obsesją na punkcie wulgaryzmów, seksu, maltretowania dzieci i bicia ludzi w twarz. W jednej i tej samej powieści spokojna Marysia znienacka wymierza policzki Karolinie, ojciec Gniewka – byłej żonie, dyrektorka – córce, jej mąż – nauczycielce, którą usiłuje zgwałcić, z kolei ta nauczycielka uderza w twarz ucznia. To jeszcze nie wszystko: do mieszkania Klementyny wdziera się mąż Eli i cóż robi? Ni stąd, ni zowąd rzuca książką w czoło znajdującego się tam piętnastoletniego chłopca, a kiedy Klementyna wychodzi, rozwala mu usta i podbija oko. Mnie jako czytelniczce trudno było pojąć, dlaczego dorosły człowiek maltretuje nieznajomego nastolatka, nie ma tu żadnego przekonującego wyjaśnienia, aż wreszcie zrozumiałam, o co chodzi: Chmielarz po prostu lubi pisać o biciu i mnoży takie scenki, nie martwiąc się wiarygodnością wydarzeń.

Rana (Chmielarz Wojciech)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 644
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: Pingwinek 19.04.2020 15:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałam „Ranę” i żał... | koczowniczka
Chmielarza jeszcze nic nie czytałam (na półce czeka "Żmijowisko"), ale szkoła w książce to dla mnie wabik, więc potraktuję Twoją recenzję jako ostrzeżenie.
Użytkownik: koczowniczka 14.05.2020 17:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Chmielarza jeszcze nic ni... | Pingwinek
Ciekawe, co nauczycielka powiedziałaby o sposobie, w jaki Chmielarz przedstawił szkołę. :) Dla mnie ta jego szkoła wydała się mocno oderwana od rzeczywistości.
Użytkownik: Pingwinek 14.05.2020 18:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawe, co nauczycielka ... | koczowniczka
Wybacz, ale nie zamierzam sprawdzać; podajesz dużo przykładów i wierzę Ci na słowo ;). Że hity (każdy jeden), które wymieniasz w trzecim akapicie, zalatują absurdem - to mało powiedziane... A ponieważ mówisz też o marnej intrydze kryminalnej, kiepsko skonstruowanych postaciach, niepotrzebnych opisach aktów przemocy i nadmiarze wulgaryzmów, darowałam sobie również rozważania, czy jednak nie stracę na braku lektury. Zbyt wiele tytułów czeka na zmiłowanie, by sięgać po książkę, która mogłaby (na to wygląda) strasznie mnie zirytować.
Użytkownik: koczowniczka 14.05.2020 18:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Wybacz, ale nie zamierzam... | Pingwinek
Tam są jeszcze inne hity, ale wybrałam takie, które nie zdradzają zbyt wiele z fabuły. Kilka razy zwrócono mi uwagę, że ujawniam nieco za dużo, więc staram się nie popełniać tego błędu. :)
Użytkownik: Pingwinek 14.05.2020 19:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Tam są jeszcze inne hity,... | koczowniczka
Wystarczą mi te, które wybrałaś, zniechęciłaś mnie dostatecznie ;)
Użytkownik: Jagoda57 19.04.2020 22:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałam „Ranę” i żał... | koczowniczka
"Rany" nie czytałam, ale jakiś czas temu była czytana w "Trójce" i słyszałam kilka razy fragmenty. A wcześniej była bardzo nagłaśniana. Też wydawała mi się dziwna. Stwierdziłam wtedy, że za mało odcinków słyszałam, żeby wyrobić sobie opinię o tej książce. Teraz sobie ją odpuszczę. Mnie W. Chmielarz trochę rozdrażnił gdy czytałam "Przejęcie" (seria o komisarzu Jakubie Mortce) robiąc z niego jakiegoś cyborga. Mortka z ręką w gipsie (!) i pistoletem w drugiej ręce podciaga się do włazu na dach ! Nieprawdopodobne. Chmielarz pewnie nigdy nie miał ręki w gipsie? Chociaż, reasumując, dobrze mi się czytało poczynania komisarza Mortki :)
Użytkownik: koczowniczka 14.05.2020 17:37 napisał(a):
Odpowiedź na: "Rany" nie czytałam, ale ... | Jagoda57
Teraz z kolei nagłaśniają Wyrwę. Niektórzy autorzy są mocno reklamowani i stąd bierze się popularność ich książek. :)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: