Dodany: 30.03.2020 23:33|Autor: Marioosh

Singapurska bida z nędzą


Obieg książek w moim domu jest następujący: jeden z regałów, potem drugi szereg książek na regale, następnie rząd za ręcznikami w przedpokoju, potem piwnica, a w końcu bookcrossing lub kontener na makulaturę. „Porwani w Singapurze” to powieść, która znalazła się w moim domu w połowie lat 80. w myśl zasady „Z braku innych książek w księgarniach czytamy to, co można w nich kupić” i chyba od razu trafiła do drugiego szeregu. Odkryłem ją podczas ostatnich porządków w piwnicy i postanowiłem ją przeczytać, ocenić, przestrzec przed nią innych czytelników i grzecznie zanieść ją do kontenera, bo nie mam serca zanosić jej do bookcrossingu i skazywać kogoś na jej przeczytanie.

Dwunastoletnia Niemka Astrid Bachman i czternastoletni Michał Kulski wracają ze swoimi matkami z Indonezji do Europy; najpierw statkiem „Stefan Okrzeja” płyną do Singapuru, a tam wsiadają na pokład samolotu do Bombaju. Chwilę po starcie samolot opanowują porywacze z Organizacji Wyzwolenia Wyspy Kalamba, żądają lotu do Kuala Lumpur i wpłynięcia rządu holenderskiego na rząd indonezyjski, by wypuścił z obozów trzymanych tam Kalambańczyków. Nikt jednak nie zgadza się na lądowanie samolotu i w efekcie awaryjnie ląduje on na wyspie Katoni. Zapadająca na malarię Astrid zostaje przeniesiona do pobliskiego baraku, chcący jej towarzyszyć Michał udaje chorobę i też się tam dostaje, a potem oboje uciekają na wyspę Kalamba; tam podczas silnego ataku gorączki Michał gubi Astrid, która została przeniesiona do misji katolickiej. Chłopiec postanawia odnaleźć swoją niemiecką przyjaciółkę.

Konia z rzędem temu, kto powie mi o co w tej książce chodzi, co z niej wynika i dla kogo jest przeznaczona. Do momentu ucieczki Astrid i Michała akcja jako-tako trzyma się kupy, potem zmienia się w nie wiadomo co. Przemieszczanie się głównego bohatera przypomina strumień świadomości i wygląda na pozbawione logiki; pojawia się tu też kilka merytorycznych błędów i trochę socjalistycznej propagandy. Jedyne, co jest w tej książce godne uwagi, to sceneria – Wikipedia podaje, że autor pod koniec lat 60. odbył podróż do Azji i wydaje się, że miała ona wpływ na tę powieść. Ten jedyny pozytyw to stanowczo za mało, by tę książkę ocenić dobrze – jest ona słaba, nierówna i chaotyczna; szkoda na nią czasu i miejsca na półce.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 523
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: lachus77 23.06.2021 11:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Obieg książek w moim domu... | Marioosh
Mogła być z tego całkiem przyzwoita książka w stylu np. "W pustyni i w puszczy", ale nie wyszło za bardzo. Szkoda...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: