Dodany: 15.03.2020 08:49|Autor: Renax

Tylko we Lwowie....


To kolejna świetna i klimatyczna pozycja autorstwa mojego ulubionego biografa. Tym razem Urbanek odszedł od pisania o pisarzach, lecz pozostał w klimacie przedwojennego Lwowa, jak w "Genialnych". Opowiada o profesorze Weiglu, który opracował szczepionkę na tyfus. Pisze też o karmicielach wszy, którzy dzięki profesorowi Weiglowi i jego zakładowi przeżyli obie lwowskie okupacje. A starano się w ten sposób uratować kwiat polskiego Lwowa.

Autor, jak zwykle w swoich biografiach, równocześnie porusza kilka wątków. Po pierwsze, jak zwykle przy postaciach, nad których życiem się skupia, jest mowa o ich narodowości i ich własnych odczuciach w tej kwestii. Po raz kolejny okazuje się, że człowiek jest się tym, kim się czuje, a nie - jakie geny w sobie nosi. Profesor Weigl chyba najbardziej był przykładem tego, że narodowość tkwi w umyśle i sercu człowieka, a ponad genetyką jest zawsze człowiek i to, jaki jest wobec innych i swoich obowiązków. Przypomina mi się sytuacja, którą wyczytałam w książce historycznej o wysiedleniach Niemców w 1945 roku, gdy przyszła Armia Czerwona. W pewnym miasteczku była uliczka obsadzona jabłonkami, własność mieszkańców. I przyszedł do krasnoarmiejca opuszczający miasteczko starszy pan, Niemiec i poprosił go, żeby nie wycinali jabłonek, bo oni o nie dbali, a jabłonki owocują i są pożyteczne.... Już sam nie skorzysta z nich, ale miał ten staruszek wpojone poczucie dobrej roboty i społecznictwa. I takiż był profesor Weigl: robił to, co potrzebne i miał ku temu pasję. Robił to w wielonarodowym Lwowie, za okupacji niemieckiej, radzieckiej, tylko w powojennym PRL-u mu nie pozwolono.... Szczuto, gmerano, podgryzano... Znamy to.

Druga sprawa to opowieść o malowniczym przedwojennym Lwowie. Pięknie to opowiedział, o tym klimacie i ludziach, którzy potrafili żartować nawet za okupacji, chociaż, jak to mówi w książce jeden z karmicieli, w okupacyjnym Lwowie życie samo w sobie było niebezpieczne. Przypomina mi się nasz profesor z polonistyki, Artur Hutnikiewicz, Lwowiak w Toruniu, który raz westchnął na wykładzie, że Toruń to urocze miasto, ale prowincjonalne, a "metropolią był Lwów"...

Trzecia sprawa to opowieść o Rudolfie Weiglu jako człowieku, mężu, ojcu, pracodawcy i naukowcu, o jego pasjach i zamiłowaniach. Wspaniała opowieść.
Serdecznie polecam. Książka dostarczyła mi wiele radości i wzruszeń.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 225
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: tynulec 05.03.2022 10:32 napisał(a):
Odpowiedź na: To kolejna świetna i klim... | Renax
A dla mnie była to książka pobieżna, dotykająca kilku watków, ale bez specjalnego wgłębiania się. Miałam wrażenie, że autor próbuje wystawić Weiglowi laurkę, gdzie nawet romans z Anną traktuje pobieżnie, próbuje tłumaczyć. A tu prawdopodobnie pierwsza żona popełniła samobójstwo z powodu rozpadu małżeństwa.
Trudne tematy są przemilczane lub delikatnie dotknięte. Nie lubię książek, w których na siłę próbuje się wybielić głównego bohatera, jakby nie on był odpowiedzialny za różne wydarzenia czy sytuacje.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: