Dodany: 03.03.2020 08:21|Autor: jolietjakeblues

Czytatnik: Literackie dygresje

2 osoby polecają ten tekst.

"Nasza klasa" Tadeusza Słobodzianka


Nie pamiętam, żeby na plakacie teatralnym, stronie internetowej teatru, ulotce reklamującej przedstawienie widniał podtytuł dramatu Tadeusza Słobodzianka. Jednak dopuszczam bardzo prawdopodobną możliwość, że jednak był. Nasza klasa: Historia w XIV lekcjach (Słobodzianek Tadeusz). Dlaczego mogło mi to umknąć? Przyczyną może być zaistnienie tytułu w świadomości społecznej jedynie w głównej wersji, pojawiającej się na stronach internetowych księgarń, wydawnictwa, tekstach krytyczno-literackich, omówieniach, recenzjach, gazetach, czasopismach. Sztuka trwale zapadła w świadomości społecznej, zajęła miejsce w polskiej kulturze, nauce i bliskiej historii. Jej waga kulturowa stała się tak duża, że wystarczy posługiwać się tytułem „Nasza klasa” lub tylko nazwiskiem autora: Słobodzianek (ale można się nie zgodzić: „Nasza klasa” to przecież ballada Kaczmarskiego, wcześniejsza o kilkanaście lat).

Oczywiście dzieje się tak z wieloma dziełami sztuki, kultury, literatury. Nie jest to przypadek jednostkowy, wyjątkowy, wybitny. Chociaż… Właśnie, w mojej opinii istnieje pewne „ale” związane z literaturą dotyczącą polskiego antysemityzmu i ogólnie tematyką Zagłady. I mam na myśli pozycje naukowe, ewentualnie quasi-naukowe, w każdym razie szeroko udokumentowane i spierające się z dotychczasową pamięcią.

Treść dramatu zamyka się w niecałych stu stronach i głosach dziesięciu postaci, z których w miarę unormowanej powojennej rzeczywistości PRL-u dożywa siedmioro bohaterów, zaś początków dwudziestego pierwszego wieku tylko czworo. Fabuła niewątpliwie dotyczy wydarzeń opisanych w wydanej dziewięć lat przed Nasza klasa: Historia w XIV lekcjach (Słobodzianek Tadeusz) książce Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi: Historia zagłady żydowskiego miasteczka” (czy ktoś posługuje się podtytułem, ba, pamięta dokładnie jego treść?): „Ustawiliśmy się grzecznie parami. Jak w szkole. Na wycieczkę. I grzecznie szliśmy do tej stodoły. Dookoła nas szli sąsiedzi! I sąsiadki zwłaszcza. Krzyczeli: Dobrze wam tak! Bogobójcy! Czorty! Komuniści! O co chodzi? Przecież Zygmunt powiedział, że wywiozą nas do getta w Łomży. Na rogu Cmentarnej stał Rysiek. Brudny. Z obłędem w oczach. Zawołałam: Rysiek! Podszedł i uderzył mnie gumą tak, że o mało nie wypuściłam dzieciaka z rąk”[1]. Nie ma wątpliwości, że chodzi o położone 19 kilometrów od Łomży Jedwabne, gdzie 10 lipca 1941 roku spalono w stodole żydowskich mieszkańców miasteczka. Ale to nie wszystko, rok przed dramatem Słobodzianka wydano w Polsce Grossa „Strach: Antysemityzm w Polsce tuż po wojnie: Historia moralnej zapaści”, który także ma odbicie w fabule sztuki Słobodzianka. Wprawdzie kolejna książka tego samego autora, „Złote żniwa: Rzecz o tym, co się działo na obrzeżach Zagłady Żydów” wyszła dwa lata po ukazaniu się Nasza klasa: Historia w XIV lekcjach (Słobodzianek Tadeusz), wydaje się jakby Słobodzianek opisywał poruszone przez Grossa kwestie dotyczące przejmowania przez Polaków żydowskiego majątku.

Owa w pewnej mierze wyjątkowość Nasza klasa: Historia w XIV lekcjach (Słobodzianek Tadeusz) to umiejscowienie jej pomiędzy trzema książkami Jana Tomasza Grossa (abstrahując od daty ukazania się „Złotych żniw”) a wydanymi kilka lat później równie znaczącymi dla tematu antysemityzmu, pogromów i przejmowania pożydowskiego mienia pracami polskich autorów: „Żyd – wróg odwieczny?: Antysemityzm w Polsce i jego źródła” Aliny Całej, „Żydokomuna: Interpretacje historyczne” Pawła Śpiewaka i „Okrzyki pogromowe: Szkice z antropologii historycznej Polski lat 1939-1946” Joanny Tokarskiej-Bakir z 2012 roku, „Miasta śmierci: Sąsiedzkie pogromy Żydów” Mirosława Tryczyka z 2015 roku, „Młyny boże: Zapiski o Kościele i Zagładzie” Jacka Leociaka z 2018 roku. Słobodzianek Nasza klasa: Historia w XIV lekcjach (Słobodzianek Tadeusz) sprawił, że ledwie kilkugodzinna lektura, niezwykle prosta w konstrukcji fabuła, odzwierciedlająca kwestie już istniejące dość szeroko w polskiej kulturze dzięki pracom Grossa i medialnym doniesieniom, swoją surową kwintesencją nie tylko rozeszła się po obszarach i środowiskach dotąd zamkniętych na tę tematykę, ale pozwoliła na długotrwałe trwanie w społecznym odbiorze, choćby dzięki wystawianiu na deskach teatrów (jeszcze pod koniec ubiegłego roku można było obejrzeć sztukę w olsztyńskim „Jaraczu”).

Jest film opowiadający o prawdziwym wydarzeniu – akcji antyterrorystycznej mającej na celu uwolnienie pasażerów samolotu uprowadzonego do Ugandy z żądaniem zwolnienia palestyńskich bojowników z izraelskich więzień[2]. Akcja przerywana jest występem znanego izraelskiego baletu Batsheva Dance Company. Tytuł utworu to „Echad Mi Yodea”. Choreografia w znakomity sposób odzwierciedla poszczególne sceny filmu, muzyka jest przejmująca. Nie znam jednak treści utworu, nie znalazłem tłumaczenia. Nie w tym rzecz wszakże. Pierwsze dwie lekcje dramatu pokazują dziesięć osób, z których każda krótko się wypowiada, ale dopiero po wyśpiewaniu chórem piosenki. Nie tylko można sobie wyobrazić (właśnie tak było w jednej ze scenicznych interpretacji dramatu), jak bohaterowie sztuki stoją gdzieś w pustej przestrzeni, może to być na przykład szkolna klasa lub plac w miasteczku, i przed rozpoczęciem zdarzeń stanowiących treść Nasza klasa: Historia w XIV lekcjach (Słobodzianek Tadeusz) wygłaszają początkowe kwestie w stronę publiczności, czytelników. W „Echad Mi Yodea” występ zaczyna się od stojących nieruchomo w pół cieniu postaci i wolno wypowiadanych słów. Po kilkunastu sekundach rozbrzmiewa muzyka, śpiew, a artyści wykonują gwałtowne ruchy. Ich taniec to przyśpiesza, to zwalnia, na moment ustaje, emanuje energią, tragedią, grozą pośpiechu i przerażającym bezwładem… W ten sposób właśnie przemawia Słobodzianek ustami swoich bohaterów: trzech kobiet, siedmiu mężczyzn; pięciorga Żydów i pięciorga Polaków. To czas, w jakim znajduje się nasza klasa i całe miasteczko. Zaczyna się historia gwałtu i paraliżującego strachu. I nie ma co udawać, że nie wiemy, jaki będzie los postaci dramatu. Przecież Słobodzianek w notce odautorskiej pisze, jakie książki i filmy go inspirowały. A zatem dziewczęta i chłopcy przedstawiają się. Mówią o zamierzeniach, marzeniach, decyzjach. Czyli o przyszłości. Czytelnik odbiera to w sposób przejmujący. Zdaje sobie sprawę, że oni mogą tak marzyć w kilka, może kilkanaście lat po odzyskaniu niepodległości Polski. Że jako dorośli znajdą się w innych czasach, w innym ustroju, w innych konfiguracjach społecznych, być może w innych krajach, okaleczeni, z poczuciem winy, wypaleni. Tymczasem nawzajem się podrywają, podszczypują, spierają, Powoli jednak zaczynają nasiąkać ideologią. W połowie lat trzydziestych nie dzielą ich szkolne ławki, ale pochodzenie i religia, stosunek do modlitwy, Piłsudskiego, polskiej literatury. Już wiedzą o aktach przemocy wobec Żydów. Traktują Żydów jako zabójców Jezusa. Wydaje się, że niezmienna pozostanie tylko miłość. Słobodzianek nie ma jednak zamiaru wprowadzać do fabuły wątku łzawego romansu. Jest piekielnie wierny historycznym realiom. Czytelnik nie będzie świadkiem oszczędzenia nikogo gwoli czystego, wzniosłego kochania!

Nie ma w tekście sztuki wypowiedzi dłuższej niż kilkanaście wersów. Jednymi z obszerniejszych są, cytowane przez pozostałych w kraju byłych uczniów, listy z Ameryki od Abrama Piekarza, przemianowanego na Bakera, który w 1938 roku zszedł ze statku „Batory” na ląd w Nowym Jorku. Słowa i zdania wydają się urywane, szarpane. Z niezwykłą mocą oddają atmosferę niepewności, zagrożenia, ciągłych zmian, czegoś złego czającego na ulicy, placu, tuż za progiem domu, czasu, gdy pukanie do drzwi, okiennic może zmienić życie w śmierć, sąsiada w mordercę, gwałciciela, bądź zwiastować dramat zaszczutego uciekiniera, jeszcze wczoraj spacerującego w kurzu drogi, lub ustanawiającego prawa z ramienia przybyłej właśnie nowej władzy z flagami o jednym kolorze a tylko zmieniającym się emblematem: „Ktoś wali do drzwi. Serce mi wali ze strachu. Otwieram. Menachem z walizką” [3], „Chwycił mnie za głowę i pociągnął na łóżko. Rysiek zerwał mi bluzkę i spódnicę. Nie miałam nic pod spodem. Byłam w domu. Szarpałam się. Próbowałam kopać. Ale ktoś trzymał mnie za nogi[4]. Ile razy przez miasteczko przemaszerowały wojskowe buty pod swastyką czy sierpem i młotem, tyle nadziei bądź grozy przeżywało dziesięć osób dramatu, to chowając się za opłotkami: „Byłem schowany w porzeczkach u Pecynowiczów, przed których posesją bili Jakuba Kaca. Widziałem przez sztachety, jak go kopali i jak naraz przestali” [5], to krzewiąc komunistyczną ideę, zamieniając Dom Katolicki na kino: „Jak powiedział towarzysz Kac, tu, w byłym Domu Katolickim, będzie kino »Aurora« i jako jego kierownik obiecuję, towarzysze, że nudzić się nie będziecie. Już jutro zapraszam na dzieło, które wstrząsnęło światową kinematografią: »Październik« Eisensteina” [6], w końcu służąc: „Byłem już wtedy szucmenem” [7] i poddając się poleceniom hitlerowskiej władzy dać ponieść ku pogromowi: „Pan Amtskomendant i pan burmistrz w trosce o wasze bezpieczeństwo kazali was zamknąć w stodole” [8], „Drzwi zaparliśmy kołkami i podłożyliśmy kamienie. Głazy właściwie (…). Naftę lał Wasilewski (…). Wszyscy się odsunęli i zapaliliśmy stodołę z czterech stron!” [9], „Jak się wszystko uspokoiło, zakopaliśmy Żydów koło stodoły, co było bardzo nieprzyjemną robotą” [10].

Donosy, pobicia, tortury niosą się krótkimi zdaniami wypowiadanymi przez żywych i umarłych. Koniec wojny symbolicznie przypieczętowany jest listem, posłańcem śmierci, który odczytuje rabin Abram: „Więc nie ma już naszego Jakuba Kaca pomiędzy żywemi? I Dory? I naszego kolegi Ryśka?”[11]. Abram od czasu emigracji pretenduje do roli sprawiedliwego, lecz naiwnego, bo żyjącego poza czasem miasteczka, ducha klasy z przełomu lat dwudziestych i trzydziestych. Materializuje się wszakże, gdy zamiast korespondencji pisanej staje przed nim jedna z koleżanek z klasy i opowiada o pogromie. Jest to swojego rodzaju cezura w fabule Nasza klasa: Historia w XIV lekcjach (Słobodzianek Tadeusz). Wydawać by się mogło, że zaczyna się współczesność. Inna rzeczywistość z kompletnie różnymi wartościami. Och,nie! Słobodzianek nie daje szansy czytelnikom, żeby uspokoić nastroje. Do końca zostają trzy lekcje, dwadzieścia stron. Następuje czas rozliczeń. Wściekłość, brutalność, siłę zastępują ciężkie, oślizłe moralnie, wilgotne od zapachu krwi, gwałtu, wytarzane razem z roztrzaskanym mózgiem w kurzu ulicy, cuchnące spalenizną rozmowy, choćby były prowadzone jedynie w środku człowieczej duszy. Słobodzianek, porzucając na chwilę okrutny realizm, pozwala czytelnikowi na wyobrażenie, że pośród tego straszliwego chaosu staje przybyły zza oceanu siwobrody niczym starotestamentowy prorok rabin Abram. Sprawiedliwa jego ręka jest okrutna. Dosięga nią kolejne pokolenie naszej klasy: „24 czerwca w południe? Boże! Równo trzydzieści lat po tym, jak Zygmunt, Heniek i Rysiek zamordowali Jakuba Kaca na Rynku” [12] i doświadcza ostatnich żyjących, bez względu na to, czy walczą w wojnie Jom Kippur, czy są ubrani w ornaty, czy jako Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata oglądają telewizję w domu spokojnej starości, czy mają wspaniałą partyjno-szpitalną opiekę… Łączy ich jedno: wypowiadane słowa, zdania i myśli są równie głupie, okrutne, niesprawiedliwe, fałszywe, jak te, które stały za ich czynami w czasie, gdy opierali się o NKWD, Amtskomendanta, UB, biskupa…


[1] Tadeusz Słobodzianek, „Nasza klasa: Historia w XIV lekcjach”, „Słowo/obraz terytoria”, 2009, str. 46
[2] „Siedem dni” („Entebbe”), reżyseria José Padilha, 2018
[3] Tadeusz Słobodzianek, „Nasza klasa: Historia w XIV lekcjach”, „Słowo/obraz terytoria”, 2009, str. 32
[4] Tamże, str. 39
[5] Tamże, str. 34
[6] Tamże, str. 23
[7] Tamże, str. 63
[8] Tamże, str. 46
[9] Tamże, str. 46-47
[10] Tamże, str. 49
[11] Tamże, str. 71
[12] Tamże, str. 84

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 737
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: