Mineło około siedem lat od momentu kiedy pierwszy raz obejrzałem film pt "Kompania Braci". Od tego momentu wzrosło moje zainteresowanie lądowaniem w Normadi. Sięgająć wstecz pamiętam jak czytałem książkę pod tym samym tytułem, która wciągnęla mnie w szeregi 101 Dywizji Powietrznodesantowej. "Przygody" Kompanii E wzmożyły we mnie potrzebę rozpętania trzeciej wojny światowej aby sprawdzić się na pierwszej linii frontu. Na szczęścię moją dziwną obsesje ukoiła gra na PS3 "Brothers inne Arms".
Wstyd się przyznać ale wspomnienia zawarte w "Poza kompanią braci" sprawiły ogromne moje wzruszenie. Nie płakałem tylko dlatego, że wmówiłem sobie, że nie wypada, że chłopaki z 101 pewnie nie ryczą itp.
Książke bardzo polecam zwłaszcza zainteresowanym, czyta się ją szybko i na dla niektórych będzia taką, do której się wraca po latach...
Jestem przekonany, że gdyby nie obecność Dicka Winetrsa na szpicy frontu podczas D-Day to inwazja aliantów zakończyła by się niepomyślnie.