Tak, do KInga miałem już nie wracać u tu taka niespodzianka. "Skazani na Shawshank" jako film jest w moim top10 wieć z dużym zaciekawieniem czytałem tą krótką opowieśc. Szkoda, że nie natrafiłem na nią przed obejrzeniem filmu. Zadziwiło mnie jak twórcy filmy znalezli i wydobyli z niej potencjał tworząć arcydzieło.
Sama książka jest całkiem dobra (jak na Kinga), na szczęście nie ma w niej tych nadprzyrodzonych głupot jakie potrafi wymyślić ten autor. Jednak przez cały czas nie mogłem oprzeć się ciągłego porównywania do filmu, obrazy tak głeboko zagnieździły się w moim umyśle i w żaden sposób nie mogłem tego wyłączyć. Uprzedzenie do samego pisarza też mnie kłuło po oczach.