Poezja cygańskiego życia
Trzy dni towarzyszyła mi ta książka kipiąca poezją życia. Stwierdzam, że to zdecydowanie za krótko, a gdybym nie miała pilnych zajęć, byłoby jeszcze krócej :-) Przeczytałam ją jednym tchem.
Paryż, lata 40-te XIX wieku. Czwórka artystów, każdy innej profesji - malarz Marcel, poeta Rudolf, filozof Collin i muzyk Schaunard przypadkiem łączy swoje losy, a wraz z nimi dole i niedole cygańskiego życia, w którym okresy klepania biedy przeplatają się z krótkimi chwilami szaleńczej rozpusty, kiedy to do któregoś z przyjaciół uśmiechnie się Opatrzność (którym to uśmiechem wybraniec dzeli się oczywiście prostolinijnie z towarzyszami :-) Tu nie ma zadręczania się myślami o przyszłości, żyje się dniem dzisiejszym, łapiąc w pośpiechu tyle szczęścia, miłości i sztuki, ile się tylko da. A kiedy się nie da - przyjmując ten fakt z niemal stoickim spokojem i rozbrajającym humorem.
Artyści są dowcipni i inteligentni, ich towarzyszki - zalotne i urocze. Ale jeśli myślicie, że cała książka jest taka lekka i przyjemna, to jest to złudzenie, bo w życiu cyganów - jak i w życiu każdego - zdarzają się chwile załamania, wielkie tragedie miłosne i życiowe, cierpienia i choroby, jak ciemne tony na wielobarwnym obrazie codzienności. I autor nie szczędzi także i tych opisów (choć pojawiają się one, nie wiem, czemu, dopiero w drugiej połowie książki). Dzięki temu mozaikowemu stylowi podróż w głąb bohemy jest jeszcze bardziej porywająca - cyganeria jest szalona i barwna, a jednocześnie tak bardzo ludzka i bliska czytelnikowi. A skończona książka zostawia ogromny niedosyt...
Polecam, a szczególnie gorąco czytelnikom lubiącym klimaty Młodej Europy :-)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.