Wykłady z krisznaizmu
Dzięki BiblioNETce udało mi się zdobyć tę książkę. Szukałem jej od dawna, ale znalazłem dopiero w antykwariacie, o którym dowiedziałem się od użytkowników tego portalu. Dziękuję zwłaszcza paniom: czupirkowi i agis za wskazanie adresu.
„Bhagawadgita” to dziwny poemat. Tradycyjnie włączany do „Mahabharaty”, powstał prawdopodobnie niezależnie od niej, czego wyrazem ma być powinowactwo z „Upaniszadami”. Opowiada o chwili tuż przed bitwą na Polach Kuru (mniej więcej dzisiejsze Delhi) pomiędzy zwalczającymi się spokrewnionymi ze sobą klanami Pandawów i Kaurawów. Narratorem jest Sandżaja, woźnica rydwanu niewidomego króla Dhritarasztry, który od Wjasy – domniemanego autora „Mahabharaty” - otrzymał dar „niemego uczestniczenia” we wszystkich godnych wzmianki wydarzeniach.
Staje zatem Ardżuna ze swoim wojskiem naprzeciw Kaurawom i woła do Kriszny, swojego woźnicy: „Wstrzymaj mój rydwan pośrodku obu wojsk, o Nieporuszony”, a ten posłusznie zatrzymuje się i zaczynają toczyć dziwną rozmowę, tak, jakby cały świat się nagle zatrzymał wraz z nimi, jakby nie leciały zewsząd strzały, nie spadały miecze na głowy ani nie gruchotały kości – oni sobie spokojnie rozmawiają, jak gdyby nigdy nic. Kriszna, jako awatar Wisznu, tłumaczy Ardżunie, dlaczego ten powinien walczyć zgodnie ze swoją dharmą z Pandawami. Z tego tłumaczenia rozwija się cały ciąg dialogów filozoficzno-religijnych, uporządkowanych w kolejne jogi-pieśni, te zaś są podzielone na strofy. Kriszna przedstawia mu nieco odmienną w stosunku do Wed koncepcję ukształtowania świata i sił poruszających nim. Przedstawia się jako jedyny i najwyższy bóg, jako najwyższy brahman, ku któremu należy dążyć, jednak Ardżuna powoli wgłębia się w nauki swego mistrza, czemu niejednokrotnie daje wyraz. W końcu Kriszna obdarowuje swojego ucznia wizją swej wspaniałości, objawia przed nim swą prawdziwą postać, taką, o jakiej marzą nawet sami bogowie, przy czym miałem nieodparte wrażenie, czytając ten fragment, że objawia się tu nie najwyższy Bóg, lecz sam diabeł z piekła rodem – kto nie wierzy, niech sam przeczyta.
Książkę tę czyta się łatwo i przyjemnie, co prawdopodobnie jest zasługą tłumaczki, pani Joanny Sachse. Niełatwe przecież zagadnienia filozoficzne wyrażone są tu przejrzyście i zrozumiale. Dodatkowo Ardżuna co chwilę dopytuje Krisznę o jakieś zagadnienie uprzednio przez tamtego wyjaśnione, co znacznie ułatwia zrozumienie tej religii czy filozofii.
„Bhagawadgita” to skondensowany wykład krisznaizmu, wyrażony jasnym i zwięzłym językiem, nie pozbawionym walorów poetyckich (jednak tylko w oryginale), który – choć nie przekonał mnie do swoich twierdzeń, to jednak jest fascynującym świadectwem ludzkiego dążenia do... no właśnie – każdy ma na to inną odpowiedź.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.