Dodany: 16.01.2020 20:39|Autor: mrs.book.book

Krysia i jej świat.


"Krysia: Mała książka wielkich spraw" to historie z życia pięcioletniej Krysi. Dziewczynki bardzo tolerancyjnej (nie widzi problemu w tym, że jej młodszy brat bawi się lalkami i czasem, tak jak ona, pomaluje paznokcie). Sama lubi bawić się samochodami, kolekcjonuje siniaki i zdecydowanie bardziej woli hip-hop niż balet. A wszystko dzięki jej rodzicom, którzy pozwalają pięciolatce na dokonywanie wyborów, nie narzucają jej z góry, że autami bawią się chłopcy, a lalki są tylko dla dziewczynek.

A małe dziecko chłonie wszystko jak gąbka; nam, rodzicom, bardzo łatwo przychodzi wpajanie mu, co jest złe a co dobre, gdy tymczasem maluch sam w niektórych sprawach może do tego dojść, czasem popełniając jakiś błąd, ale to sprawi, że sam odkryje, co będzie dla niego lepsze.

Książka wskazuje, że wychowanie dzieci na ludzi tolerancyjnych i bez uprzedzeń jest naprawdę niełatwym zadaniem. I nie zawsze wszystko idzie jak po maśle. Czasem zdarzy się bardzo kręta i wyboista droga, której, jak nam się będzie wydawało, nie damy rady przejść. I autorka książki wcale tego nie kryje. Pokazuje, że wychowując dwoje dzieci też popełnia potknięcia, i to dosyć często. Nic nie koloryzuje. Rodzic też człowiek, może mieć gorszy dzień i czasem milimetr dzieli go od przepaści. Książka jest pełna emocji. Ja odnoszę wrażenie, że jest tak bardzo prawdziwa, że autorka - mama Krysi - nic przed nami nie ukrywa.

Historie z życia małej Krysi, które opisuje jej mama Michalina, wskazują nam, jak wychować dziecko na otwarte i tolerancyjne. Największym naszym (rodziców) błędem jest to, że staramy się chronić dziecko przed światem według nas „złym”, a to nie daje mu możliwości rozwoju. Kiedyś dzieci same biegały po podwórkach, wspinały się po drzewach i skakały przez strumyki. Dziś, mam takie wrażenie, dziecko jest hamowane przed rozwojem: "tam nie idź, tu się nie wspinaj, bo spadniesz, uważaj, bo się poślizgniesz". My, rodzice, powinniśmy chronić dzieci, ale tylko przed tymi najgłupszym pomysłami, bo wiadomo: jeśli się raz pozwoli dziecku na „bycie samodzielnym”, to w tej małej główce nagle rodzi się milion pomysłów na minutę i nie wszystkie są najmądrzejsze. Ale od tego jesteśmy właśnie my, rodzice.

Kończąc, chciałabym tylko powiedzieć, że książka jest naprawdę świetna: lekka, zabawna, czyta się bardzo szybko. Nieraz wywołała u mnie uśmiech od ucha do ucha. Ukazuje, że dzieci czasami mają do powiedzenia mądrzejsze rzeczy niż niektórzy dorośli.

[Recenzja wcześniej pojawiła się na moim blogu, portalach o tematyce książkowej oraz na stronach internetowych księgarń]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 118
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: